Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Miliardy pod wodą

Elżbieta Glapiak 24-05-2010, ostatnia aktualizacja 25-05-2010 20:01

Bilans obecnej powodzi może być wyższy niż tej sprzed 13 lat. Wtedy zniszczenia oszacowano na 12 mld zł.

Tegoroczna powódź przyniesie znacznie większe straty niż kataklizm w 1997 roku, bo woda, która stoi na polach i sadach, nie opada. Straty w uprawach nowalijek, takich jak pomidory i ogórki, wynoszą około 50 proc. To będzie miało kolosalne skutki w produkcji – ocenia prof. Józef Robak z Instytutu Warzywnictwa w Skierniewicach.

Efekty już widać – ceny truskawek na podwarszawskim rynku hurtowym w ciągu jednego dnia podskoczyły z 18 do 22 zł. Ministerstwo Rolnictwa ocenia, że w krytycznej sytuacji znalazło się 48 tys. gospodarstw rolnych (2 proc. wszystkich). Nie ma jeszcze szacunków, ile hektarów upraw zostało zalanych.

Strat nie chcą też jeszcze podawać firmy przemysłowe, bo ciągle walczą z wielką wodą i starają się, jak mogą, aby je minimalizować. Kopalnie nie przerywają wydobycia, ale transporty węgla wysyłają z opóźnieniem.

Przez powódź konsorcja Polimeksu-Mostostalu musiały wstrzymać prace na autostradach A1 i A4. Na podtopienia, rozmoczenie gruntów i szkody w budowanych nasypach drogowych narzeka też Budimex. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ocenia wstępne straty na istniejącej sieci dróg na 800 mln zł. – Do tego należy dodać nowe inwestycje, ale tu zniszczeń jeszcze nie oszacowaliśmy, potrwa to kilkanaście dni, może kilka tygodni – mówi rzecznik dyrekcji Marcin Hadaj.

W gorszej sytuacji są firmy produkcyjne, które musiały wyłączyć maszyny. Fabryka Fiata w Tychach stoi od czwartku, a gdyby funkcjonowała normalnie, z taśm zjechałoby w tym czasie 7 tys. aut. Powodem wstrzymania produkcji było odcięcia dostaw szyb, które z powodu powodzi przerwała huta szkła w Sandomierzu. Dopiero w niedzielę zdecydowano się rozpocząć transport szyb śmigłowcami.

W likwidacji skutków powodzi mają Polsce pomóc Unia Europejska oraz międzynarodowe instytucje. Niskooprocentowaną pożyczkę proponuje Europejski Bank Inwestycyjny. Marta Gajęcka, wiceprezes tego banku, w rozmowie z „Rzeczpospolitą“ zapowiada, że wniosek Polski będzie rozpatrzony ekspresowo.

Małgorzata Woźniak, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, zapewniła, że gdy tylko spłyną informacje o skali strat od wojewodów, rząd wystąpi z wnioskiem o wypłatę pieniędzy także z unijnego funduszu spójności. – Przekazaliśmy już 152,5 mln zł na zapomogi dla poszkodowanych, kolejne 43,5 mln zł otrzymały samorządy na walkę z żywiołem. Pieniędzy na pewno nie zabraknie – zapewniła Woźniak.

Ekonomiści są ostrożni w szacowaniu strat. Ryszard Petru z BRE Banku ocenia, że wzrost gospodarczy z uwagi na powódź może być niższy w tym roku o 0,1 – 0,2 pkt proc. PKB. – Gdy jednak ruszy odbudowa i wydatki na inwestycje będą większe, tempo wzrostu przyspieszy – dodaje ekonomista.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane