„City Stories 6, Różni autorzy *** i ½
Szósta część antologii „City Stories” pokazuje, że o jednym mieście, można snuć nieskończenie wiele opowieści. Tyle, że raz są gorsze, a raz lepsze.
Tegoroczny zbiór powstał przy współpracy twórców polskich i portugalskich. „Naszych” reprezentują zarówno artyści powszechnie kojarzeni - choćby rysownik Michał „Śledziu” Śledziński, czy scenarzysta Bartosz Sztybor, jak i postaci takie jak Balbina Bruszewska, scenarzystka, bardziej związana ze studiem filmowym Se-Ma-For, niż z nowelami graficznymi.
Po portugalskiej stronie ze sławą również bywa różnie. Filipe Andrade cieszy nią również za ocenem, gdyż współpracuje z superbohaterskim potentatem, Marvelem. Kto z rodzimych czytelników słyszał o Ruim Lacasie? Dopiero teraz zrozumie, że słyszeć powinien i najpewniej jeszcze usłyszy. Ale po kolei.
Album stworzono po wspólnych warsztatach. Wszystkie sześć opowieści wiąże się z Łodzią, ale każda na dobrą sprawę jest inna tak formalnie, jak i gatunkowo.
Na początku poznajemy efekt kooperacji Andrade-Sztybor, czyli szemraną opowieść o Ślepym Maksie, autentycznej postaci działającej w łódzkim półświatku w pierwszej połowie XX wieku. Dobór barwnych bohaterów i dwójka ciekawych twórców nie zagwarantowały jednak sukcesu i historia „Trzech fabrykantów, para waletów i wielki przekręt” zamiast przyciągać klimatem, pozostawia czytelnika z wrażeniem zmarnowanego potencjału.
Zdecydowanie lepiej prezentują się dwie pozostałe nowele do scenariusza Sztybora, „Ł_dź pozbawiona” (z dobrymi czarno-białymi grafikami Śledzia) i świetna, atrakcyjnie rozrysowana przez Rui Lacasa rzecz historia o stworzeniu golema („W Pogoni Za”). Zresztą i drugi komiks, który portugalski twórca łaskaw był wykonać już w pojedynkę, godzien jest polecenia.
„Lovish Polar”, parabola o tragedii Żydów żyjących w Łodzi przed wojną i w jej trakcie okazuje się zaskakująco wymowna. Niewiele gorzej wypada „Płaczący słoń” Balbiny Bruszewskiej i Ricardo Cabrala. Komiks błyskawicznie wpada w oko bo oto w realistycznie odwzorowanej Łodzi pojawia się tajemniczy przybysz- nienaturalnych rozmiarów pluszowy różowy słoń. Przyjeżdża do miasta pociągiem po to, by odnaleźć swego zaginionego brata Abou.
Smutny scenariusz w rzeczywistości zakorzeniony jest nie tylko dzięki ilustracjom Portugalczyka, ale i autentycznej historii żyjącego niegdyś w miejscowym ZOO zwierzęcia. Piękne barwy i kilka naprawdę świetnych kadrów – choćby olbrzymia plansza pokazująca wnętrze jednej z fabryk, stanowią bezapelacyjne atuty. Niestety portugalsko-portugalska (Filipe Andrade i Filipe Pina) kooperacja, której owocem jest „Saudad” okazuje się eksperyment zupełnie nieudanym. Ilustrowanego kolejnymi kadrami listu do ukochanej czytać nie sposób, a oglądać – niewiele łatwiej. Chybiona, zbyt drobna czcionka agresywnie wchodzi w kadry, nakazujące myśleć, że rysownik myślał o tym tylko, by „jakoś” zapełnić tło pod literami.
Mankamenty całego wydania wiążą się też z jakością wydania. To spikselizowane ilustracje (choćby w sferycznych panoramach Łodzi) ale też fakt, że po kilkukrotnym przeczytaniu i przejrzeniu album wręcz rozpada się w dłoniach. Nierówna, szósta część „City Stories” jest więc atrakcją dla bezkrytycznych miłośników miejskich legend. Reszta czytelników zaczekać może na wersję elektroniczną.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.