Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Związki ruszają na stolicę

Joanna Ćwiek 11-09-2013, ostatnia aktualizacja 11-09-2013 03:52

Protesty związkowców sparaliżują Warszawę. Najgorzej będzie w sobotę podczas marszu gwiaździstego.

Największy protest związkowców w Warszawie odbędzie się w sobotę. Ma w nim wziąć udział nawet 100 tys. osób
autor: Piotr Wittman
źródło: Fotorzepa
Największy protest związkowców w Warszawie odbędzie się w sobotę. Ma w nim wziąć udział nawet 100 tys. osób

Blisko 200 tys. związkowców przyjedzie w ciągu najbliższych czterech dni do Warszawy. Na ulicach, pod Sejmem i gmachami poszczególnych ministerstw w ramach Ogólnopolskich Dni Protestu będą wyrażać swoje niezadowolenie z powodu zmian kodeksu pracy, wydłużeniu wieku emerytalnego i braku możliwości porozumienia się z rządem Donalda Tuska.

Najwięcej osób przyjedzie do stolicy na sobotnią manifestację. – Planujemy, że weźmie w niej udział około 100 tys. osób. NSZZ „Solidarność" ma przywieźć 40 tys. manifestantów, OPZZ – 35 tys., a my – 25 tys. – mówi „Rz" Andrzej Jankowski z Forum Związków Zawodowych.

Organizatorzy nie wykluczają jednak, że liczba ta będzie znacznie większa. – Dostajemy sygnały z regionów, że mają problemy z organizacją transportu. Po prostu w tych największych zabrakło już autokarów do wynajęcia i organizatorzy starają się zapewnić wszystkim transport kolejowy – mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S". – Nawet najmniejszy nasz region, czyli świętokrzyski, przysyła nam ponad trzy tysiące ludzi. A przecież wszystkich regionów mamy aż 34 – dodaje.

Niewykluczone, że obok związkowców pojawią się także inni protestujący, bo organizatorzy zapewniają, że cały czas dostają e-maile od różnych organizacji, które deklarują, że chcą przyłączyć się do ich protestu.

W sumie w sobotę ma odbyć się w stolicy 17 różnych zgromadzeń. – Obawiamy się, czy uda nam się zmieścić na placu Zamkowym, dlatego wzdłuż Traktu Królewskiego zostaną ustawione cztery telebimy, na których manifestanci będą mogli śledzić to, co dzieje się na czele – tłumaczy Lewandowski.

Barierek nie będzie

Dzisiejsze protesty, tzw. branżowe, odbędą się pod siedmioma ministerstwami: spraw wewnętrznych, zdrowia, pracy, sprawiedliwości, gospodarki, transportu i skarbu państwa. Po ich zakończeniu wszyscy uczestnicy przejdą pod Sejm, gdzie na cztery dni, tak jak w ubiegłym roku, zostanie rozbite miasteczko namiotowe.

Jednak w przeciwieństwie do zeszłorocznych protestów Sejm nie zostanie zamieniony w niedostępną twierdzę. Wczoraj podczas spotkania ze związkowymi liderami marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapewniała, że nie zostaną postawione żadne barierki.

– Paradoksem by było, gdybyśmy dzisiaj doprowadzili do takiej sytuacji, w której Polak bałby się Polaka. Ja się nie odgradzam od tych, którzy chcą w sposób kulturalny rozmawiać o swoich racjach – mówiła Kopacz po spotkaniu ze związkowcami.

To spora zmiana w podejściu pani marszałek, bo jeszcze w ubiegłym roku barierki pod Sejmem stały. Co prawda zostały one przez związkowców wykorzystane do zatrzymania posłów na Wiejskiej dłużej niż by tego chcieli – protestujący po prostu opletli je łańcuchami i zamknęli na kłódkę. To była odpowiedź związkowców na decyzję o niewpuszczeniu na debatę na temat  wydłużenia wieku emerytalnego szefa „S" Piotra Dudy.

– W tym roku chyba marszałek Kopacz przemyślała ubiegłoroczne wydarzenia i chyba uznała, że bez barierek jednak będzie bezpieczniej – złośliwie komentuje Lewandowski.

Rewolucji nie będzie

Ale chociaż rozpoczynające się dziś wydarzenia są planowane od wielu miesięcy, nikt nie spodziewa się, że dojdzie do przewrotu.

– Te demonstracje mają przede wszystkim wymiar symboliczny. Zmiany w kodeksie pracy czy wydłużenie wieku emerytalnego to nie są takie wydarzenia, które wyciągną ludzi z domu i zachęcą do ulicznej walki o swoje – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla jednak, że zmobilizowanie tak dużej grupy do protestu przeciwko rządowi świadczy o sile związków.

To oznacza, że podczas tych dni Donald Tusk nie będzie tym razem mógł udawać, że nic się nie dzieje.

– Moim zdaniem premier postawi na konfrontację. Będzie uważnie obserwował protestujących i wykorzysta każdą sytuację, która pozwoli mu pokazać związkowców jako tych, którzy stanowią zagrożenie dla społeczeństwa – mówi Chwedoruk. – Rząd wtedy będzie mógł być tym, który może obronić przed radykałami – dodaje.

Z braku spektakularnych wyników tego protestu zdają sobie sprawę także związkowcy. – Dlatego już teraz przygotowujemy się do zorganizowania strajku generalnego. Będziemy walczyć tak długo, aż ten rząd ustąpi – podsumowuje Lewandowski.

Związkowcy zapowiadają, że obok manifestacji będą też debaty

Protesty związków zawodowych rozpoczną się dziś w południe i potrwają aż do sobotniego wieczora. Na dziś zaplanowano sześć pikiet przed: Ministerstwem Zdrowia, Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, Ministerstwem Gospodarki, Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, Ministerstwem Skarbu, Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Pikiety rozpoczną się o godz. 12, a po ich zakończeniu przejdą pod Sejm RP, gdzie odbędzie się wspólna manifestacja. Czwartek i piątek to tzw. dni eksperckie. Pierwszego odbędą się dwie debaty. Jedna dotyczyć będzie sytuacji w służbie zdrowia, druga – w sektorze przemysłowym. W piątek protestujący będą mówić o roli dialogu społecznego w demokratycznym społeczeństwie. Ostatniego dnia odbędzie się manifestacja „Dość lekceważenia społeczeństwa". Początek manifestacji o godz. 12 w trzech punktach Warszawy (Stadion Narodowy, plac Defilad i Sejm RP). Pochody z trzech wymienionych kierunków spotkają się przy rondzie De Gaulle'a, skąd o godz. 13 protestujący przejdą na plac Zamkowy.

—jcs

Życie Warszawy

Najczęściej czytane