DRUKUJ

Dłużnicy już nie żyją albo siedzą w więzieniu

Robert Biskupski 07-03-2012, ostatnia aktualizacja 07-03-2012 22:57

Osoby, które spowodowały wypadek, a nie zapłaciły zasądzonej nawiązki, mogą spodziewać się windykatora

Do windykatorów zgłosiło się Stowarzyszenie na rzecz Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dla którego zasądzane są nawiązki od  stu osób z Mazowsza, które popełniły przestępstwa drogowe. Poprosiło o pomoc w odzyskaniu należności.

– Jesteśmy zobowiązani do tego przez prawo – mówi prezes stowarzyszenia Ryszard Fonżychowski. – Musimy zrobić wszystko, by zapisy wyroków sądowych były wypełniane.

Tymczasem tylko jedna trzecia przestępców drogowych płaci z własnej woli. Po monitach od stowarzyszenia liczba ta wzrasta do 50 proc. Reszta spraw trafia do windykatorów i komornika. Jeśli i tym nie uda się odzyskać pieniędzy, powiadamiany jest o tym sędzia.

– Wówczas sąd może przymusić dłużnika do zapłaty bądź odwiesić z tego powodu karę więzienia – mówi Ryszard Fonżychowski.

40 proc. mieszkańców Mazowsza płaci mandaty nakładane przez policję bez windykacji

Warszawiak nie płaci

W  mazowieckiej transzy wierzytelności, która trafiła obecnie do windykatorów, większość spraw dotyczy mieszkańców Warszawy.

– Są to sprawy oparte na wyrokach z 2004 r. – mówi Aleksandra Merta z firmy windykacyjnej SAF SA. –  Należności sięgają nawet tysiąca złotych, a do tego dochodzą odsetki z nawet ośmiu lat.

Windykatorzy będą mieli za zadanie ustalić adres i numer telefonu dłużnika, a następnie przypomnieć mu o niespłaconej nawiązce. Jeśli nie pomogą pisma, zaczną się negocjacje telefoniczne.

Odzyskanie pieniędzy będzie jednak ciężkie. Firma ma już za sobą windykację należności z 2001 r., którą przeprowadzała w zeszłym roku.

– Okazało się, że wielu dłużników już nie żyje, dostaliśmy bardzo wiele aktów zgonu – opowiada Aleksandra Merta.

– Jest też duża grupa takich, którzy siedzą w więzieniu. Mamy jednak nadzieję, że im sprawy będą świeższe, tym więcej należności uda nam się odzyskać.

Zalegamy za wszystko

Nawiązki to niejedyne należności, które ściągane są przez windykatorów. Z firmami odzyskującymi długi coraz chętniej współpracują stołeczne biblioteki.  Przykładowo placówka na Woli ściga czytelników, którzy nie oddają książek od 10 lat.

Coraz powszechniejsza jest też współpraca placówek z Krajowym Rejestrem Długów. Osoby, które zostaną tam wpisane, nie będą mogły wziąć kredytu, zrobić zakupów na raty, a nawet wziąć telefonu w abonamencie.

– Coraz częściej zwracają się do nas firmy, które mają problemy z odzyskaniem należnych im pieniędzy – opowiada Aleksandra Merta. – Chodzi o zaległe czynsze, opłaty za wywóz śmieci, kredyty gotówkowe czy opłaty za telefon albo Internet.

Warszawiacy i mieszkańcy Mazowsza nie płacą również mandatów wystawianych przez policję.

W zeszłym roku policja wystawiła w naszym województwie mandaty karne na łączną kwotę 117,4 mln zł, z czego z własnej woli zapłaciło je tylko ok. 40 proc. osób. Po wystawieniu tytułów egzekucyjnych, na podstawie których pieniądze może ściągać urząd skarbowy, urząd wojewódzki odzyskał kolejne 19 mln zł. W 2010 r.   w ten sposób trzeba było odzyskać 33 mln zł, a w 2009 – 37 mln zł.

Dłużnicy nie mają co liczyć na to, że im się upiecze.

– Tytuły wykonawcze zostały założone już na wszystkie niezapłacone w terminie mandaty z 2011 r. – mówią urzędnicy.

Życie Warszawy