Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tor żużlowy w stolicy tylko na papierze

Robert Biskupski 04-08-2009, ostatnia aktualizacja 05-08-2009 13:13

Warszawskie Towarzystwo Speedwaya chce na terenie klubu Spójnia stworzyć tor żużlowy. Nie ma jednak na to ani pieniędzy ani zgody władz klubu.

autor: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa

Stadion, który jednorazowo pomieściłby ok. 7 – 8 tys. kibiców, miałby stanąć na miejscu zaniedbanego boiska piłkarskiego, pomiędzy kortami tenisowymi na Spójni. Jak wyliczają pomysłodawcy, budowa pochłonęłaby ok. 30 – 40 mln zł. Skąd je wziąć?

– We wszystkich miastach takie obiekty finansuje miasto – mówi wiceprezes Warszawskiego Towarzystwa Speedwaya Wojciech Jankowski. – Dlaczego u nas nie?

– Dlatego, że mamy kryzys i w najbliższym czasie takich pieniędzy w budżecie miasta nie znajdziemy – odpowiada dyrektor Biura Sportu i Rekreacji Wiesław Wilczyński. – Musimy sfinansować wiele inwestycji, które są już w trakcie budowy i zastanowić się, skąd wziąć pieniądze na te, które czekają w kolejce. Jeśli pomysłodawcy przedstawią konkretną propozycję, gdzie szukać funduszy na budowę, to chętnie pomogę.Entuzjazmu pasjonatów żużla nie podzielają też władze KS Spójnia, które nie chciały rozmawiać z towarzystwem o budowie stadionu. – Mamy inne plany – mówią działacze.

Pomoc obiecuje natomiast Parlamentarny Zespół Promocji Żużla. – Najbliższe spotkanie zespołu będzie w całości poświęcone budowie stadionu żużlowego w Warszawie – zapewnia przewodniczący zespołu poseł Jan Dziedziczak. – Zaprosimy władze towarzystwa i zastanowimy się, co robić.Działacze Spójni nie wróżą jednak temu spotkaniu sukcesu. – Posłowie spotkają się ze stowarzyszeniem i ustalą, że miasto powinno dać pieniądze. Ponieważ ani jedni, ani drudzy nie mogą ratusza zmusić, to tylko wypiją herbatę, ponarzekają i pójdą do domu – mówi nam jeden z działaczy.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane