Ratusz nie broni Sarmaty
Władze Warszawy pozwolą deweloperowi zabudować teren dawnego klubu Sarmata przy Wolskiej. Będzie konflikt w Platformie?
Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz potwierdził nam, że ratusz jest w stanie dać zielone światło, by w miejscu dawnego stadionu jednego z najstarszych klubów w stolicy powstał wieżowiec, hotel, a być może także basen.
Właścicielem hektarów terenu przy ul. Wolskiej 77, na którym dziś trudno rozpoznać tonący w chaszczach dawny stadion piłkarski, jest miasto. Ale prawo użytkowania wieczystego ma prywatna spółka – do niedawna Polestrella, obecnie Sorolla.
Szybka zmiana planu
Radni dzielnicy od dawna zabiegali, by ten teren dla sportu zachować. I we wszystkich oficjalnych dokumentach urzędu był on chroniony. Aż do najnowszej wersji projektu planu zagospodarowania rejonu ulic Wolskiej i Płockiej.
Samorządowcy i mieszkańcy z zaskoczeniem odkryli, że plan, który trafi wkrótce pod obrady Rady Warszawy, zasadniczo różni się (w miejscu dawnego Sarmaty) od tego, który był wyłożony mieszkańcom do publicznego wglądu.
W tej najnowszej wersji przygotowanej przez projektanta Aleksandra Chylaka plan pozwala zabudować 30 proc. terenu stadionu (w pierwszej wersji było to 5 proc.). Dopuszcza też postawienie dominanty – 45-metrowego wieżowca w rogu dawnego boiska. Mogłyby to być np. hotel, centrum konferencyjne czy biurowiec.
Czyli uwzględniona została jedyna uwaga do planu spośród 800 złożonych. Akurat ta dotycząca zagęszczenia zabudowy, którą złożył inwestor. Wszystkie inne – opinie mieszkańców Woli domagających się zachowania funkcji rekreacyjno-sportowych – zostały odrzucone.
Grupa posłów warszawskich i tych związanych ze sportem (m.in. Jagna Marczułajtis, Roman Kosecki, Mariusz Kamińska, Mariusz Błaszczak, Michał Szczerba, Andrzej Halicki ) zaapelowała do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz o utrzymanie funkcji sportowych.
Ale wygląda na to, że ich apel na nic się nie zda.
Bo władze stolicy mają już ugruntowaną opinię o tej sprawie. – Przedstawiciele inwestora spotkali się z wiceprezydentem Wojciechowiczem i przekonali go do swoich racji – słyszymy nieoficjalnie.
A wiceprezydent Jacek Wojciechowicz potwierdza:
– Prywatny właściciel ma prawo zabudować ten teren tak, jak chce. Trudno oczekiwać, że zbuduje stadion piłkarski. Ale doprowadziliśmy do kompromisu, bo na części tego terenu pozostaną funkcje sportowe – przekonuje.
Rzeczywiście, zgodnie z planem na części starego stadionu mogłoby powstać małe osiedlowe boisko czy basen.
Temat – jak mówi Wojciechowicz – był analizowany na posiedzeniu zarządu miasta i po dyskusji prezydent zgodziła się uwzględnić uwagi inwestora.
Ze strachu?
Dlaczego urzędnicy ulegli deweloperowi?
– Były prowadzone analizy tej sytuacji. I wykazały, że miasto naraziłoby się na proces o odszkodowanie, gdyby ograniczyło prywatnemu właścicielowi gruntu plany inwestycyjne –tłumaczy Wojciechowicz.
Firma kupowała ten grunt w pierwszych latach XXI w. z zamiarem budowy osiedla mieszkaniowego.
– Ale od tamtego czasu właściciel kilkakrotnie się zmieniał. Ostatni inwestor musiał więc wiedzieć, na co się decyduje – zwraca uwagę poseł Michał Szczerba.
Wiceprezydent zaznacza jednak, że i tak ostateczną decyzję o planie zagospodarowania podejmuje Rada Warszawy.
– Nie zakończyliśmy dyskusji nad tym planem. Kolejne posiedzenie komisji zaplanowane jest na czwartek – zapowiada szef Komisji Ładu Przestrzennego Rady Warszawy Michał Czaykowski (PO).
Deklaruje jednak, że on będzie sportu na Woli bronił. Ale czy cały klub PO zagłosuje wbrew woli ratusza? – Może być w tej sprawie konflikt. Chyba że to taka gra: urzędnicy głaszczą inwestora, a „źli" radni i tak zrobią wbrew – komentuje nieoficjalnie polityk PO.
Przeciwko zabudowie Sarmaty ma być też PiS.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.