Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Za referendum nie tylko „słoiki”

Janina Blikowska 31-05-2013, ostatnia aktualizacja 31-05-2013 02:04

Już ponad 30 tys. osób chce odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Hanna Gronkiewicz-Waltz referendum nazywa awanturą
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Hanna Gronkiewicz-Waltz referendum nazywa awanturą

Średnio 4 tys. osób podpisuje się codziennie pod obywatelskim wnioskiem w sprawie referendum dotyczącym odwołania prezydent stolicy. Ratusz ruszył do kontrofensywy. Proponuje Kartę warszawiaka i tańsze bilety w komunikacji miejskiej czy możliwą korektę opłat za śmieci.

Zbiórka podpisów zaczęła się osiem dni temu. – W ciągu tygodnia zebraliśmy ich ponad 30 tys. Pod wnioskiem podpisują się zarówno osoby młode, jak i starsze, które w ten sposób chcą zaprotestować przeciwko drogim biletom, podwyżce czynszów, wysokim opłatom śmieciowym czy wreszcie fatalnemu zarządzaniu naszym miastem – mówi Marek Makuch, radny z Woli i pełnomocnik referendalny Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej (WWS).

Podpisy są zbierane w kilkunastu miejscach Warszawy, m.in. przy głównych ciągach komunikacyjnych, np. na tzw. patelni przy stacji metra Centrum czy też na zgromadzeniach masowych. Wczoraj zbierano je m.in. na meczu Polonii Warszawa z  Piastem Gliwice, na którym najstarszy stołeczny klub piłkarski żegnał się z Ekstraklasą.

Ofensywę WWS, która stoi za referendum, zaczął dostrzegać ratusz.  Głos zabrała prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.

– Trudno mówić, że to są warszawiacy. Uważam, że próba podjęcia referendum na rok przed wyborami jest awanturą polityczną – powiedziała w TVN 24 prezydent Warszawy.

Pełnomocnik referendalny podkreśla, że na listach podpisują się warszawiacy. – Osoby, które mają prawo wyborcze w stolicy. Nie tylko „słoiki" – zauważa Makuch.

Szef WWS, burmistrz Ursynowa Piotr Guział mówi, że wcale nie zrezygnował z działania na rzecz dzielnicy.

– Pani prezydent podpisuje moją umowę o pracę, ale dzielnice są suwerenne. To tak, jakby wpływ na  premiera miał kadrowy, który popisał jego umowę o pracę – tłumaczy burmistrz Guział, odnosząc się do zarzutów, że powinien zrezygnować, bo jest podwładnym prezydent Gronkiewicz-Waltz. Zauważa, że to ratusz działa na niekorzyść Ursynowa. – Wydatki inwestycyjne na jednego mieszkańca dzielnicy plasują nas na przedostatnim miejscu w mieście. Na kulturę na 16., a na sport na 11. z 18 warszawskich dzielnic. A Ursynów ma najlepsze wyniki finansowe w historii – wylicza burmistrz Guział.

Zauważa, że on skorzystał z demokratycznej możliwości, jaką jest referendum samorządowe. – Pani prezydent też może. Ma prawo wystąpić z wnioskiem do rady dzielnicy o moje odwołanie. Jestem spokojny o wynik – mówi Guział.

W środę urzędnicy ratusza ogłosili pomysł na tzw. Kartę warszawiaka. – Osoby, które płacą podatki w stolicy, miałyby z tego tytułu różne bonifikaty, np. mniej by płaciły za długookresowe bilety miesięczne – tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza. Dokładne propozycje w tej sprawie nie są jeszcze znane, ale jak ujawnia nam Milczarczyk, miasto chciałoby, aby posiadacze Karty warszawiaka nie odczuli kolejnej podwyżki cen biletów 30- i 90-dniowych. Od stycznia miesięczne zamiast 100 zł będą kosztować 112 zł, a kwartalne z 250 zł podrożeją do 280 zł.  – Nie wiem, czy udałoby nam się obniżyć obecne ceny dla posiadaczy karty. To będzie wiadome po kalkulacjach i analizach, które potrwają kilka tygodni – mówi Milczarczyk.

Milczarczyk zapewnia, że nie ma niepokoi w ratuszu w związku z planami referendum. – Wierzmy, że zdrowy rozsądek warszawiaków, z którego są znani, zwycięży. Warszawa przecież się zmienia na lepsze – uważa rzecznik.

By zorganizować referendum w Warszawie, potrzeba ponad 130 tys. podpisów. Aby było ważne, musiałoby w nim wziąć udział niemal 390 tys. warszawiaków. Prezydent traci stanowisko, gdy więcej niż połowa głosujących opowie się przeciw niemu.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane