Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Dystrykt 9 ***

Anna Kilian 25-02-2010, ostatnia aktualizacja 26-02-2010 14:25

Neill Blomkamp – Kanadyjczyk urodzony w RPA – wystartował na obszarze poważnego kina z impetem petardy. Jego fabularny debiut, „Dystrykt 9”, otrzymał cztery nominacje do tegorocznych Oscarów (wręczenie statuetek 7 marca) w kategoriach: najlepszy film, scenariusz, montaż i efekty specjalne.

źródło: materiały prasowe
źródło: Kadr z filmu

Choć nie ustrzegł się błędów scenariuszowych, to i tak świeża forma jego znakomitego pod względem wykorzystania CGI obrazu i pomysłowość pozwala przypuszczać, że przy następnej produkcji może być tylko lepiej.

Blomkamp – protegowany Petera Jacksona, który wyprodukował film – umieścił akcję w południowoafrykańskim Johannesburgu, nad którym pewnego dnia zawisa zabłąkany, olbrzymi statek kosmitów.

Ziemianie znajdują na jego pokładzie około miliona głodujących Obcych, podobnych do wielkich krewetek na dwóch nogach i właśnie tak pogardliwie przezwanych przez naszych współbraci.

Sprowadzeni na dół, kosmici zostają odizolowani i zamknięci na tytułowym obszarze miasta – w ogromnym slumsie. Tkwią w nim jak w więzieniu przez dwadzieścia lat a po ich upływie zapada decyzja o przeniesieniu nieszkodliwych istot do odosobnionej zony, położonego z dala od miasta Dystryktu 10. Jest on niczym więcej, jak obozem koncentracyjnym. Szefem akcji przenosin jest Wikus van der Merwe, jeden z wielu mu podobnych w RPA potomków holenderskich kolonizatorów.

Podobnie jak inni, traktuje Obcych brutalnie i z pogardą. Przez nieuwagę zaraża się nieznanym wirusem i z przerażeniem dostrzega początki przemiany w „krewetkę”. To czyni go obiektem zainteresowania prywatnej firmy chcącej wykorzystać nowe możliwości człowieka-kosmity do swoich militarnych celów. Van der Merwe ucieka z laboratorium i trafia na Obcego, który razem z synem w ciągu lat spędzonych na Ziemi wypreparowali ciecz zdolną uruchomić wiszący nad miastem statek.

Relacje między ludźmi a przybyszami z Kosmosu zostały, oczywiście, oparte na stosunkach panujących kiedyś na tych samych obszarach między białymi a pozbawionymi praw czarnoskórymi obywatelami RPA - rdzennymi mieszkańcami. Przypomniany przez Blomkampa apartheid pozwolił pokazać człowieka w jego całej odrażającej „krasie” – jako aroganckiego, agresywnego, paskudnego i małostkowego drapieżnika (podobnie prawdziwy obraz nas samych zaserwował nam James Cameron w „Avatarze”).

Reżyser wybrał dla swojego filmu SF formę melanżu sfingowanego dokumentu z dramatem fabularnym, co dało bardzo naturalny efekt podglądanej rzeczywistości. Szkoda tylko, że tak wiele nurtujących widza pytań (dlaczego Obcy nie korzystają ze swojej broni, skąd mają pieniądze, itp.) pozostaje tu bez odpowiedzi – nielogiczność niektórych zdarzeń nieco psuje nam przyjemność z oglądania tego skądinąd bardzo interesującego obrazu.

Dystrykt 9, USA, Nowa Zelandia 2009, reż. Neill Blomkamp, wyk. Sharlto Copley, Jason Cope, Nathalie Boltt, Sylvaine Strike, 112 min, premiera 25.02, wyd. TiM Film Studio

Życie Warszawy

Najczęściej czytane