Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Puste słowa

25-09-2003, ostatnia aktualizacja 25-09-2003 23:30

Od dzieciństwa jesteśmy zmuszani do przysięgania. Ślubowanie uczniowskie, przysięga wojskowa, zawodowa? Przyrzeczenia, z których nic nie wynika i których nikt nie przestrzega, to nasza narodowa specjalność.

Po raz pierwszy na złamanie danego słowa, całkiem nieświadomi tego, co robimy i mówimy, narażamy się zaraz po przyjściu do szkoły. Pierwszoklasiści muszą obowiązkowo złożyć ślubowanie, że będą "uczyć się pilnie i chętnie" . Wszystko odbywa się podczas uroczystego apelu. W dodatku są szkoły, w których nieumiejące jeszcze pisać dzieci zostawiają w specjalnej księdze, na znak przypieczętowania ważności swych słów, odcisk paluszka. Co z tego ślubowania wynika? A no nic. - To nadużycie dobrej wiary i naiwności dziecięcej - oburza się filozof Jacek Hołówka, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. - Przymuszanie do złożenia przysięgi, gdy istnieje wysoka szansa, że zostanie złamana, jest demoralizacją od najmłodszych lat. Przygotowuje się dzieci do tego, że "możesz być dwulicowy", "możesz co innego mówić, a potem co innego robić, bo wszyscy tak postępują". To bardzo niebezpieczna demoralizacja. Demoralizacja ta jednak postępuje i czyha na niemal każdym kroku. Dziecko zapisuje się do zuchów czy harcerstwa, a tam kolejne przysięgi. Wprawdzie nie musi wstępować do tych organizacji, ale żeby do nich należeć, musi złożyć przyrzeczenie. Pułapki są także tam, gdzie można ich najmniej się spodziewać. Bo oto w przysiędze ministranta są między innymi takie słowa: "Ja, służbę ministrancką uważam za moje powołanie i zaszczyt. Przyrzekam więc memu Panu i Bogu służyć przy Jego ołtarzu z wiarą i radością... Wyrzekam się do 18. roku życia alkoholu i palenia papierosów...". Oczywiście, ludzką rzeczą jest grzeszyć, a boską wybaczać. Ale po co młodym przyrzeczenia, o których tak łatwo mogą zapomnieć? Na wszystkich bogów Poważny kłopot jest z przysięgami zawodowymi. Na szczęście nie trzeba składać przysięgi, by układać chodniki, ale w niektórych przypadkach są one uwiecznieniem wieloletniej edukacji i warunkiem wykonywania zawodu. Tak jest w przypadku lekarzy. A składana przez nich przysięga Hipokratesa wygląda w tym kontekście na pełną bełkotu. Bowiem już na początku są słowa: " na Apollona lekarza, na Asklepiona, Hygieje i Panaceje oraz wszystkich bogów i boginie, biorąc ich na świadków". Bogów nam obcych, których miejsce i zajęcia na Olimpie można się tylko domyślać. - Jest parę wersji przysięgi Hipokratesa i różne tłumaczenia - mówi profesor Zbigniew Czernicki, naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej. - Dlatego w najnowszym Kodeksie Etyki Lekarskiej umieściliśmy "Przyrzeczenie Lekarskie", w którym nie ma tego typu odwołania. W przysiędze Hipokratesa jest dalej stwierdzenie: "Nikomu, nawet na żądanie nie dam nigdy śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego..." W przyrzeczeniu lekarskim nie ma słowa o aborcji. A jak wynika z nieoficjalnych danych, w Polsce zabieg przerywania ciąży przeprowadza się u 200 tysięcy kobiet. Ileś tysięcy lekarzy musi więc przysięgi nie przestrzegać! - Cały kodeks etyki lekarskiej jest zbiorem zasad właściwego postępowania, ale gdyby wszyscy ich przestrzegali, nie omijali, to nie byłoby potrzebne powoływania Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej - mówi profesor Czernicki. - Jednak składania przysięgi lekarskiej, mimo że nie wszyscy zamierzają jej przestrzegać, nie uważam za hipokryzję. Ja, obywatel Jednak prawdziwy problem obywatel płci męskiej ma z przysięgą wojskową. A to z tego prostego powodu, że składana jest bezwarunkowo i to w taki sposób, że przysięgający nie ma możliwości odmowy. Od 31 sierpnia 1944 roku treść roty wojskowej ustanowionej dekretem PKWN zmieniała się sześciokrotnie. Po raz ostatni 3 października 1992 roku. Tę ustaloną w 1952 roku wypowiedziało prawdopodobnie najwięcej Polaków, którzy nosili wojskowy mundur. Były w niej m.in. takie słowa: -" Przysięgam służyć ze wszystkich sił Ojczyźnie, bronić niezłomnie praw ludu pracującego (') stać nieugięcie na straży władzy ludowej ('). Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu, stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką...". Zmiany polityczne i ustrojowe na przełomie lat 80. i 90. wymusiły zmianę treści roty przysięgi. I od listopada 1992 roku żołnierze zaczęli składać rotę w całkowicie nowym brzmieniu. Teraz przysięgają " służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić (')". Przy okazji wprowadzania kolejnych rot (a właściwe ustaw o przysiędze wojskowej), poprzednie traciły moc. Czy jednak ci, którzy składali wcześniejszą przysięgę (tę z 1952 roku), zostali z niej zwolnieni? Próbowaliśmy to wyjaśnić w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nikt nie był w stanie odpowiedzieć. Skończyło się na kilku stronach faksów. Wśród nich znalazły się "wytyczne w sprawie złożenia przysięgi wojskowej" podpisane przez generała Tadeusza Wileckiego oraz decyzja ministra obrony narodowej Janusza Onyszkiewicza w tej samej sprawie. Dokument sygnowany przez ministra Onyszkiewicza, choć ma cztery strony i dokładnie instruuje, kto i jak oraz gdzie ma składać nową przysięgę, całkowicie pomija sprawę wytłumaczenia żołnierzom, którzy poprzednio składali "komunistyczną" przysięgę, że są z niej zwolnieni. Nie wyjaśniano więc żołnierzom, co stało się z ich poprzednią przysięgą, z honorem i takimi innymi, przepraszamy, ale chyba uznano, że- bzdurami. - Myślę, że po prostu nikomu to nie przyszło do głowy - przyznaje jeden z oficerów, który składał dwie przysięgi. - Sam nie zastanawiałem się nad tym. - Jedną przysięgę składałem w latach 80., drugą podpisałem w 1993 roku - mówi inny oficer. - Pierwsza była z patosem, defiladą, sztandarem, druga przy biurku przełożonego. Dano mi papier do podpisania i tyle. Prawdę mówiąc nawet nie zastanawiałem się nad tym i nikt z nami o tym nie rozmawiał. Jakby ktoś uznał, że poprzednia została wymazana z naszej pamięci i teraz jest ta, a nie inna. Tylko jeden, już emerytowany oficer, powiedział: - A ja powiedziałem, że nowej nie złożę i nie złożyłem. I nic mi nie zrobiono. Jak to dalej załatwiono, tego też nie wiem. Według obowiązującego w Polsce prawa złożenie przysięgi jest obowiązkiem każdego żołnierza, a odmowa traktowana jest jako brak zgody na spełnienie obowiązku wynikającego z pełnienia służby. - Niekiedy interpretatorzy skłaniali się nawet do traktowania odmowy jako niewykonania rozkazu - dodaje ppłk Cezary Siemion, szef Wydziału Analiz i Dokumentacji MON. - Ostatecznie jednak uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego (z 22 października 1984 roku) zakwalifikowała ten czyn jako jednoznaczną odmowę spełnienia obowiązku wynikającego z pełnienia służby wojskowej. Żołnierzowi, który odmawia złożenia przysięgi grozi więc areszt, albo kara pozbawienia wolności do lat trzech. Żołnierzom, którzy czytają ten tekst, a u których mogą pojawić się rozterki, profesor Hołówka radzi stosować tzw. klauzulę nazwaną "resevacio mentalizm", czyli umysłowe kwestionowanie treści. - W historii etyki i teologii używano takiego określenia dla sytuacji, gdy mówiono jedno, a myślano nieco inaczej. Dlatego podejrzewam, że przysięga żołnierska najczęściej składana jest w stanie reservacio mentalizm, czyli w stanie, kiedy żołnierz nie rozumie treści przysięgi, nie godzi się z jej treścią, a przede wszystkim nie ma możliwości wypowiedzenia swoich zastrzeżeń. Wymóg prawny Ślubowanie składają także posłowie i senatorowie. Wypowiadają następujące słowa: "Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej". Ślubowanie może być złożone z dodaniem zdania: "Tak mi dopomóż Bóg". Odmowa złożenia ślubowania oznacza zrzeczenie się mandatu. Nie jest to jednak forma przymusu wywierana na posłów, lecz wymóg prawny. A skoro chodzi o posłów, to z tym dyskutować trudno. Jednak patrząc na to, co dzieje się na Wiejskiej, o bardziej jaskrawy przykład pustych słów chyba trudno. Skandale gonią skandale i nikt już chyba nie pamięta, ilu z 460 posłów ma jeszcze immunitet poselski, ilu go zawiesiło, a ilu czeka w kolejce do jego utraty. Co więc zrobić z przysięgami, aby nie były one tylko pustymi słowami? By politycy czy lekarze o nich pamiętali, a "żołnierskie słowo" odzyskało swoją wartość. - Każdy powinien mieć prawo i możliwość sformułowania przysięgi, którą chce złożyć - twierdzi profesor Hołówka. - Należałoby zrezygnować z wszystkich przysiąg, które składane są niedobrowolonie. Jeżeli ktoś ma poczucie, że jest zmuszany do przysięgi, to stwierdzenie tego faktu, powinno go natychmiast zwolnić z jej składania. Bez jakichkolwiek konsekwencji.
__Archiwum__

Najczęściej czytane