Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Uzdrowisko bez asfalciarni?

Amelia Panuszko 13-03-2008, ostatnia aktualizacja 13-03-2008 20:56

Prezes Fal-Bruku – firmy, która chce uruchomić w uzdrowisku fabrykę asfaltu – jest gotowy wycofać się z inwestycji.

Postawił jednak władzom Konstancina dwa warunki. W piśmie do burmistrza gminy Marka Skowrońskiego prosi o wskazanie lokalizacji zastępczej dla Wytwórni Mas Bitumicznych i o wypłacenie odszkodowania za poniesione już nakłady.

– Nie zastanawiałem się jeszcze nad wysokością odszkodowania – mówi Bogdan Falente, szef firmy. Przyznaje, że ugiął się po protestach mieszkańców.

– Nie chcę być czarną owcą w Konstancinie – mówi Falente. – Ludzie nie rozumieją, na czym polega praca wytwórni, ktoś im naopowiadał jakichś bzdur o substancjach rakotwórczych.

Asfalciarnia powstała w 2005 roku, ale do dziś nie rozpoczęła pracy. Przeciwko jej uruchomieniu od początku protestują mieszkańcy. Powołują się na ekspertyzy, z których wynika, że fabryka będzie emitowała rakotwórcze substancje i zagrozi uzdrowiskowemu charakterowi miasta.

Burmistrz Konstancina nie ma jednak zamiennej działki dla firmy, wykluczył też zapłacenie odszkodowania. Ale jest gotowy do rozmów. – Do środy odpiszę na pismo prezesa. Zaproponuję, żebyśmy spróbowali znaleźć inne rozwiązanie – mówi Skowroński.

Pomocą w rozwiązaniu sprawy służy starosta piaseczyński Jan Dąbek.– Też uważam, że asfalciarnia musi zostać przeniesiona z uzdrowiska – mówi Dąbek. – Nie mam możliwości prawnych, by przekazywać komukolwiek działki, ale służę kontaktami w sąsiednich gminach. Wiem o kilku ewentualnych lokalizacjach. Tego typu zakład mógłby tam powstać zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego.

Tymczasem przeciwnicy fabryki mają inny pomysł zablokowania jej uruchomienia. – Niech urzędnicy zwrócą się do Zarządu Dróg Powiatowych o wystawienie na drodze do zakładu znaku zakazu poruszania się samochodom powyżej dziesięciu ton – proponuje Tomasz Zymer, jeden z protestujących. – Nie ma takiej możliwości, bo tamtą trasą muszą poruszać się ciężarówki jeżdżące do innych zakładów – odpowiada burmistrz.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane