Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prostytutki bały się Fritzla

mz, ak 07-05-2008, ostatnia aktualizacja 08-05-2008 09:26

Joseph Fritzl, nazywany potworem z Amstetten, był częstym klientem domu publicznego- pisze austriacki tabloid. Tamtejsze prostytutki uważały go za "wyjątkowego zboczeńca", a nawet odmawiały świadczenia mu usług.

Austriacka bulwarówka dotarła do kelnera, który pracuje w domu publicznym odwiedzanym przez Fritzla. Powiedział, że prostytutki bały się tego klienta, bo lubił dominować i preferował perwersyjny seks: prostytutkom kazał udawać martwe.

"Mogłem ich wszystkich zabić"

Fritzl wyraził w czasie swego pierwszego przesłuchania w środę gotowość współpracy z prokuraturą z St. Poelten - poinformował rzecznik prokuratury.

Pierwsze przesłuchanie trwało ok. 1,5 godz. - Podejrzany powiedział, że jest gotowy współpracować i rozmawiać z prokurator Christiane Burkheiser, a także wytłumaczyć się z zarzucanych mu czynów - powiedział rzecznik Gerhard Sedlacek.

Przesłuchanie dotyczyło głównie elementów biograficznych, a także osobistej kariery Fritzla. Ma to pomóc w stworzeniu portretu psychologicznego podejrzanego - powiedział dalej Sedlacek.

Dodał, że do kolejnego przesłuchania dojdzie nie wcześniej niż za dwa tygodnie. W tym czasie prokuratura oczekiwać będzie na raporty śledczych, którzy w środę kontynuowali przeszukania w piwnicy pod domem Fritzla w Amstetten.

Fritzl początkowo przyznał się do więzienia i gwałcenia córki, 42-letniej obecnie Elisabeth, ale później - prawdopodobnie za radą swego obrońcy - przestał mówić.

Według niemieckiego tabloidu "Bild", Fritzl za pośrednictwem swego adwokata Rudolfa Mayera miał powiedzieć, że "nie jest potworem". - Mogłem ich wszystkich zabić i nikt by o tym nie wiedział - cytuje Fritzla "Bild".

W relacji gazety Austriak miał też ocenić, że doniesienia medialne na jego temat są "jednowymiarowe", a jego najstarsza córka-wnuczka "nie żyłaby dziś, gdyby nie on". To właśnie ciężka choroba 19-letniej Kerstin, która 19 kwietnia trafiła do szpitala w Amstetten, wydobyła na światło dzienne koszmar Elisabeth Fritzl i jej dzieci.

Meyer zapowiadał, że linią obrony będzie niepoczytalność jego klienta. Jego zdaniem miejsce Fritzla jest nie w więzieniu, lecz "zamkniętym szpitalu psychiatrycznym".

Adwokat Fritzla mówił też, że zarówno jemu, jak i Fritzlowi wielokrotnie grożono już śmiercią. Z pogróżkami pisali i dzwonili ludzie z całego świata.

Fritzl może usłyszeć też zarzuty morderstwa. Chodzi o siódme dziecko, które urodziła gwałconą córka. Potwór z Amstetten twierdzi, że dziecko zmarło przy porodzie, a jego zwłoki spalił. Istnieje jednak podejrzenie, że dziecko wrzucono w płomienie, gdy jeszcze żyło.

Austria przyznaje: zaniedbaliśmy sprawę Fritzla

- Byliśmy zbyt łatwowierni i niedostatecznie zbadaliśmy zniknięcie Elisabeth Fritzl - uznała w wywiadzie dla dziennika "Der Standard" austriacka minister sprawiedliwości Maria Berger. Minister przyznała, że władze wykazały się łatwowiernością i bez dokładnego sprawdzenia sprawy przyjęły wersję Josepha Fritzla, który twierdził, że jego córka uciekła z domu i przebywa w sekcie.

TVN 24

Najczęściej czytane