Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wielki chiński artysta trafił do więzienia

Marcin Szymaniak 07-04-2011, ostatnia aktualizacja 08-04-2011 21:39

Nikt nie przypuszczał, że władze odważą się zamknąć w celi Ai Weiweia zwanego chińskim Andym Warholem.

Ai Weiwei
źródło: AFP
Ai Weiwei

Światowej sławy artysta, jeden z projektantów stadionu olimpijskiego Ptasie Gniazdo zbudowanego na igrzyska w 2008 r., został zatrzymany w niedzielę, gdy miał wsiąść do samolotu lecącego do Hongkongu. Znanego z ostrej krytyki władz Aia oskarżono o przestępstwa gospodarcze, nie wyjaśniając dokładnie, o co chodzi. Rzecznik chińskiego MSZ podkreślił, że „nie ma to nic wspólnego z prawami człowieka ani wolnością słowa”. – Wszyscy myśleli, że Ai jest całkowicie bezpieczny ze względu na swoją sławę oraz koneksje na szczytach władzy, którymi cieszył się jego nieżyjący już ojciec, poeta Ai Qing. Nikt nie przypuszczał, że reżim może aresztować syna prominentnego komunistycznego poety – mówi dr Steve Tsang, dyrektor Instytutu Polityki Chińskiej Uniwersytetu Nottingham. – Wydaje się zresztą, że Ai pozwalał sobie na wiele, bo czuł się chroniony przez koneksje ojca. 53-letni artysta jest kolejną osobą aresztowaną w ramach obławy na dysydentów, która rozpoczęła się w połowie lutego. Chińska policja zatrzymała w ciągu półtora miesiąca dziesiątki pisarzy, blogerów, prawników i działaczy społecznych. Oficjalne chińskie media podają niewiele informacji o zatrzymaniu Aia. Komentator związanego z partią komunistyczną „Global Times” napisał tajemniczo, że artysta „śmiał robić rzeczy, na które inni się nie ważą”. Asystentka artysty powiedziała, że był on pod stałym nadzorem służb bezpieczeństwa, ale nie spodziewał się aresztowania. Zamierzał lecieć przez Hongkong na Tajwan, aby omówić szczegóły planowanej tam wystawy. – Fala aresztowań ma prawdopodobnie związek z wezwaniami w Internecie do jaśminowej rewolucji w Chinach – mówi dr Tsang. Apele zaczęła rozpowszechniać grupa około 20 występujących anonimowo studentów, z których ośmioro przebywa w Chinach, a reszta na emigracji. Wezwali oni Chińczyków do wyjścia na ulice, podobnie jak zrobili to mieszkańcy państw arabskich. Na portalach społecznościowych pojawiają się ostatnio nowe grupy tego rodzaju. Chcą wywołać rewoltę w stylu arabskim, by obalić rząd i wprowadzić demokrację. Władze postanowiły dmuchać na zimne i dokonać prewencyjnych aresztowań. Sprzyja im sytuacja międzynarodowa, gdyż uwaga rządów i mediów w USA oraz krajach UE jest skoncentrowana na świecie arabskim i Japonii. Amerykański ambasador w Pekinie Jon Huntsman ostro skrytykował chińskie władze, czego dyplomacja USA zwykle stara się unikać. Przeciwko aresztowaniu Aia zaprotestowały też państwa UE. Szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle wezwał chińskiego ambasadora i zaapelował o natychmiastowe uwolnienie dysydenta. – Artysta Ai Weiwei musi zostać wypuszczony – powiedział. Dyplomacja Berlina powstrzymywała się dotychczas od tak zdecydowanych reakcji na prześladowania chińskiej opozycji. Obok Liu Xiaobo, laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 2010 r., Ai Weiwei jest najbardziej znanym chińskim intelektualistą dysydentem. Na Zachodzie nazywają go chińskim Andym Warholem; jego prace są wystawiane w najbardziej prestiżowych galeriach. W przeszłości Ai już był ofiarą szykan, ale nigdy nie znalazł się za kratkami. W ubiegłym roku władze Szanghaju uznały jego pracownię za samowolę budowlaną i nakazały jej zburzenie. Artysta zaprosił wtedy wszystkich chętnych na „pożegnalną ucztę z 10 tysięcy krabów”. Menu było nieprzypadkowe, bo czasownika utworzonego od słowa „krab” używa się w Chinach na określenie prześladowań i aresztowań („Gliny znowu krabują”, „Skrabowali Liu” itp.). Władze uznały ucztę za prowokację i nałożyły na Aia tygodniowy areszt domowy. Dwa lata wcześniej artysta gromadził nazwiska dzieci, które zginęły podczas trzęsienia ziemi w Syczuanie, przysypane gruzami szkół zbudowanych niezgodnie z przepisami prawa budowlanego. Na Aia Weiweia napadli wtedy nieznani sprawcy – w efekcie pobicia doznał krwotoku wewnątrzczaszkowego. Leczył się w Niemczech.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane