Ich troje walczy do końca
Dziś ostatni dzień kampanii. Wczoraj ostatnia debata kandydatów gigantów. Zdaniem ekspertów, finałowe starcie wygrała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Drugi był Czesław Bielecki.
Wojciech Olejniczak rozdawał jabłka i papryki na ulicach i bazarach, Czesław Bielecki częstował warszawiaków kawą, obaj siadali na wózki dla niepełnosprawnych w poszukiwaniu barier i popsutych wind. Katarzyna Munio organizowała konferencje w budowlanym kasku na głowie, wspinając się na rusztowania, i sadziła „lipę Hanię” symbolizującą lipne obietnice głównej rywalki.
Dowiedz się więcej o wyborach 2010!
Z muzeum do piaskownicy
W warstwie happeningowej w mijającej kampanii wyborczej królowała trójka kandydatów na prezydenta – z PiS, SLD i Wspólnoty Samorządowej. Kandydatka PO Hanna Gronkiewicz-Waltz, inaczej niż jej rywale, nie musiała po czterech latach rządów w stolicy przedstawiać się warszawiakom, używać populistycznych chwytów, rozdawać ulotek na ulicach czy odpowiadać na pytania mieszkańców na wyborczych wiecach. Wykorzystała za to przywilej urzędującego prezydenta i... chwaliła się tym, co powstało. Otwierała, prezentowała, przecinała – a to basen w Wawrze czy we Włochach, plac Grzybowski po remoncie, pomnik Kościuszki lub ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, a nawet piaskownice w ogródku jordanowskim na Targówku.
Bielański incydent
A gdy otwierała mediatekę na Bielanach, została wybuczana. – Tu pani Gronkiewicz-Waltz ewidentnie puściły nerwy. Najpierw nie chciała mnie wpuścić na uroczystość, potem nie chciała podać ręki burmistrzowi z lewicy, na oczach mieszkańców stwierdziła, że ta inwestycja na Bielanach nie jest wcale taka oryginalna, bo i tak najważniejsze jest Centrum Nauki Kopernik. To nie było grzeczne – ocenia Wojciech Olejniczak. Czy ten incydent może odebrać jej głosy?
– Nie sadzę, by to, że prezydent nie zgodziła się na polityczną szopkę, jaką lewica chciała urządzić na otwarciu miejskiej instytucji, miało jakieś wielkie znaczenie w momencie głosowania – ocenia Rafał Trzaskowski, szef sztabu Gronkiewicz-Waltz. – To była z naszego punktu widzenia dobra kampania. Tylko mało konkretna. W dyskusjach kontrkandydaci ograniczali się do ogólników.
– To prezydent unikała konfrontacji i debat, jakby obawiała się, że cokolwiek powie, obróci się przeciwko niej – ocenia Katarzyna Munio.
Debaty nie przesądzą
Dyskusja trójki kandydatów w programie „Tomasz Lis na żywo” zaowocowała groźbą procesu w trybie wyborczym. Bielecki chciał pozwać Olejniczaka za stwierdzenie, że Warszawa na projekt Muzeum Komunizmu autorstwa Bieleckiego wydała 1,5 mld zł. Ostatecznie zrezygnował z sądowej walki. Na debacie w SGGW spotkała się cała jedenastka kandydatów. – To była spokojna i najbardziej merytoryczna dyskusja – uważa Bielecki.
Wczoraj trójka kandydatów spotkała się w TVN24 i TVN Warszawa. Zdaniem ekspertów, starcie gigantów nie wniosło nic nowego do świadomości warszawiaków. Kto wygrał? – Nieznaczną przewagą Hanna Gronkiewicz-Waltz – wskazuje politolog Wawrzyniec Konarski.
– Urzędujący prezydent ma zawsze fory. Pytanie, kto lepiej walczył w drugiej linii. Moim zdaniem, Bielecki. Był konkretniejszy. Ma szansę powalczyć w drugiej turze, jeśli taka będzie – uważa Eryk Mistewicz. – Czas Olejniczaka jeszcze nie nadszedł.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.