Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

SPECjalna decyzja podjęta

Izabela Kraj 26-08-2011, ostatnia aktualizacja 26-08-2011 12:50

Jest zgoda Rady Warszawy na sprzedaż SPEC. I nie ma zgody na rozpisanie referendum przeciw prywatyzacji spółki i podwyżkom. To finał walki o największą prywatyzację w samorządzie stolicy.

Obserwatorzy podzielili się na grupy: przeciwników sprzedaży SPEC oraz zwolenników polityki władz miasta i PO
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Obserwatorzy podzielili się na grupy: przeciwników sprzedaży SPEC oraz zwolenników polityki władz miasta i PO

W  klubie radnych Platformy została wprowadzona dyscyplina głosowania. Nie można było się wyłamać przy podejmowaniu decyzji dotyczących przyszłości Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – jednej z największych miejskich spółek. Zatem wynik był przewidywalny, ale zanim do głosowań doszło, cały dzień trwała pełna emocji dyskusja.

Podsycały ją jeszcze okrzyki kilkudziesięciu przedstawicieli związków zawodowych i pracowników SPEC, którzy obserwowali debatę. – Oszuści! Złodzieje! Oddajcie SPEC! Chcemy referendum! – krzyczeli w stronę radnych i urzędników.

A młodzieżówka SLD, w proteście przeciwko prywatyzacji, pod siedzibą spółki postawiła trumnę i zapaliła znicze.

I po triumfie demokracji

Zaczęło się od walki o lokalne referendum, o które wnioskowało PiS. Miał to być też sposób partii na kampanię wyborczą. Jeszcze na początku sierpnia politycy z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego mówili o triumfie demokracji i o tym, że po raz pierwszy udało się w stolicy zebrać aż 151 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum lokalne. Teraz będą musieli powiedzieć wyborcom, dlaczego te podpisy się zmarnują. Nie przewidzieli, że urzędnicy aż tak skrupulatnie sprawdzą każdy podpis pod tym wnioskiem. 120 pracowników ratusza oddelegowanych zostało do tej weryfikacji. Analizowali każdy numer PESEL, podpis, każde imię i nazwisko. Odrzucali te budzące wątpliwości. A tam, gdzie urzędnicy sami nie chcieli decydować, rozstrzygało głosowanie komisji, w której... większość miała PO.

6 tys. podpisów we mgle

I wczoraj wyliczono: choć PiS deklarowało 151 tys. podpisów, w rzeczywistości było ich 145 tys. Z tego 17,3 tys. nie znaleziono w ogóle w rejestrze wyborców, 9 tys. nazwisk się powtarzało, u 5,5 tys. brakowało numeru PESEL lub był on błędny, prawie 7 tys. osób podało niekompletne dane. A 13 osób nie żyło. W sumie zakwestionowano 39,8 tys. podpisów. Po ich odrzuceniu zostało więc tylko 105 tys. ważnych. – A to o blisko 20 tys. za mało, by rozpisać referendum. Wniosek jest więc niezgodny z prawem – wyjaśniła Ewa Masny (PO), szefowa komisji referendalnej.

Rajcy PiS próbowali podważyć te wyliczenia. – Na komisji z radnymi PiS pojawili się nawet słynny agent „Tomek" i były wiceszef CBA. Chcieli poznać system weryfikacji podpisów, posłuchali i poszli – opowiada kulisy pracy komisji radna Ligia Krajewska (PO).

A już na sesji: – Gdzie zniknęło 6 tys. podpisów? To manipulacja. Komisja pracowała w chaosie. Powinno się jeszcze raz przeliczyć karty – grzmiał szef klubu PiS Maciej Wąsik.

– Urzędnicy od początku nastawieni byli na szukanie błędów. Gdy jakiś znaleźli, triumf widać było nawet w ich mimice. A ja podpisałem się pod wnioskiem, byłem w komisji, ale nie znalazłem karty ze swoim podpisem. Więc pytam, gdzie jest mój podpis?! – denerwował się Jarosław Krajewski (PiS). Jego kolega Maciej Maciejowski nazwał prezydent Warszawy „Łukaszenką w spódnicy".

Platforma nie pozostała dłużna. – Zaraz powiecie, że rozpyliliśmy mgłę i tam wyparowały podpisy. Sami jesteście sobie winni, bo zbieraliście je jak niechluje – ripostowała Krajewska.

A radna Dorota Zbińkowska (PO) wyliczała: – Weryfikacja tych podpisów kosztowała urząd miasta około pół miliona złotych. Dlaczego PiS, mając świadomość, że są tam nazwiska do odrzucenia, osób nieletnich czy spoza Warszawy, zdecydowało się je złożyć? Czy chodziło tylko o zadymę polityczną?

Ostatecznie 42 osoby (z PO i SLD) były za odrzuceniem wniosku o referendum, PiS było przeciw. Ale dla tej ostatniej partii sprawa się nie kończy. – Nie spodziewaliśmy się takiego braku obywatelskości w PO i stosowania kruczków prawnych do tego, by zabić inicjatywę referendalną – ocenił senator PiS Zbigniew Romaszewski. Zapowiedział zaskarżenie decyzji rady do  sądu.

Inne oferty ciągle tajne

Wieczorem Rada Warszawy tylko głosami PO (32 „za", 22 „przeciw") dała zgodę na sprzedaż 85 proc. udziałów w SPEC firmie Dalkia Polska za 1,4 mld zł. Ostateczna umowa prywatyzacyjna ma zostać podpisana po tym, jak firma otrzyma jeszcze zgodę Komisji Europejskiej, prawdopodobnie pod koniec roku.

Gdy pytaliśmy w PO, czy radni mają wątpliwości, by zgodzić się na tę największą prywatyzację w historii stołecznego samorządu, odpowiadali: „Wątpliwości rozwiałam, gdy przeczytałam wstępną umowę miasta z Dalkią (treść wciąż tajna – radni nie mogą oficjalnie mówić o szczegółach)". „To będzie dobra transakcja", „Dziwnie się czuję, gdy uświadomię sobie, że będę musiała się kiedyś tłumaczyć przed prokuratorem, ale będę »za«. Takie ustalenia".

Niektórzy radni PiS jednak umowy nie przeczytali. Jedni z powodu protestu przeciwko utajnieniu, inni... z przezorności. – Jeśli ktoś z radnych PO coś o niej chlapnie do mediów, byłoby na nas, a tak ja jestem kryty. Umowy nie widziałem – śmieje się Maciej Maciejowski (PiS).

Po raz pierwszy wiceprezydent Jarosław Kochaniak ujawnił też wczoraj nazwy wszystkich 13 firm, które chciały kupić SPEC. Wśród już wcześniej wymienianych – jak PGE, Kulczyk Holding, Fortum, Dalkia, GDF Suez, Penta – była też firma Piotra Ciompy, eksperta PiS do spraw prywatyzacji SPEC. – Złożyłem ofertę dla sprawdzenia tego procesu – przyznaje Ciompa.

Jednak ceny, jakie oferowali konkurenci Dalkii, pozostały nadal tajemnicą. – Wynegocjowana cena jest wyższa niż wycena firmy i jej wartość księgowa – zapewniła tylko Hanna Gronkiewicz-Waltz.

A wiceprezydent Jarosław Kochaniak podsumował: – Mam nadzieję, że przeciwnicy tej transakcji przyznają kiedyś, że się mylili.

Dodaj swoją opinię

 

Jedna z trzynastu

Dalkia Polska to firma, z którą jako jedyną ratusz prowadził ostateczne negocjacje w sprawie sprzedaży SPEC. Została wybrana spośród sześciu innych konkurentów, którzy złożyli ostateczne oferty. Wstępnie transakcją było zainteresowanych 13 podmiotów. Dalkia (spółka o kapitale francusko-australijskim) działa na polskim rynku od blisko 15 lat. Jest właścicielem sieci ciepłowniczej m.in. w Łodzi i Poznaniu. Wczoraj przedstawiciele Dalkii zakończyli negocjacje pakietu socjalnego ze związkami zawodowymi SPEC. Pracownicy dostaną m.in. gwarancję zatrudnienia na dziewięć lat i premię prywatyzacyjną.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane