Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tusk: zmiany w nauce dla niektórych będą niekorzystne

mz 16-04-2008, ostatnia aktualizacja 16-04-2008 15:54

Zmiany w systemie nauki i szkolnictwa wyższego są niezbędne, chociaż dla niektórych mogą oznaczać "poświęcenie własnych interesów" - powiedział w środę premier Donald Tusk podczas spotkania z przedstawicielami środowiska naukowego i akademickiego.

Naukowcy w większości pozytywnie oceniali przedstawione w środę pomysły. Zastrzeżenie budzi deklaracja zniesienia habilitacji. Z przychylnością spotkały się zapowiedzi zwiększenia konkurencji wśród uczonych i wyższych emerytur dla profesorów w stanie spoczynku.

Premier zapowiedział wzrost nakładów na badania i szkolnictwo wyższe do 2 proc. PKB do 2013 roku. Zaznaczył, że warunkiem zwiększenia finansowania będzie wprowadzenie reform w nauce i szkolnictwie wyższym.

Jako przykład takiej zmiany podał proponowane przez rząd zniesienie habilitacji. Jak dodał propozycja ta budzi zastrzeżenia zwłaszcza w środowiskach humanistycznych, ale np. taki humanista jak Norman Davies w obecnie funkcjonującym systemie nie mógłby być promotorem pracy doktorskiej ponieważ zdobył swoje wykształcenie za granicą i nie ma habilitacji.

- Naszą ambicją będzie nie tylko zatrzymanie w kraju najzdolniejszych Polaków, ale przyciągnięcie uczonych zagranicznych - powiedział premier. Przypomniał, że promotorami w Polsce nie mogliby być także np. amerykańscy nobliści. Jako przykłady innych pomysłów podał konkursy na stanowiska w instytucjach naukowych, konkursy na granty na badania, możliwości przechodzenia profesorów w stan spoczynku.

Premier mówił też, że część zmian prawdopodobnie zaszkodzi indywidualnym interesom niektórych osób, ale zaapelował o "serdeczny spisek pro publiko bono".

Zapewnił, że rząd nie planuje wprowadzenia odpłatności za studia, ale chce, aby "dostęp do studiów był bardziej powszechny i sprawiedliwy".

Utworzenie flagowych kierunków studiów na uczelniach i zwiększenie konkurencji o granty naukowe zapowiedziała minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. Uczelnie prowadzące kierunki flagowe będą musiały wykazać się - jak tłumaczyła minister - badaniami naukowymi i dydaktyką na najwyższym światowym poziomie. Uczelnie mają też być silnie powiązane z sektorem gospodarczym i zyskać pomoc w staraniach o udział w międzynarodowych projektach badawczych.

Zarówno szkoły wyższe jak i instytucje naukowe będą musiały zmienić politykę kadrową. Rząd chce skłonić je do wprowadzenia kontraktów na czas określony, obowiązkowych staży (również zagranicznych) i systematycznej oceny dorobku naukowego pracowników.

Zmiany obejmą, według zapowiedzi, także Polską Akademię Nauk. Ma się zmienić system zarządzania akademią, a poszczególne instytuty zostaną zreformowane.

Kontynuowana będzie restrukturyzacja jednostek badawczo-rozwojowych (JBR). Te, które nie spełnią wymagań akredytacyjnych, zostaną skomercjalizowane.

Kudrycka zaznaczyła, że nie są to jeszcze projekty konkretnych ustaw, ale założenia do nich, które zostaną przekazane do konsultacji wszystkim uczelniom i instytucjom naukowym.

Przedstawiciele środowisk naukowych i akademickich pozytywnie oceniają propozycje reform przedstawione przez rząd. Zastrzegają jednak, że założenia reform są mało konkretne.

Zdaniem rektora Politechniki Warszawskiej, prof. Włodzimierza Kurnika, ogólne założenia reformy są słuszne i środowiska akademickie oczekują zmian. - Zwłaszcza odpowiada mi jedno założenie, mianowicie wprowadzenie silnej konkurencji do systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Ale na pytanie jak to zrobić nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Potrzeba trochę czasu, żebyśmy zapoznali się z tymi założeniami szczegółowo i żebyśmy je w naszych uczelniach przedyskutowali - tłumaczył Kurnik.

Jego zdaniem, zapowiadane zniesienie habilitacji jest trochę ryzykowane. - Jeszcze kilka lat temu byłbym na sto procent przekonany, że trzeba to robić. Teraz nie jestem pewien, że to musi być sposób na przyspieszenie kariery akademickiej. Powodem długiej kariery akademickiej jest nadmierna stabilizacja stanowisk na uczelniach, a nie bariera formalna. Obawiam się, że jeśli zniesiemy te wymogi, to może się okazać, że rynek się wypełni profesorami o niewystarczających kwalifikacjach, nastąpi deprecjacja profesury i inflacja - mówił rektor PW.

- Jeżeli przynajmniej część z tego uda się zrealizować to będzie duży postęp. Przede wszystkim odblokowanie karier młodym ludziom; z jednej strony starsi profesorowie przejdą na zasłużony odpoczynek, z drugiej młodzi ludzie będą mogli z jasnym kryteriami, kto wygrywa i dlaczego, walczyć i iść do przodu - powiedział prezes Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej prof. Maciej Żylicz. Dodał, że popiera zniesienie habilitacji, bo utrudnia ona obecnie karierę osobom, które kształciły się za granicą.

Przeciwny całkowitemu zniesieniu habilitacji jest przewodniczący KRASP prof. Tadeusz Luty. - Ale jestem też zwolennikiem dyskusji o tym jak zmodyfikować habilitację jako stopień naukowy, żeby ona nie stanowiła rzeczywiście progu. Nie będzie stanowiła progu, jeśli habilitacja nie będzie traktowana jako cel sam w sobie. Dorobek naukowy, który jest naprawdę świetny, dla każdego decydenta na poziomie akademickim jest dostatecznym powodem aby skruszyć twardość tzw. prawa. Tylko jak zrobić to tak, żeby miernoty się nie przepychały przez te drzwi, które otworzymy bardzo szeroko. Dla wybitnych szpara już jest - powiedział Luty.

rp.pl

Najczęściej czytane