Gwiazdy śpiewają Szymanowskiego
„Stabat Mater" wymaga prostoty i szlachetności, by muzyka Szymanowskiego wzruszyła słuchacza. I takie jest to nagranie.
Album stanowi kolejny przykład twórczej współpracy koncernu Warner z Filharmonią Narodową. I powiedzmy od razu – dowodem na to, że nagrania polskich artystów można bez kompleksów wprowadzać do światowego katalogu.
Złożyło się na to kilka trafnych decyzji, przede wszystkim sam dobór utworów. Karol Szymanowski przestał być już poza Polską egzotycznym kompozytorem, jest rozpoznawalny i budzi zainteresowanie. Z jego niezbyt bogatego (ilościowo) dorobku wybrano zaś to, co szczególnie interesujące.
Znalazło się więc na płycie „Stabat Mater" – surowe i poruszające. Szymanowski nawiązał do tradycji w muzyce obecnej niemal od zarania dziejów, ale i do prostej ludowej religijności polskiej, która dla światowego słuchacza brzmi fascynująco, by nie powiedzieć wręcz egzotycznie.
Można też posłuchać pełnej wyrafinowanych pomysłów III Symfonii „Pieśń o nocy". Świadczy ona, że polski kompozytor dobrze znał nowe trendy początku XX wieku, ale potrafił je na swój sposób przetwarzać, używając bogatej, a precyzyjnej instrumentacji.
Orkiestrę i chór Filharmonii Narodowej prowadzi w tych nagraniach Jacek Kaspszyk, dyrygent, który doskonale zna i czuje muzykę Szymanowskiego. Pod inną batutą mnogość efektów w III Symfonii mogłaby się zamienić w masę dźwięków, on czujnie prowadzi słuchaczy przez secesyjno-orientalne meandry tego utworu.
Dodatkową atrakcją – zwłaszcza dla zagranicznego odbiorcy – są soliści, zwłaszcza Aleksandra Kurzak i Artur Ruciński, a więc śpiewacy odnoszący obecnie sukcesy w świecie. W otwierającej „Stabat Mater" sekwencji „Stała Matka bolejąca/Koło krzyża łzy lejąca" czysty sopran Kurzak brzmi pięknie i szlachetnie.
Mocny baryton Artura Rucińskiego brzmi z kolei inaczej niż legendarna interpretacja Andrzeja Hiolskiego, ale jest równie sugestywna i wyrazista. Do tej dwójki w „Stabat Mater" ładnie dołączyła Agnieszka Rehlis. Mniej natomiast przekonująco wypadł solista III Symfonii, rosyjski tenor Dmitry Korchak.
Ciekawym uzupełnieniem obu dzieł jest nieukończona „Litania do Marii Panny" z tekstami Jerzego Lieberta. W tym jednym z ostatnich utworów Szymanowskiego znów efektownie partię solową zaśpiewała Aleksandra Kurzak.
Prawie ćwierć wieku dokładnie ten sam zestaw utworów znalazł się na płycie EMI, którą firmował znakomity brytyjski dyrygent Simon Rattle. Jedynym polskim nazwiskiem wśród wykonawców była wówczas Elżbieta Szmytka. Tamten album przyczynił się do zainteresowania muzyką Szymanowskiego przez świat.
Można powiedzieć, że dziś dzięki Warnerowi wkraczamy na teren rozpoznany. Robimy to w doskonałym stylu i na najwyższym poziomie, na jaki Karol Szymanowski zasługuje.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora: j.marczynski@rp.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.