Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prokuratura dopyta profesora Hetzera

mz, Grażyna Zawadka 20-02-2008, ostatnia aktualizacja 21-02-2008 20:46

Warszawscy prokuratorzy zwrócili się do prof. Rolanda Hetzera o uzupełnienie opinii dotyczącej kardiochirurga Mirosława G. Ich zdaniem to konieczne, bo z ekspertyzy trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski.

autor: Siedlik Bartosz
źródło: Fotorzepa

– Prokuratorzy wydali postanowienie o zasięgnięciu u prof. Hetzera opinii uzupełniającej. Uważają, że ekspertyza jest niejasna – potwierdza ŻW Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Najpierw – o czym w styczniu pisało ŻW – śledczy chcieli osobiście jechać do berlińskiego centrum serca i przesłuchać prof. Hetzera. Umówione spotkanie w ostatniej chwili odwołano ze względu na obowiązki profesora. Teraz prokuratorzy zdecydowali się pisemnie dopytać prof. Hetzera. Chcą, by wyjaśnił wątpliwości dotyczące oceny leczenia trzech pacjentów dr. G.

– Ekspertyza jest korzystna w każdym z trzech opiniowanych przypadków – mówiła mec. Magdalena Bentkowska-Kiczor, obrońca kardiochirurga, gdy jesienią zeszłego roku prof. Hetzer na zlecenie prokuratury sporządził swoją opinię. To wtedy pojawiły się sugestie, że zarzut zabójstwa, jaki ciąży na lekarzu, zostanie umorzony. Opinia wykluczyła, by dr G. świadomie zabił pacjenta Jerzego G. (zmarł po przeszczepieniu mu serca) i świadomie przyczynił się do śmierci dwóch innych chorych. Ale według śledczych, z opinii trudno wyciągnąć tak jednoznaczne wnioski.

Prof. Hetzer przyznaje w niej, że na przeszczep u Jerzego G. zdecydowano się „pod presją czasu”, ale w innym miejscu pada stwierdzenie o „względnym przeciwwskazaniu” do zabiegu. Śledczy chcą wyjaśnienia tych sprzeczności.

Według biegłego, dr G. nie naraził życia Floriana M., w którego ciele zostawiono gazik (chory zmarł po 70 dniach od operacji). Prof. Hetzer zauważa, że choremu „niezwłocznie” (gdy instrumentariuszka zgłosiła wątpliwości) zrobiono badanie, które nie wykazało gazika. Ale gdzie indziej ekspert krytykuje, że badania nie zrobiono wcześniej, zanim wystąpiły komplikacje. Choć ostatecznie biegły nie dopatrzył się bezpośredniego związku pozostawienia gazika ze śmiercią pacjenta, śledczy chcą doprecyzowania opinii i w tej części.

Dodatkowe pytania dotyczą tego, czy dr G. mógł opuścić salę operacyjną pod koniec zabiegu u Marka Z., pozostawiając chorego w rękach zespołu doświadczonych medyków.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane