Tradycja spod znaku czerwonego jabłka
Na Mazowszu przybywa producentów, którzy chcą wykorzystać potencjał regionalnych specjałów. W zdobywaniu polskich stołów wspiera ich lokalny samorząd.
Są rumiane i kwaskowe, a od 2011 r. – na tych uprawianych zgodnie z zarejestrowanymi przez Komisję Europejską zasadami – pojawia się znak Chronione Oznaczenie Geograficzne (ChOG). Wyróżnione przez Unię Europejską jabłka grójeckie, bo o nich mowa, to w sumie 27 odmian wywodzących się z regionu Grójca, zwanego jabłkowym zagłębiem Polski. Wśród nich są: Gala, Glostera, Idared, Lobo czy Ligol, uprawiane w 21 gminach województwa mazowieckiego (a także pięciu gminach w Łódzkiem).
Certyfikat kusi
Liczba sadowników, którzy chcą na jabłkach grójeckich umieszczać unijny znak, rośnie lawinowo. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych podaje, że w 2014 r. uprawnionych do korzystania z niego było 37 producentów. Wkrótce może być ich co najmniej dziesięć razy więcej.
– Właśnie dobiega końca proces certyfikacji u 400 sadowników. Certyfikacja jest niezbędna, aby korzystać ze znaku ChOG dla jabłka grójeckiego, naszej dumy regionu – mówi Maciej Majewski ze Stowarzyszenia Sady Grójeckie, która zarejestrowała jabłka grójeckie w Komisji Europejskiej. – Zgłosiło się już kolejne 100 gospodarstw – dodaje.
Producenci w unijnym znaku widzą nie tylko możliwość odpowiedzi na potrzeby konsumentów dotyczących jabłek najwyższej jakości, ale także szansę na przeciwstawienie się presji sieci handlowych na obniżanie cen i jakości owoców. – Mamy bardzo dobry produkt i nie chcemy go sprzedawać poniżej kosztów produkcji – wyjaśnia Maciej Majewski. – Wystarczy nam cena, która pozwoli na godny zarobek.
Przedstawiciele Stowarzyszenia Sady Grójeckie tłumaczą, że certyfikacja zapewnia popularność i gwarantuje wysoką jakość, więc w efekcie to sami detaliści – w odpowiedzi na potrzeby konsumentów – zabiegają o to, aby mieć jabłka grójeckie w swojej ofercie.
Jabłka grójeckie są jednym z 37 produktów regionalnych z Polski zarejestrowanych do tej pory przez Komisję Europejską. Na swoje konto – choć na spółkę z innymi regionami – Mazowsze może zapisać sobie także miód kurpiowski (razem z Podlasiem) oraz wiśnię Nadwiślankę (z województwem świętokrzyskim i lubelskim).
– Mazowsze nie ma tak dużej liczby zidentyfikowanych i rozpoznawalnych produktów regionalnych i tradycyjnych jak na przykład Małopolska, Lubelszczyzna czy Podkarpacie. Jednak potencjał regionu pod względem dziedzictwa kulinarnego jest duży – uważa Izabella Byszewska, prezes Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego (PIPRiL). – Szczególnie widoczny jest on na Kurpiach i terenach mazowieckiego Podlasia – dodaje. O bogactwie mazowieckich specjałów świadczy ich obecność na Liście Produktów Tradycyjnych prowadzonej przez Ministerstwo Rolnictwa. Rejestr ten powstał m.in. po to, aby przygotować producentów do procedur rejestracyjnych w UE. Nie daje jednak, tak jak znaki unijne, ochrony nazwom lokalnych specjałów. W połowie listopada 2015 r. na 1485 produktów wpisanych na ministerialną listę 87 przypadało na Mazowsze. Wyprzedzały go: Podkarpacie (200 wpisów), Pomorze (173), Małopolska (154), Lubelszczyzna (153), Śląskie (138) i Wielkopolska (90).
Na targi i konkursy
Na 87 produktach z pewnością się nie skończy. Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego informuje, że obecnie o wpis na ministerialną listę aplikują takie produkty, jak zupa szczawiowa z jajkiem, miód wielokwiatowy ziemi tłuszczańskiej oraz masło śmietankowe z Radziwiłłowa.
Zaznacza także, że w ostatnich latach widoczny jest wzrost zainteresowania produktami tradycyjnymi wśród lokalnych producentów. Wśród nich są kiełbasa zdziechowska, papryka przytycka, olej lniany tłoczony na zimno, miody mariańskie, kiełbasa wiejska z Lipska, kiełbasa olszycka podsuszana czy powidła olenderskie.
Przybywa także firm, które ubiegają się o certyfikat krajowego systemu Jakość Tradycja stworzonego przez PIPRiL i Związek Województw RP. W sumie znak wyróżniający żywność tradycyjną ma już blisko 200 producentów ze wszystkich regionów w Polsce. Na Mazowszu certyfikat JT ma 12 produktów. Dla czterech przetworów owocowych zdobyła go firma Krokus z Pajęczna (gruszka w syropie, konfitura poziomkowa, powidła śliwkowe), a dla jabłek z Borzęcina i soku jabłkowego Fruti pozyskała go firma La-Sad z Borzęcina. Znak Jakość Tradycja mają także twarogi okręgowych spółdzielni mleczarskich w Garwolinie i Sannikach, oleje tłoczone na zimno – lniany i rzepakowy PPHU Kowalski, i chleb ratuszowy piekarni Ratuszowa w Siedlcach.
– Producenci zabiegają o nasz certyfikat, ponieważ jest coraz bardziej rozpoznawalny. Ponadto, w przeciwieństwie do oznaczeń unijnych, mogą się o niego ubiegać indywidualne firmy, a nie tylko grupy producentów – wyjaśnia Izabella Byszewska.
Szefowa (PIPRiL) zwraca uwagę, że do rozwoju kulinarnego dziedzictwa na Mazowszu przyczynia się promocja i wsparcie produktów, jaką prowadzą lokalne grupy działania oraz duże zaangażowanie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego. Samorząd zajmuje się m.in. promocją mazowieckich specjałów na targach i w publikacjach, a także szkoli rolników z zakresu przyzagrodowej produkcji.
Każdego roku województwo bierze także udział w konkursie „Nasze kulinarne dziedzictwo". Urząd marszałkowski organizuje etap wojewódzki, na który zgłasza się zazwyczaj ok. 100 producentów z regionu.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, b.drewnowska@rp.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.