Jak ratować Feminę przed Biedronką
Tylko zmiana planu zagospodarowania okolicy śródmiejskiego kina może je uratować
To jedno z nielicznych stołecznych kin, które wytrzymały próbę czasu. Przebudowane w latach 90. na mały multipleks ma cały czas wierne grono fanów. Ale to wcale mu nie pomaga, a jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Zamiast kultury – handel
Budynek, w którym jest kino ma zamiar wynająć od prywatnego właściciela spółka Jeronimo Martins (sklepy Biedronka). – Tylko zmiana planów zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu może uratować kino – uważają jego pracownicy i obrońcy. Ratusz odpowiada, że to długotrwała procedura.
A kino może zniknąć z mapy stolicy w każdej chwili. Spółka Jeronimo Martins już w zeszłym roku uzyskała warunki zabudowy dla lokalu oraz pozwolenie na zmianę jego charakteru na handlowo-usługowy.
Firma nie ma jeszcze co prawda pozwolenia na budowę, dzięki któremu mogłaby formalnie zacząć pracę. Jednak pracownicy kina są zaniepokojeni. – Kręcą się u nas architekci. Wymierzają pomieszczenia. Widać, że trwają przygotowania do rozpoczęcia prac – obserwuje Agnieszka Majchrzyk z Feminy.
Tymczasem przedstawiciele Jeronimo Martins zapewniają, że firma stara się dopasować format i charakter swoich sklepów do ich lokalizacji.
– Chcemy pogodzić działalność handlową z zachowaniem funkcji kina – twierdzi firma.
Dyrekcja, pracownicy i miłośnicy kina (kilka tysięcy osób) podpisali się w jego obronie, bo nie wierzą, by jedna salka uratowała charakter obiektu.
Boją się o dalszy los Feminy. Dlatego trzy tygodnie temu wystąpili z apelem o ratowanie placówki do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. – Prosimy o podjęcie działań, które powstrzymają proces przekształcania kina w sieciowy dyskont Biedronka – apelują. I podkreślają, że cała sprawa związana ze zmianą kina w tani sklep odbywa się przy bierności urzędników.
– Żaden z nich nie dopatrzył się w istniejącym 75 lat kinie znamion zabytku, miejsca kultury, ważnego dla mieszkańców miasta. Kino zostało potraktowane jako powierzchnia handlowa, którą można swobodnie przekształcać – podnoszą pracownicy Feminy. Zauważają też, że urzędnicy zasłaniają się brakiem przepisów chroniących obiekty kultury przez zakusami inwestorów.
To nie zabytek
Do tej pory prezydent miasta nie odpowiedziała na list zespołu Feminy.
Rzecznik miasta Bartosz Milczarczyk zapewnia jednak, że konserwator zabytków, który nie objął budynku kina swoją ochroną, działał zgodnie z prawem i przepisami.
Pracownicy kina szansę na ratunek placówki widzą w nowym planie zagospodarowania terenu. Plan miałby zostawić w tym miejscu funkcję kulturalną obiektu.
Taki plan opracowywany jest właśnie dla części Woli od Żelaznej do Jana Pawła, ale nie obejmuje on prawej śródmiejskiej strony alei. – Ta strona jest taka sama jak strona wolska, więc mogłaby być wspólnie objęta ochroną – tłumaczą pracownicy Feminy.
Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza mówi, że to wymaga czasu i uzgodnień, m.in. radnych. Zauważa jednak, że w tym przypadku czasu nie ma.
Bartosz Milczarczyk dodaje, że byłoby szkoda, by kino, które funkcjonuje od lat, zostało zlikwidowane. – Ostateczna decyzja należy nie do nas, ale do właściciela budynku – dodaje.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.