Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pięć tysięcy gwizdków i pierdziel

Antonina Rogala 27-08-2010, ostatnia aktualizacja 03-09-2010 20:31

Zabytkowa ligawka (drewniany, ludowy instrument dęty w formie wygiętej łukowato trąby) i gwizdek australijskich Aborygenów to ozdoby Szkolnego Muzeum Gwizdka. Chlubą Galerii Instrumentów Folkowych jest pierdziel, czyli wykonana z wierzbowej kory staropolska fujarka. Obie kolekcje znajdziemy niedaleko Warszawy. I obie są warte wycieczki.

źródło: internet
źródło: internet

Gdzie, jeśli nie tu?

Szkolne Muzeum Gwizdka w Gwizdałach swoje istnienie zawdzięcza pasji Witolda Tchórzewskiego. Ten warszawski rentgenolog jest właścicielem prywatnej kolekcji lalek i zabawek. Pomysł, by ze zgromadzonych w niej gwizdków uczynić atrakcję turystyczną mazowieckiej miejscowości, przez którą lekarz często przejeżdżał, przyszedł mu do głowy dzięki skojarzeniu. Nie da się ukryć, że gwizdki nie pasowałyby bardziej do żadnej innej miejscowości.

Przed jedenastoma laty, w kwietniu 1999 roku Witold Tchórzewski przekazał więc swój liczący 53 egzemplarze zbiór Irenie Buczyńskiej, dyrektorce miejscowej szkoły. Wkrótce potem w Gwizdałach nastąpiło uroczyste otwarcie Muzeum. A kolekcja zaczęła się rozrastać.

Na liczącą dziś przeszło 5 tys. egzemplarzy ekspozycję składają się m.in. gwizdki-zabawki, sportowe, kolejowe, harcerskie, milicyjne, policyjne czy te od czajników. Dźwięki wydają tu kolorowe ludowe gliniane ptaszki i koguciki oraz całkiem poważne instrumenty muzyczne - flety, okaryny, fujarki, wierzbowe piszczałki, a nawet organy. Niektóre z nich przybyły z dalekiego świata i stanowią ozdobę gwiżdżącej kolekcji. Tak, jak ten gumowy, w kształcie gruszki, używany przez studentki jednej ze szkół w USA w chwilach zagrożenia, aborygeński z Australii, czy ludowy z Gwatemali. Najmniejszy eksponat muzeum liczy zaledwie 2 cm, najstarszy ma ok. 400 lat, a z wielkiego gwizdka parowozu jeszcze nikomu nie udało się wydobyć dźwięku. Może sztuki tej dokona któryś z naszych czytelników?

Zagrać na pompce do roweru

Z kolekcjonerskiej pasji zrodziła się także Galeria Instrumentów Folkowych w Grodzisku Mazowieckim. Miejscowy hobbysta Antoni Kania zgromadził tu ok. tysiąca eksponatów, w większości tradycyjnych instrumentów ludowych i folkowych. Ale nie tylko. Obok żydowskich cymbałów, basów, harmonii polskiej czy kolekcji lir jakich nie widział świat (m.in. „wykopaliskowej” z epoki kamienia łupanego), znajdziemy tu także sukę (przypominający budową skrzypce staropolski instrument muzyczny), katarynkę, grzechotki i ludowe gwizdałki. I wiele przedmiotów, których nawet nie podejrzewalibyśmy, że mogą stać się źródłem muzyki.

W Grodzisku można się przekonać, że pomysłowość i wyobraźnia konstruktora mogą sprawić cuda. Bo jak inaczej określić zwyczajną rowerową pompkę, na której można grać? Albo autentyczną końską szczękę z grzechoczącymi zębami zmienioną w instrument perkusyjny? Albo drewnianą łyżkę z jedną struną przeobrażoną w instrument smyczkowy? Komuś przyszło nawet do głowy, by połączyć skrzypce z... patefonem. Wydobywany przez pociąganie smyczkiem po strunach drewnianego instrumentu dźwięk przepływa przez przymocowaną do niego metalową tubę i wychodzi z niej czysty i wzmocniony.

Największą ozdobą ekspozycji jest jednak pierdziel. Tę staropolską fujarkę artyści ludowi robią z wierzbowej kory, ściągniętej wiosną z drzewa i skręconej w ok. 30-centymetrową tutkę. Jaki dźwięk wydaje? Tego także można dowiedzieć się na miejscu.

O wyjątkowości galerii pana Antoniego decyduje bowiem nie tylko rzadkość zgromadzonych tu eksponatów, ale i sposób ich prezentowania – autor oddaje wszystkie do dyspozycji swoich gości. Zawieszonych na wysokości wzroku instrumentów nie chronią szyby gablot – po każdy z nich można sięgnąć i spróbować na nim zagrać. Najbardziej cieszy to oczywiście najmłodszych gości.

Jakby tego wszystkiego było mało, gospodarze tego miejsca sami tworzą kolejne instrumenty – m.in. skrzypce kurpiowskie dla dzieci, muzyczne kukiełki, ręcznie malowane kołatki. Ich prace – obok zbiorów galerii – używane są na co dzień do pracy twórczej przez członków Klubu Przedszkolaka Bartek.

A to jeszcze nie wszystkie niespodzianki tego niezwykłego obiektu. W sąsiadujących z Galerią Instrumentów Folkowych salach znajdziemy Galerię Landszaftu i Muzeum Kiczu – mały zbiór obrazów i drobiazgów z epoki pani Dulskiej.

Warto zobaczyć

Szkolne Muzeum Gwizdka – Gwizdały (ok. 60 km od Warszawy, na trasie nr 62 Wyszków - Łochów), Szkoła Podstawowa im. Witosa, tel. , czynne od poniedziałku do piątku w godz. 8 – 16, w sobotę i niedzielę po telefonicznym umówieniu się, wstęp wolny .

Galeria Instrumentów Folkowych – Grodzisk Mazowiecki, ul. Łączna 1, tel. 22 498 92 94, 605 854 138, zwiedzanie po telefonicznym umówieniu się.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane