Wykonawca autostrady A2 wyrzucony z placu budowy
Konsorcjum budujące odcinek pomiędzy Warszawą a Strykowem może zapłacić wysokie odszkodowania.
We wtorek Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) wypowiedziała umowę konsorcjum Bogl & Krysl, które miało dokończyć budowę odcinka C autostrady A2. Umowa została wypowiedziana ze skutkiem natychmiastowym.
„Zerwanie kontraktu jest konsekwencją niewywiązywania się wykonawcy z postanowień umowy. Wykonawca nie usunął wskazanych wad i usterek, mimo że trwa okres gwarancyjny" – pisze w komunikacie mazowiecki oddział GDDKiA.
Kontrakt dokończy firma, która dopiero zostanie wyłoniona w drodze przetargu. Nie wiadomo jeszcze, kiedy to się stanie. Roboty miałyby się rozpocząć wiosną 2015 r., a ich zakończenia można się spodziewać jesienią przyszłego roku. Na poczet realizacji tych prac GDDKiA wystąpiła już z żądaniem wypłaty gwarancji bankowej zabezpieczającej rękojmię za wady. Kara dla Bogl & Krysl za niewykonanie kontraktu może sięgnąć 20 proc. jego wartości, czyli ok. 150 mln zł.
Zakres prac gwarancyjnych, które pozostały do wykonania, obejmuje m.in. oczyszczenie zamulonych rowów, usunięcie nierówności na nawierzchni wiaduktu drogowego wykonanej z innej mieszanki, niż zakładał projekt budowlany, naprawę ekranów akustycznych.
– Żadna ze wskazanych do usunięcia usterek nie wpływa na bezpieczeństwo ruchu drogowego – podkreśla Agnieszka Stefańska z mazowieckiego oddziału GDDKiA.
Bogl & Krysl w ciągu miesiąca był dwukrotnie wzywany do wywiązania się z umowy. Najpierw 27 października, następnie 31 października. Wypowiedzenie umowy w przypadku niezastosowania się do wezwań wynika z zapisów w podpisanym przez firmę kontrakcie.
GDDKiA tłumaczy, że usuwanie wad i usterek wykrytych po zakończeniu prac jest standardową procedurą realizacji każdej umowy z wykonawcą. Średnio na realizowanych kontraktach stwierdzanych jest 100–150 usterek, które firmy usuwają bez zbędnej zwłoki i bez konieczności ponaglania. Przypadek Bogl & Krysl to pierwsza sytuacja, że w okresie gwarancyjnym konsorcjum realizujące kontrakt trzeba było do tego zmuszać, a i tak prace nie zostały wykonane.
20-kilometrowy odcinek C autostrady A2 pomiędzy Strykowem a Konotopą to wyraźnie pechowy fragment trasy. Budowę zaczął chiński Covec, ale w czerwcu 2011 r. Chińczycy, przeliczywszy się z kosztami, przerwali realizację inwestycji.
W sierpniu 2011 r. podpisano umowę z nowym wykonawcą – konsorcjum firm DSS oraz Bogl & Krysl. Jednak w maju 2012 r. ta pierwsza firma wycofała się z przedsięwzięcia.
Teraz również Bogl & Krysl nie wywiązał się z umowy.
Chińczycy z Covecu próbują wrócić do gry, choć – co oczywiste – już nie na tej trasie. Od dłuższego czasu Ambasada Chin w Warszawie i przedstawiciele władz w Pekinie dają do zrozumienia, że chcą polubownie zakończyć problem niezapłaconych przez Covec kar za zejście z budowy i uregulować zobowiązania. Miałoby to pozwolić im ponownie stawać do przetargów na budowę dróg. Jednak – jak twierdzi GDDKiA – na umówione w miniony poniedziałek i wtorek spotkania przedstawiciele Covecu nie przyszli.
– Jedyną osobą przybyłą na spotkanie do GDDKiA był pełnomocnik The Export-Import Bank of China. Bank ten wystawił gwarancje należytego wykonania kontraktu na odcinki A i C autostrady A2 przez konsorcjum – poinformował rzecznik GDDKiA Jan Krynicki.
GDDKiA twierdzi, że w sprawie polubownego zakończenia konfliktu z firmą Covec jest nadal gotowa rozmawiać. Można się jednak spodziewać, że niestawienie się Chińczyków na umówione rozmowy, w dodatku planowane na ich prośbę, mocno utrudni ewentualne porozumienie.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.