Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Jadą na chybił trafił

Piotr Szymaniak, Robert Biskupski 17-05-2010, ostatnia aktualizacja 18-05-2010 14:23

Kierowcy miejskich autobusów coraz częściej mylą trasy i omijają przystanki – mówią pasażerowie. Powód? – Nasze szkolenia to fikcja – twierdzą szoferzy. – Uczymy się tylko jednej trasy, a powinniśmy znać wszystkie.

To zdjęcie nadesłał nam pasażer linii 132: w czwartek za kierownicą siedział młody szofer,  w kabinie pasażerskiej jego starszy kolega, tzw. patron
źródło: Czytelnik
To zdjęcie nadesłał nam pasażer linii 132: w czwartek za kierownicą siedział młody szofer, w kabinie pasażerskiej jego starszy kolega, tzw. patron
autor: Dudek Jerzy
źródło: Fotorzepa

Kilka minut po godz. 12. Autobus linii 132 rusza z Marymontu na osiedle Derby przy ul. Skarbka z Gór na Białołęce. Za kierownicą młody mężczyzna. Tuż za nim, na siedzeniu pasażera, siedzi jego kolega, doświadczony szofer, i obserwuje, jak radzi sobie na trasie. W autobusie tłum pasażerów.

„Kierowca jechał strasznie niepewnie, raz zwalniał, później przyspieszał, w ostatniej chwili zjeżdżał na przystanki. Przy centrum handlowym Targówek miał już takie opóźnienie, że nawet nie patrzył, czy pasażerowie już wsiedli. Przytrzasnął drzwiami kobietę z wózkiem” – napisał w e-mailu do redakcji pan Julian z Białołęki.

Ludzie zaczęli krzyczeć, żeby kierowca natychmiast otworzył drzwi. Jeszcze gorzej było na remontowanej, zwężonej ul. Głębockiej. „ Szofer »132« z impetem wchodził w zakręty, wciąż odwracał głowę i pytał starszego, jaki jest następny przystanek, a tamten tylko powtarzał »Oj, uważaj, Jezu, uważaj«“ – dodaje nasz czytelnik.

Kronika przypadków

Autobus linii 132 obsługuje firma ITS Michalczewski. – To pierwszy taki przypadek – twierdzi Paweł Kaim, przedstawiciel przewoźnika. – To normalna praktyka, że kierowca zanim będzie jeździł samodzielnie, jeździ z tzw. patronem, który obserwuje jego jazdę i udziela mu wskazówek. Niestety, nie da się wyszkolić kierowcy, wysyłając go na jazdy bez pasażerów – zapewnia Kaim.

Jak długo taki kierowca jeździ z patronem? – Tak długo, jak jest to konieczne. Jeśli się nie sprawdzi, rezygnujemy z jego usług – odpiera Kaim.

Jednak kierowcy gubią się nie tylko na trasie na Białołękę, o czym świadczą kolejne przypadki zgłaszane przez czytelników.

W ubiegły wtorek około godz. 21.30 kierowca autobusu linii 713, jadącego w kierunku Ożarowa, nie zatrzymał się na przystanku. Pasażerowie, którzy chcieli wysiąść, zaczęli krzyczeć. Szofer stwierdził, że zatrzyma się dopiero na następnym. – Tam jeden z mężczyzn wysiadł, ale przed kobietą kierowca zamknął drzwi i ruszył, więc nie wysiadła – opowiada pan Marcin, świadek zdarzenia. – Nagle usłyszeliśmy ogromny huk. Mężczyzna, który wysiadł, chciał ratować swoją koleżankę i rzucił kamieniem w szybę.

Przypadek z piątku: autobus linii 401 jadący z Ursusa do Marysina zgubił się i skręcił na Ursynów. Gdy kierowca zorientował się, że pomylił trasę, wysadził wszystkich i... pojechał szukać drogi. Wcześniej trasę gubi kierowca autobusu Z-5. Dojeżdża na miejsce dzięki pomocy pasażerów. – To pojedyncze przypadki – zapewnia jednak Jacek Oponowicz z firmy Mobilis obsługującej m.in. linie Z-5 i 713. – Najwyraźniej na tych kursach jechali kierowcy na zastępstwie.

Zapewnia, że każdy kierowca zna wszystkie 70 tras, które obsługuje Mobilis. – Jednak zwykle jeździ na czterech, pięciu trasach, więc gdy po dłuższym czasie ma zastąpić kolegę na innej, to pomyłka może się przydarzyć.

Szkolenie to fikcja?

Jak wygląda szkolenie kierowców? – Teoretyczne tydzień, praktyczne ok. trzech miesięcy. Później jest tydzień jazdy z patronem już na normalnej linii – odpowiada Sławomir Ślubowski, rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych, które obsługują m.in. linię 401. Podobnie jest u pozostałych przewoźników.

Jednak kierowcy autobusów, z którymi rozmawialiśmy, o kursach mówią jedno: to fikcja. – Pierwszego dnia pojechał ze mną doświadczony kolega, ale jeździliśmy tylko na jednej trasie. Pokazywał mi, którędy jechać, czego się wystrzegać. Potem już ruszyłem sam. Reszty tras musiałem sam się nauczyć, bo kierowcy nie są przypisani do konkretnych linii. O tym, gdzie będą jeździć, dowiadują się tydzień wcześniej.

Poza tym w Warszawie wielu kierowców autobusów jest spoza miasta. – Kolega, który przyjechał z Chełma, miał w pierwszych dniach nieprzyjemną sytuację – opowiada były kierowca. – Pojechał nie tą ulicą, co trzeba, i zapytał ludzi, jak wrócić. Niektórzy zaczęli krzyczeć, że jak nie wie, gdzie jedzie, to niech wysiada i się douczy.

Co na to firmy autobusowe?

– Nie przygotowujemy kierowców do obsługi danej linii. Średnio zajezdnia obsługuje ich aż 35 – mówi Sławomir Ślubowski, rzecznik Miejskich Zakładów Autobusowych. – Kierowcy muszą mieć opanowane wszystkie trasy. Co miesiąc każdy z nich ma wyznaczony dzień lub dwa, kiedy nie jeździ po mieście, tylko czeka w zajezdni na sygnał, że np. jakiś kierowca zachorował. Musi być gotowy, by go zastąpić.

– Być może kierowcy mogliby dłużej być szkoleni, ale wszystko rozbija się o finanse – ocenia Wojciech Tumasz ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji. – Wyższe koszty szkolenia odbiłyby się na pasażerach, bo mogłyby wzrosnąć ceny biletów.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane