Kajakiem przez centrum stolicy
Piękne widoki, piaszczyste plaże i mnóstwo frajdy – Fundacja KiM organizuje bezpłatne spływy warszawskim odcinkiem Wisły.
Teraz będzie krótki wykład. Rozgrzewkę robi się po to, bo jest zdrowa i by nie odnieść kontuzji. Koniec wykładu – poucza nas w sobotni poranek, o godz. 8.45, ratownik Zygmunt. Pod Trasą Łazienkowską w grupie 24 osób zabieramy się do wykonywania przysiadów i ewolucji z wiosłami. Rozrzut wiekowy uczestników spory: od przedszkolaków, po emerytów.
Po skończeniu rozruchu zakładamy kapoki i wsiadamy do 13 kajaków. Instruktor Tomasz Hajduk demonstruje, jak wiosłować najbardziej efektywnie i robić tzw. kontrę sterującą. Na koniec krótki wykład o historii portu i start – przez śluzę wypływamy na Wisłę. Grupę prowadzi instruktor Tomek , tyłów pilnuje ratownik Zygmunt z wnuczkiem. Ruszamy eksplorować Port Czerniakowski.
Pierwszy raz jestem na Wiśle w malutkim kajaku, ogrom rzeki robi wrażenie. – Teraz przepłyniemy na drugi brzeg, najlepiej ustawić kajak pod kątem 45 stopni do nurtu – instruuje nas organizator przedsięwzięcia z Fundacji Promocji Rekreacji KiM Marcin Chodorkowski.
Przy przęsłach mostu Poniatowskiego ćwiczymy wychodzenie z tzw. cofki i obracanie kajaku w silnym nurcie. Później kierujemy się do Portu Praskiego. Podziwiamy wciąż niszczejący, pływający dworzec wodny i przepiękny widok praskich apartamentowców. Wrażenie niesamowite. – Prawie jak Wenecja – komentuje jedna z uczestniczek.
Rzucamy okiem na pływający sprzęt policji wodnej i ruszamy w dół rzeki. Prąd jest naprawdę silny, nie trzeba mocno wiosłować. Choć woda wydaje się dosyć czysta, to po minięciu mostu Gdańskiego dostajemy po nosach – smrodek to skutek działalności kolektora, który zrzuca ścieki do rzeki.
Za mostem Grota-Roweckiego robimy krótki piknik na łasze w pobliżu lewego brzegu. – Ten spływ to super pomysł. Choć takie wspólne wiosłowanie to kolejny trudny test małżeński – śmiał się Konrad Piasecki, który na wycieczkę wybrał się z żoną Justyną. – Prawie się wywróciliśmy, ale jesteśmy zachwyceni. Najgorsze było to, że w dzień wolny od pracy trzeba było wstać przed siódmą – dodaje.
Po krótkim odpoczynku ponownie przekraczamy rzekę i wpływamy do Kanału Żerańskiego, a później do drugiej co do wielkości śluzy w Europie! Różnica poziomów wody to ponad dwa metry, a cena śluzowania to zaledwie cztery złote. Jeszcze dwa kilometry kanałem (tu już trzeba porządnie wiosłować) i wycieczka się kończy o godz. 15 przy ul. Marywilskiej.
Płynęliśmy w sumie sześć godzin, pokonaliśmy ponad 11 kilometrów.
Spływy będą organizowane w każdą sobotę i niedzielę do końca lipca i być może jesienią. Ci, którzy chcą wziąć w nim udział, muszą się zarejestrować na stronie Fundacjakim.pl. Impreza jest współfinansowana przez ratusz.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.