Polski komandos pochowany w Arlington
Dawid Pietrek zginął niedawno w Afganistanie. Służył w amerykańskiej armii, chciał zostać w USA na stałe.
Pod błękitnym amerykańskim niebem na najsłynniejszym cmentarzu Ameryki rodzina, znajomi i armia żegnali we wtorkowym poranek Dawida Pietrka, 24-letniego komandosa, który zginął niedawno w Afganistanie.
– Dawid przybył z odległego kraju i walczył w odległym kraju – mówił ksiądz w homilii podczas mszy żałobnej w przylegającej do cmentarza bazie Fort Myer. Przy wyprowadzeniu trumny z kościoła organista odegrał Mazurka Dąbrowskiego.
Pietrek przyjechał do USA z Polski trzy lata temu. Miał zieloną kartę, pracował, marzył o pozostaniu w USA. Przed rokiem postanowił wstąpić do marines, m.in. dlatego, że służba wojskowa pozwala przyspieszyć nadanie amerykańskiego obywatelstwa. Został wysłany do Afganistanu. W zeszłym miesiącu zginął wraz z trzema innymi żołnierzami, gdy ich wóz wjechał na ładunek wybuchowy.
Dawid Pietrek nie miał w USA krewnych. Jego matka, która zdecydowała, by pochować syna w Arlington, przyjechała na pogrzeb wraz z paroma najbliższymi z Polski. Dawida żegnali jego koledzy z oddziału, przedstawiciele Polonii oraz grupa weteranów.
Okrytą gwiaździstym sztandarem trumnę niosło sześciu marines w galowych mundurach. Zgodnie ze zwyczajem, złożyli flagę w niewielki trójkąt, który wręczono matce. Oddział komandosów oddał z karabinów trzy salwy honorowe na część zmarłego kolegi.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.