Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Petarda rozrywa kurczaka

Marek Kozubal 29-12-2009, ostatnia aktualizacja 30-12-2009 11:36

Z nafaszerowanego fajerwerkami ptaka zostały szczątki, a z gumowej ręki nie zostało nic. Sprawdziliśmy, jak niebezpieczne może być odpalanie petard.

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
autor: Danuta Matloch
źródło: Fotorzepa
autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

Na poligonie na Szczęśliwicach policyjny pirotechnik zademonstrował nam, jak tragiczne mogą być skutki nieodpowiedzialnego obchodzenia się z materiałami wybuchowymi.

Gumowa rękawiczka, a w niej kilka frankfurterek. Pirotechnik wkłada też do środka chińską niewielką petardę z namalowaną trupią czaszką. I podpala lont. Wybuch był tak silny, że dłoń zniknęła. – Gdyby to była ręka, to zostałaby poszarpana – tłumaczył policjant.

Teraz kilkunastocentymetrową petardą faszerujemy kurczaka z hipermarketu. Ogień, wybuch i korpus rozpada się na kilkadziesiąt kawałków. A pilśniowa deska, na której kurczak leżał, pęka. Kolejny strzał z rakietnicy zostawia osmaloną bruzdę na drewnianej ścianie. – Gdyby dostał człowiek, zostałby poparzony – dodaje pirotechnik.

Jak się bawić, by przeżyć

Chociaż co roku policja ostrzega przed zabawą z petardami, to w sylwestra są dziesiątki poszkodowanych. Powód? – Ludzie nie potrafią ich odpalać, strzelają w kierunku innych osób, w tłumie, z balkonu. A do fajerwerków potrzebna jest przestrzeń. Apelujemy o rozwagę – mówią policjanci.

– Ofiary najczęściej mają poparzone twarz i dłonie, uszkodzone oczy. Niekiedy zabawa z materiałami pirotechnicznymi kończy się amputacją palców – opowiada dr Marek Niemirski z warszawskiego pogotowia ratunkowego.

Co zrobić, aby nie stać się ofiarą przypadkowego wybuchu?

– Kupować materiały pirotechniczne w sprawdzonym miejscu, np. w sklepie, a nie od osoby, która robi je np. w domu – radzi policyjny pirotechnik. – Przed odpaleniem dokładnie trzeba przeczytać instrukcję obsługi. Każda petarda lub raca powinna mieć instrukcję po polsku – dodaje policjant z sekcji minersko-pirotechnicznej KSP.

Urzędnicy inspekcji handlowej radzą, aby przed kupnem fajerwerków sprawdzić, czy opakowanie nie posiada żadnych wad, np. pęknięć, nie jest rozcięte, nie ma wybrzuszenia oraz nie wysypuje się z niego mieszanina pirotechniczna. Trzeba sprawdzić, czy wszystkie elementy są dobrze połączone, nie przesuwają się, a urządzenie służące do podpalenia nie wypada.

Pod kontrolą strażników

Miejsca, gdzie sprzedawane są race, miny, wulkany, fontanny czy bengalskie ognie, kontrolują strażnicy miejscy. – Sprawdzamy, czy kupcy nie sprzedają ich nieletnim. Za to grozi im mandat do 500 zł lub skierowanie wniosku do sądu grodzkiego – informuje Monika Niżniak, rzeczniczka prasowa straży miejskiej.

Na razie w tym roku w ręce policji nie wpadły jeszcze osoby nielegalnie sprzedające materiały pirotechniczne. Wczoraj, po doniesieniu od mieszkańców, mundurowi skontrolowali działający w bloku przy ul. Batorego na Mokotowie internetowy sklep z fajerwerkami. Ustalili, że działa legalnie. – W mieszkaniu nie składuję hurtowych ilości towaru – dodaje właściciel sklepu Łukasz Borkowski.

Zobacz policyjny film o fajerwerkach (w formacie .mov, 12MB)

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane