Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Lemingi uratowały skórę Gronkiewicz-Waltz

koz, blik 14-10-2013, ostatnia aktualizacja 15-10-2013 16:44

Referendum. Najmniejsza frekwencja 
w czasie warszawskiego referendum była w dzielnicach z najwyższym poparciem 
dla PO.

Najwyższa frekwencja była tam, gdzie mieszka  prezydent stolicy
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Najwyższa frekwencja była tam, gdzie mieszka prezydent stolicy

Wilanów, Białołęka i Bemowo – to warszawskie dzielnice, w których najmniej osób poszło głosować w niedzielnym referendum. Największa frekwencja była z kolei w Wawrze, na Targówku i Pradze-Północ.

Wilanów jest określany jako sypialnia inteligencji, to tam powstają nowe osiedla i mieszkania kupują osoby spoza stolicy. Stąd złośliwe określenie nowego osiedla Miasteczka Wilanów „Lemingowo" – od określenia wyborców PO. W czasie ostatnich wyborów do rady dzielnicy Platforma zdobyła tam 41 proc. głosów.

– Wilanów, Białołęka i Bemowo uchodzą za bastiony Platformy Obywatelskiej – przyznaje Maciej Wąsik, szef klubu radnych PiS w Radzie Warszawy. Zauważa, że z Bemowa pochodzi wiceprezydent Jarosław Dąbrowski, nieformalny „spin doktor" warszawskiego ratusza.

– To on miał poprawić wizerunek pani prezydent, wymyślił np. projekt budowy napowietrznych siłowni – dodaje radny Maciej Wąsik.

W ostatnich wyborach samorządowych Platforma zdobyła na Bemowie 47,7 proc. głosów. Był to jeden z najlepszych wyników tej partii w warszawskich wyborach w 2010 r.

Dr Błażej Poboży z portalu politykawarszawska.pl, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dodaje, że Wilanów zamieszkują ludzie bogatsi, beneficjenci polityki prowadzonej przez warszawski ratusz.

Z kolei Ludwik Rakowski, burmistrz Wilanowa i jednocześnie szef Platformy w tej dzielnicy, zauważa, że mieszkańcy doskonale orientują się w relacjach politycznych i dlatego podjęli świadomą decyzję, żeby w referendum nie uczestniczyć.

– W innych głosowaniach u nas jest zawsze wyjątkowo wysoka frekwencja, a tym razem mieszkańcy zdecydowali w sposób świadomy o niebraniu w nich udziału – uważa Rakowski.

Najtłumniej do urn w niedzielę poszli mieszkańcy Wawra – dzielnicy, w której mieszka pani prezydent – a także Targówka i Pragi-Północ. Szef PO w dzielnicy Wawer, poseł Leszek Jastrzębski, nie jest zdziwiony tak wysoką frekwencją: – Tu PiS zawsze miało wysokie wyniki, bo mieszkańcy mają konserwatywne poglądy – tłumaczy.

W ostatnich wyborach Platforma zdobyła tam zaledwie 26,4 proc. poparcia.

Jastrzębski zastrzega: – To, że w Wawrze mieszkają pani prezydent czy posłowie, nie ma wpływu na to, jak głosują inni. Podkreśla też, że mieszkańcy tej dzielnicy zawsze tłumnie chodzą do głosowania.

Potwierdza to dr Poboży. 
– W Wawrze mieszkają także osoby, które identyfikowały się z referendum – jako ruchem oddolnym. Popularne są tam lokalne komitety wyborcze – dodaje dr Poboży.

Z kolei wysoką frekwencję na Pradze-Północ i Targówku ekspert tłumaczy tym, że dzielnice te zamieszkują ludzie gorzej sytuowani, którzy nie są beneficjentami działań podejmowanych przez ratusz. – Infrastruktura miejska jest tam mniej rozwinięta, w niektórych domach mieszkańcy mają problemy z dostępem do gazu. W pewnym stopniu jest to elektorat ludzi wykluczonych – wyjaśnia.

Politolog dodaje także, że z badań wynika, że mieszkańcy Wilanowa żyją dłużej o 16 lat od tych, którzy zamieszkują Pragę-Północ.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane