Zniknął kamień niezgody
Historia nadal budzi kontrowersje. Dwaj panowie, radny i społeczny obrońca zabytków, pokłócili się o głaz ku czci młodego komunisty. Po interwencji samorządowca kamień zniknął.
Głaz przy pl. Zawiszy został odsłonięty w 1957 roku. Upamiętniał zastrzelenie w tym miejscu przez policję w 1932 roku młodego komunisty Henryka Gradowskiego. Był on działaczem nielubianego przez przedwojenne władze sanacyjne Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Usunięto nocą W zeszłym tygodniu nagle kamień z tablicą zniknął w tajemniczych okolicznościach. Teraz jednak wydało się, że już w czerwcu zgodę na to wydał prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Od kilku lat starał się o to radny Paweł Turowski (PiS). Jego zdaniem, Henryk Gradowski nie zasługuje na upamiętnienie. – Działał przecież w organizacji, która sprzeciwiała się niepodległej Polsce – tłumaczy radny Turowski. – Był uzbrojony i uciekał policji. Z tymi zarzutami nie zgadza się Janusz Sujecki z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy. Usunięcie głazu uważa za skandal. – To przecież historia Warszawy. Głaz mówił o tym, co działo się w okresie międzywojennym – mówi Sujecki. Miłośnik zabytków odsyła też do przedwojennego pisma „Robotnik”, w którym całe zdarzenie zostało opisane. – Nie było to tak, jak twierdzi pan Turowski. Policja przeszukała mieszkanie Gradowskiego, w którym znalazła nielegalne pisma. Młody człowiek, nie chcąc trafić do więzienia, wyrwał się policji i zaczął uciekać. Nie został postrzelony, ale zastrzelony z zimną krwią. W jego plecach znaleziono 12 kul – argumentuje Janusz Sujecki. – Choć sam nie jest miłośnikiem ideologii komunistycznej, młodemu Gradowskiemu należy się pamięć – zastrzega. Wyrośnie tu trawa Tymczasem Paweł Turowski uważa sprawę za zakończoną. Powołuje się na zgodę Andrzeja Przewoźnika z Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa, który zezwolił na usunięcie monumentu – poparł wersję radnego Turowskiego. – Zgodę na usunięcie głazu wydała też Rada Dzielnicy Ochota – dodaje. Janusz Sujecki będzie interweniować u prezydenta Kaczyńskiego. Na miejscu kamienia posadzono już trawę. Warszawiaków sprawa nie bulwersuje. Pytani o to, co było w tym miejscu, w większości odpowiadają, że pomnik Zawiszy na koniu. 2005-08-24
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.