Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Świetlny spektakl nad centrum miasta

mkd, nat 05-12-2008, ostatnia aktualizacja 06-12-2008 16:34

O godzinie 18.00 nad Warszawą rozbłysło mocarne i delikatne zarazem dzieło sztuki. Wielka moc (63 kilowaty!) i wielkie wydarzenie. Tylko... warszawiaków niewielu. Jednak ci, którzy oglądali widowisko, byli zachwyceni.

autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa

Autorem dzieła jest nieżyjący już artysta Henryk Stażewski. Projekt wcielił w życie już w 1970 roku we Wrocławiu. Teraz - na większą skalę - zrealizowało go Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Przewidywano wielkie wydarzenie i wielkie zainteresowanie warszawiaków. Tymczasem na pl. Defilad pojawiła się zaledwie garstka zainteresowanych. – Efektowne, ale słabo widoczne – oceniła instalację Anna Kowalewska, która wybrała się na pl. Defilad z aparatem fotograficznym.

- Kolega mi powiedział, że coś takiego będzie się działo. Kim jest Henryk Stażewski nie mam pojęcia. Ale słyszałem, że instalację warto zobaczyć, bo będzie ciekawie wyglądała – opowiadał Piotr Trojanowski, który punktualnie o godz. 18 pojawił się przy PKiN. - Cieszę się, że wraca się do sztuki z tamtych lat. Abstrakcja nie jest dziś aż tak popularna, a ma przecież swoje miejsce w historii sztuki – uważa Weronika Cieślik.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej i miasto zorganizowały przedsięwzięcie, aby przypomnieć postać wielkiego warszawskiego artysty, Henryka Stażewskiego. Spędził większość swojego życia w stolicy. – Warszawa ma swoich wielkich artystów i dobrze, że się o nich przypomina – mówiła Natalia Jakubowska, która przechodziła ulicą Marszałkowską i zatrzymała się, by podziwiać instalację.

Jednak większość przechodniów nie wydawała się być zainteresowana podniebnym dziełem sztuki, nie zatrzymywali się ani nie zwracali w ogóle na nie uwagi. Zapytani o świetlną instalację nie wiedzieli, co się dzieje.

Nasza reporterka, Natalia Bet, spotkała na pl. Defilad niewielką grupę młodych ludzi, którzy pokazywali sobie zjawisko palcami i robili zdjęcia. W krótkiej rozmowie okazało się, że znaleźli się w tym miejscu przypadkiem - nie słyszeli wcześniej o wydarzeniu i nie wiedzą, co to jest. Byli jednak zachwyceni. – Wreszcie dzieje się coś ciekawego. Jest kolorowo, a nie ponuro, jak zwykle – mówił z kolei maturzysta Piotr Topoliński.

Dodaj swoją opinię

ŻW Online

Najczęściej czytane