Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Uber zastąpi 200 tys. aut w stolicy

Michał Duszczyk 07-06-2015, ostatnia aktualizacja 07-06-2015 13:36

Jambu Palaniappan : Możemy stworzyć w Europie 50 tys. miejsc pracy – zapowiada regionalny szef Ubera.

źródło: materiały prasowe

Rz: Kolejne miasta zakazują wam działalności. Macie problemy we Francji, Belgii, Niemczech, Hiszpanii, Indiach, a nawet na rodzimym rynku, w USA. Dlaczego Uber budzi takie kontrowersje?

Jambu Palaniappan: Jesteśmy firmą technologiczną, która pracuje nad innowacyjnymi rozwiązaniami, nowatorskim podejściem do biznesu. Jeśli mówisz „Uber", myślisz o smartfonie. A jeszcze pięć czy dziesięć lat temu nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak technologie mobilne zrewolucjonizują nasze otoczenie. Działamy dziś w świecie, w którym przepisy nie są przystosowane do tak szybko zmieniającego się otoczenia. Regulacje dotyczące sektora transportowego, z którymi się stykamy, często powstawały 10, 20, a czasami nawet 50 lat temu. Jako firma oferująca przełomowe innowacje musimy sobie z tym radzić. Na szczęście widzimy, że w ostatnim czasie regulatorzy i decydenci w wielu krajach zaczęli dostrzegać ten problem i współpracować z Uberem w zakresie zmian prawa.

Na razie się, że lawirujecie między przepisami.

Uber nie jest firmą, która szuka luk w prawie i stara się omijać jakiekolwiek przepisy. Prawda jest taka, że chcemy prowadzić działalność podlegającą uregulowaniu. Zależy nam na takim dostosowaniu istniejących przepisów, by uwzględniały nowe, alternatywne rozwiązania będące efektem zjawiska nazwanego ekonomią współdzielenia (z ang. sharing economy – red.). I widać już postęp w podejściu do kwestii prawnych w kontekście naszych usług.

W Unii Europejskiej też?

Innowacyjnym firmom, takim jak Uber, pomogą zmiany, jakie nastąpią w efekcie wdrożenia przez UE strategii tzw. jednolitego rynku cyfrowego. Wizja wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Andrusa Ansipa pozwoli znieść dotychczasowe bariery m.in. dla rozwoju wielu miast, które planują stać się miastami inteligentnymi. To dla nas ważne, bo Uber jest elementem tzw. smart cities.

Europa szczególnie potrzebuje alternatywnych rozwiązań takich jak Uber. Jest tu wiele krajów, które stoją przed wyzwaniem bezrobocia, a mieszkańcy ścierają się z problemami wysokich kosztów życia. Uber pomaga rozwiązać oba te problemy. W grudniu nasz prezes Travis Kalanick przedstawił swoją wizję, według której Uber jest w stanie stworzyć w Europie do końca tego roku 50 tys. nowych miejsc pracy.

W Polsce również?

Część z tych 50 tys. miejsc powstanie w waszym kraju. Nie chcę spekulować ile, ale – obserwując dynamiczny rozwój usługi w Warszawie – wiem, że potencjał jest ogromny.

To, co podoba mi się w Polsce, to bardzo otwarte podejście i pozytywne nastawienie do naszej oferty, zarówno ze strony klientów, kierowców, jak też regulatorów i osób odpowiedzialnych za tworzenie przepisów.

A ludzie są już przygotowani do usług, jakie oferuje Uber?

Zmiany, o których mówimy, to proces. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Ale na rynkach, na których jesteśmy obecni od dwóch, trzech lat, świadomość rozwiązań, jakie proponujemy, wyraźnie rośnie. Dwa lata temu w stanie Waszyngton ludzie nie wyobrażali sobie regulacji, które będą uwzględniać sharing economy. Ale udało się – stworzono ramy prawne dla działalności Ubera. Nie mam wątpliwości, że globalna świadomość konieczności zmian przepisów w tym zakresie będzie rosnąć. Na nas też spoczywa odpowiedzialność. Staramy się uświadamiać wszystkich, że Uber to konkretna korzyść dla ekonomii. Pomagamy tworzyć miejsca pracy w miastach na całym świecie, ale nasz model biznesowy pomaga również zmniejszyć liczbę pojazdów w aglomeracjach. Uber to przecież współdzielenie się samochodami m.in. z innymi mieszkańcami.

Mówi pan o nowych miejscach pracy, ale taksówkarze na całym świecie obawiają się, że właśnie pojawienie się Ubera wyśle ich na bezrobocie.

Nie wydaje mi się. Uber jest i zawsze będzie tylko jedną z alternatyw na rynku transportowym. Ludzie powinni mieć możliwość wyboru, z jakiego środka komunikacji skorzystają. Nie można nikomu narzucić, by jeździł tylko tramwajem, autobusem czy taksówką, skoro ktoś zamierza korzystać z własnego samochodu lub wybrać właśnie usługę Ubera. Dla nas największej konkurencji nie stanowią wcale korporacje taksówkowe, ale zjawisko posiadania przez ludzi własnych aut. Na szczęście na wielu rynkach dostrzegamy trend, w którym właściciele sprzedają swoje samochody, bo twierdzą, że bardziej opłaca im się korzystać z podwózek zamawianych przez naszą aplikację.

Klienci korporacji taksówkowych nie odpływają więc w stronę Ubera?

Na rynkach, do których weszliśmy lub na których rośliśmy, udział tradycyjnych taksówek pozostaje relatywnie niezmieniony. Uber nie wykraja tortu taksówkarzom, ale tworzy zupełnie nowy rynek.

Jaką macie strategię na polskim rynku?

Jeśli pyta mnie pan o wizję, to widzę potencjał, który – jeśli utrzymamy dynamikę wzrostu – za pięć lat pozwoli nam usunąć sporą część samochodów z ulic Warszawy i zniechęcić mieszkańców do kupowania aut. Wyobrażam sobie scenariusz, w którym ze stolicy ubędzie 200 tys. pojazdów. To szczególnie istotne przesłanie, zwłaszcza w kontekście nadmiernej emisji spalin i problemów z korkami.

Jak szybko rośniecie na naszym rynku?

Bardzo szybko. Konkretnych liczb nie zdradzamy, ale powiem, że gdy zaczynaliśmy w sierpniu zeszłego roku, po zamówieniu pojazdu przez aplikację Uber na jego przyjazd trzeba było czekać 12 minut. Dziś średni czas oczekiwania w Warszawie jest już poniżej 5 minut. To pokazuje, że mamy znacznie więcej kierowców i klientów korzystających z ich usług. Dziś Polska jest dla nas jednym z najszybciej rosnących rynków w Europie. Zamierzamy się tu rozwijać i dalej zatrudniać. Zainteresowanie ofertą Uber jest ogromne. Gdy w kwietniu wchodziliśmy do Krakowa, zarejestrowało się u nas kilka tysięcy klientów. I to bez specjalnych akcji marketingowych. Sądzę, że to ważny wskaźnik potencjału rynkowego.

Kiedy zamierzacie rozszerzyć waszą usługę na kolejne polskie miasta?

Szukamy możliwości 
dalszego rozwoju. Z pewnością pewne ruchy poczynimy już latem. Na razie nie chcę ujawniać jeszcze miast, w których się pojawimy. Widzimy jednak spore zainteresowanie w Gdańsku i całym Trójmieście.

—rozmawiał Michał Duszczyk

CV

Jambu Palaniappan jest dyrektorem generalnym Ubera na region Europy Środkowej i Wschodniej, Afrykę oraz Bliski Wschód. Z firmą związany od trzech lat. Wcześniej pracował w grupie konsultingowej Huron i spółce Intuit (producent oprogramowania). Jest absolwentem Uniwersytetu Vanderbilt w Nashville.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane