Więcej blokad na koła
Drogowcy kupili kontrolerom sześć nowiutkich aut. Miasto ubiera ich od stóp do głów i płaci za posiłki. Czy warto? Ekolodzy: skuteczność kontrolerów jest dramatyczna.
Zarząd Dróg Miejskich kupił w przetargu sześć volkswagenów caddy. To ma być postrach kierowców. W środku znajdują się tylko dwa fotele – dla kontrolera z ZDM i strażnika miejskiego. Z tyłu leżą znienawidzone przez kierowców blokady na koła. Każdy pojazd został też wyposażony w „koguta“ i logo ZDM. Pojazdy kosztowały 414 tys. zł.
Dzięki temu zakupowi drogowcy wycofali siedem samochodów marki Skoda Fabia, które w 2003 roku przejęli od WaParku. Kontrolerzy jeździli nimi od 1999 roku. Mimo to przebiegi nie były imponujące – średnio 95 tys. kilometrów.
– Tamte auta często się już psuły – mówi rzecznik ZDM Adam Sobieraj. – Nowe samochody przełożą się na jakość pracy kontrolerów. Patrole będą działać szybciej i sprawniej – zapewnia.
A to oznacza więcej blokad na koła. Na razie jakość pracy kontrolerów to obiekt krytyki. Z obliczeń Wojciecha Szymalskiego z Zielonego Mazowsza wynika, że wyłapują oni tylko 2 proc. kierowców, którzy nie płacą za postój.
ZDM zatrudnia na etacie 40 kontrolerów, którzy mają pod swoją opieką 28 tys. miejsc parkingowych. Kierowcy dziwią się, że chodzą w parach albo nawet trójkami. Siedmiu z nich jeździ w tzw. zespołach interwencyjnych (kontroler plus strażnik miejski). To dla nich ZDM kupił nowe auta do przewozu blokad na koła, które są zakładane kierowcy, który zignorował dziesięć wezwań do uiszczenia kary.
Ratusz płaci za pełen strój kontrolera w wersji letniej i zimowej: buty, spodnie, koszulę, kamizelkę, czapkę itd. Opłaca też telefony komórkowe. Zimą funduje zaś „posiłki regeneracyjne”. To odwrotnie niż w Raciborzu, gdzie w styczniu parkingowi zbuntowali się z powodu złego traktowania: zamiast odzieży mają „ekwiwalent pieniężny” (30 zł), a zamiast obiadu – herbatę w barze Caritasu.
Do parkometrów w Warszawie kierowcy wrzucają ponad 40 mln zł rocznie. Serwis techniczny oraz wyposażenie i pensje kontrolerów kosztują 8,5 mln zł. Pensja jest stała i nie zależy od liczby interwencji. Kiedy w latach 1999 – 2003 operatorem był WaPark, kontrolerzy byli wynagradzani w zależności od liczby wystawionych mandatów. Wtedy jednak od 60 do 70 proc. pieniędzy z parkometrów trafiało do kasy WaParku. Dzisiaj 100 proc. ląduje w miejskim budżecie.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.