Piętnastka do Feliksów
Znamy nominacje do najważniejszej warszawskiej nagrody teatralnej. Prezentujemy reżyserów i aktorów, których praca w tym sezonie zwróciła uwagę jury złożonego z przedstawicieli środowiska. Zwycięzców poznamy 26 października podczas gali w hotelu Bristol.
Przeczytaj też felieton "Taki rok nie zdarza się często"
Najlepsi reżyserzy
Maciej Englert – „To idzie młodość” (Teatr Współczesny)
Dynamiczny i sentymentalny spektakl, pokazujący absurdy stalinowskiego systemu, ale też pełen tęsknoty za młodością. Uwiódł widzów przede wszystkim energią młodych wykonawców, którzy dostali szansę zaprezentowania się szerszej publiczności.
Scenariusz Krzysztofa Zaleskiego oparty na motywach prozy Marka Nowakowskiego przenosi nas do 1955 roku, kiedy w Warszawie odbył się Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Przyświecały mu hasła Przyjaźni i Pokoju. Owa przyjaźń oraz młodość właśnie okazały się silniejsze od aparatu partyjnego i stały się jednym z czynników prowadzących do odwilży. Realizatorzy sugerują, że za emocjami tamtego okresu tęsknimy najbardziej.
Grzegorz Jarzyna – „Między nami dobrze jest” (TR Warszawa)
Dramat Doroty Masłowskiej to jeden z najlepszych, a kto wie, czy nie najlepszy, polski tekst współczesny, rozliczający się bezkompromisowo z naszymi realiami. Grzegorz Jarzyna zrobił rzecz reżysersko najmądrzejszą – pozwolił czysto wybrzmieć tekstowi Masłowskiej niemal w całości. Zbudowana przez niego rzeczywistość sceniczna jest pozbawiona naturalistycznych szczegółów. W kontraście do mocnego tekstu wprowadza widzów w świat łagodnie nierealny, trochę jak z bajki czy komiksu, wykreowany przez komputerowe animacje i podkład dźwiękowy przypominający bezpłciową muzykę w windzie. Polska w tym przedstawieniu to jeszcze dziwniejsza kraina Nigdzie, świat oparty na braku.
Krzysztof Warlikowski – „(A)pollonia” (Nowy Teatr)
Teatralny esej – podróż przez lektury i tematy interesujące Krzysztofa Warlikowskiego – wymaga od widza zaangażowania i skupienia. Korzystając z tekstów od Ajschylosa, przez Hannę Krall, Jonathana Littmana, Eurypidesa i Andersena, do Coetzeego, reżyser przygląda się powtarzającemu się korowodowi zabijania. Analizuje postać kata, a także ofiary i pogrążonej w żałobie po jej stracie rodziny. Udowadnia, że – czy w starożytności, czy dzisiaj – proces przemocy wiecznie trwa. Niczego nie uczy kolejne pokolenia, potęguje chaos współczesnego świata. I zmusza do stawiania niewygodnych pytań. Ten spektakl to wydarzenie międzynarodowe – z podobnymi emocjami, co w Polsce, oglądali je widzowie na festiwalu w Avignonie.
Pierwszoplanowa rola męska i kobieca
Konstancja Ewa Bułhak – Helena – „Lekkomyślna siostra” (Teatr Narodowy) - Popisowa rola. Postać Bułhak nosi maskę idealnej pani domu w przedwojennym stylu. Ale spod niej wyłania się a to cynizm, a to śmieszny erotyzm, wreszcie bezsilność kobiety, która tkwi w nieudanym związku i nie ma odwagi na podobny krok jak tytułowa Mania. Bułhak, która ma urodę słodkiej blondynki, potrafi być prawdziwą megierą.
Sandra Korzeniak – Marylin – „Persona” (Teatr Dramatyczny) - Ten spektakl przypomina chwilami alkoholowy sen seksbomby Hollywood. Majak, który budzi uczucie podsłuchiwania spowiedzi. Męczący, z rozbudowaną psychoanalizą, jest operacją dokonywaną na żywym organizmie aktorki. To gra z legendą, z naszymi oczekiwaniami wobec kolejnego przedstawienia Lupy i z prywatnością Sandry Korzeniak.
Grzegorz Małecki – Benedick – „Wiele hałasu o nic” (Teatr Narodowy) - Małecki w tej roli sprawia, że zapomina się chwilami kreację Kennetha Branagha w filmie „Wiele hałasu o nic“. Stworzył postać, która autentycznie przejmuje, wzrusza i w inteligentny sposób bawi widza. Jego Benedick od początku ustawia siebie jakby z boku, w kontrze do pozostałych. To dojrzały mężczyzna, ironiczny i przenikliwy.
Andrzej Zieliński – niejaki Stroncyłow – „Ludzie i anioły” (Teatr Współczesny) - Właśnie Andrzej Zieliński jest Aniołem odwiedzającym Iwana Paszkina. Aniołem dość specyficznym: alkoholu nie odmówi, a i za zakąską pożądliwie się rozgląda. To dość niebezpieczny osobnik, ale Andrzej Zieliński ma do niego sporo dystansu i gra go z ujmującym wdziękiem. Publiczność jest zachwycona sceną jego potwornego przebudzenia na kacu.
Sławomir Orzechowski – Iwan Paszkin – „Ludzie i anioły” - Iwan Paszkin to typowy przeciętniak. Jednak trafia mu się okazja jedna na tysiąc. Dokonuje podsumowania własnego życia w trakcie wizyty Anioła Śmierci, który okazuje się nie taki znowu święty. Sławomir Orzechowski jest specem od takich ról. Jego postać, mimo wszelkich wad i słabostek, budzi sympatię widzów. Ot, typowo ludzki bohater. (Teatr Współczesny)
Aleksandra Popławska – Metalowa Dziewczynka – „Między nami...” (TR W-wa) - Mała Metalowa Dziewczynka wydaje się niesfornym bachorem, jeżdżącym po domu na wrotkach i zadającym niewygodne pytania. Ale jest nośnikiem treści, futerałem, w którym są traumy matki i babci oraz pamięć kolejnych pokoleń o wojnie. I to do niej należy jedna z najbardziej poruszających scen, kiedy z babcią zagląda przez wizjer do nieistniejącego świata.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.