Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

W świat z maluchem

Anna Brzezińska 11-09-2009, ostatnia aktualizacja 11-09-2009 19:50

Zrezygnowali z prowadzenia firmy, opuścili mieszkanie, pożegnali przyjaciół. Wizja zaczynania wszystkiego od nowa za dziewięć miesięcy nie odstraszyła ich od wyjazdu. A dziecko? Jego narodziny tylko ułatwiły podjęcie decyzji.

*Pola nie będzie pamiętać m.in. Bali. Rodzice liczą, że gdy dorośnie, sama tu wróci. Może z dzieckiem?
źródło: Archiwum Rodzinne
*Pola nie będzie pamiętać m.in. Bali. Rodzice liczą, że gdy dorośnie, sama tu wróci. Może z dzieckiem?

Gdy jest się starym, nie żałuje się tego, co się zrobiło, tylko tego, czego się nie zrobiło – parafrazując słowa Marka Twaina, Sebastian z Warszawy przybliża powód podróży. Teraz razem z Karoliną i ich córką Polą jest na Bali. Za tydzień zwiedzą północną Tajlandię, Laos i Birmę. To już czwarty miesiąc ich podróżny. I dziesiąty życia Poli.

Zawsze we troje

– Przez kilka lat prowadziliśmy mały biznes i nie mogliśmy wyjechać na dłużej niż tydzień. Cały ten okres pocieszaliśmy się, że to sobie odbijemy – mówi Sebastian.

I w końcu odbili. Bodźcem były... narodziny dziecka. Karolina przecież i tak musiała zrezygnować z pracy.

– Tylko nasi rodzice nie byli zachwyceni. Malaria, denga, katastrofa samolotowa i wszelkie kataklizmy, obce miejsca – tym nas straszyli – wspomina Karolina, która tuż przed wyjazdem skończyła studia.

Młoda mama też miała kilka obaw. Najbardziej bała się, że Poli nie spodoba się życie w ciągłym ruchu. Na miejscu jednak znalazła sposób na kapryszenie niemowlaka.

– Trzeba organizować jej rozrywkę, a tu z pomocą często przychodzą współpasażerowie – śmieje się.

No i sprawa higieny. Nawet na Bali trudno o „europejskie standardy”. Zdaniem młodych, to nie problem.

– Kąpiąc malucha co dzień i zmieniając mu ubranko przy byle zabrudzeniu, folgujemy naszemu wrodzonemu poczuciu estetyki, a nie zaspokajamy potrzeby niemowlaka – uważa Karolina.

Obawy pary dotyczą tylko sytuacji ekstremalnych: choroby, wypadku. – Ubezpieczyliśmy się na tę okazję. Ryzyko, że coś się stanie, oczywiście istnieje, ale na dobrą sprawę nie jest większe niż w Polsce – mówi Sebastian.

Ale różnica stylu życia jest ogromna. – Tylko w podróży dziecko ma rodziców dla siebie, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – mówi Karolina.

A to tylko początek

Wspomnienia z wyprawy podróżnicy na bieżąco umieszczają na blogach „Sprzedaj lodówkę i w drogę” oraz National Geographic. Pod adresem Niepowazni.blogspot.com zamieszczają również kosztorys. Jak na razie podróż, która prowadziła przez kilkanaście krajów, kosztowała ich 29 tys. zł.

– Z początku miało być „dokoła świata” – mówi chłopak. Plan uwzględnia jednak głównie Azję. – Kończy się w Nowej Zelandii. Ale jeśli będziemy mieć ochotę i pieniądze, jedziemy dalej. – Z pewnością jednak wrócimy na chwilę do Polski – zaznacza Karolina. – Zabraliśmy rodzinie córkę, gdy była maleńka. Po tych dziewięciu miesiącach chcę, by i nasi bliscy mogli się nacieszyć Polą.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane