Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kilka godzin w ogonku po niepodległą monetę

Michał Grochala 03-11-2008, ostatnia aktualizacja 03-11-2008 22:01

Kilkaset osób stanęło w kolejce do NBP, by zdobyć złotą 50-złotówkę wybitą z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości.

Kolejkowicze ustawiali się kilka godzin przed otwarciem kas
autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Kolejkowicze ustawiali się kilka godzin przed otwarciem kas

Kolejkowicze zaczęli ustawiać się przed bankiem na pl. Powstańców Warszawy już w niedzielę po południu. A razem z nimi pojawili się stacze, którzy za kilkadziesiąt złotych oferowali miejsce w kolejce.

– Czekałem ponad dziewięć godzin, ale opłaciło się – mówił Arkadiusz Piotrowski, który jako jeden z pierwszych kupił monetę. – Dla mnie to lokata kapitału. Poczekam, jak będzie więcej warta.

Złota moneta jest niewiele większa od dwugroszówki. Na awersie znajduje się godło Polski, nominał i Grób Nieznanego Żołnierza, na rewersie Józef Piłsudski na koniu i legioniści. W banku trzeba było za nią zapłacić 370 zł.

Większość staczy przyznawała, że kupuje numizmat, by na nim zarobić. Zaraz po wyjściu z banku próbowali odsprzedać monetę. – Chcieli za nią prawie 700 zł. Kilka razy do mnie podchodzili – denerwuje się starszy pan z ogonka.
W NBP przy ul. Siedmiogrodzkiej monet zabrakło już po godzinie. W tej placówce do sprzedaży przeznaczono ich jedynie 40 sztuk.

Do sprzedaży trafiły też złota moneta o nominale 200 zł (cena 1440 zł) oraz srebrna dwudziestozłotówka (70 zł).

Życie Warszawy

Najczęściej czytane