Rugbiści o krok od śmierci
Bogdan Wróbel ma pęknięty krąg lędźwiowy, Mariusz Śmielak złamanie kości piszczelowej i strzałkowej, a Konrad Pisarek wstrząśnienie mózgu. Wszyscy są zawodnikami Orkana Sochaczew.
W sobotę w Sopocie reprezentacja Polski rozpoczęła udział w dwudniowym eliminacyjnym turnieju do mistrzostw Europy siedmioosobowej odmiany rugby. Pisarek i Wróbel - od lat podstawowi gracze kadry - spisywali się świetnie. Trener Andrzej Kopyt w kilku meczach wpuścił też na plac Mariusza Śmielaka. Sochaczewianie walnie przyczynili się do awansu naszej reprezentacji do półfinału sopockiego turnieju. Po pierwszym dniu imprezy kadra wróciła do Cetniewa, gdzie przygotowywała się przez ostatnie dni. W niedzielę rano wszyscy znów mieli stawić się w Sopocie. Pisarek, Wróbel i Śmielak ruszyli prywatnym autem tego pierwszego. Niestety, daleko nie zajechali. - Wypadek mieli pod Puckiem. Podobno jakiś czerwony samochód (policja szuka sprawcy) wymusił na nich pierwszeństwo. Pisarek, ratując się przed uderzeniem, wjechał do rowu, a następnie uderzył w drzewo - relacjonuje dyrektor Orkana Sochaczew Bogdan Pietrak. - Jechaliśmy za nimi autobusem. Samego wypadku nie widziałem, ale wyciągałem chłopaków z samochodu - dodaje trener naszej kadry Andrzej Kopyt. - Najgorzej wyglądał Wróbel. Nie mógł ruszać nogami - dodaje. - Wszyscy trafili do szpitala w Wejherowie. W poniedziałek Wróbel został przeniesiony do Elbląga. Przeszedł operację wzmocnienia pękniętego kręgu. Na szczęście nienaruszony jest rdzeń. Będzie w pełni sprawny. Mariusz Śmielak przeszedł w Gdyni operację złożenia kości podudzia. Konrad Pisarek na własną prośbę wrócił do domu, ale w poniedziałek zgłosił się do sochaczewskiego szpitala. Jest mocno poobijany. Po wypadku graczy Orkana reprezentacja znalazła się w trudnym położeniu. Do turnieju Andrzej Kopyt mógł zgłosić tylko dziesięciu zawodników. Zostało mu więc tylko siedmiu graczy - dokładnie tylu, ilu liczy drużyna w tej odmianie rugby. W razie kontuzji Polacy musieliby grać w osłabieniu, co oznacza pewną porażkę. - W półfinale trafiliśmy na Rosję. Przegraliśmy 0:42. Tego meczu i tak pewnie byśmy jednak nie wygrali. Rosja i zwycięzca sopockiego turnieju Irlandia były poza naszym zasięgiem - przyznaje Kopyt. - O trzecie miejsce spotkaliśmy się z Niemcami, których jeszcze nigdy nie pokonaliśmy. W szatni obiecaliśmy sobie, że zagramy dla rannych chłopaków. Wygraliśmy zdecydowanie (26:7). Trzecie miejsce w Sopocie to połowa drogi do finałów ME. W piątek odlatujemy na turniej do Splitu. Jeśli tam znów będziemy w czwórce, zagramy w finałach będących jednocześnie eliminacją do mistrzostw świata. Data: 2004-05-11
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.