Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nadzy i niewinni

Monika Małkowska 18-04-2008, ostatnia aktualizacja 18-04-2008 12:41

Pierwsze wrażenie: nalot ciał astralnych. Następne – tajna ceremonia duchów. Dopiero po chwili dociera do mnie, że to podobizny konkretnych osób. I to oddanych realistycznie, w skali 1:1!

źródło: Życie Warszawy
źródło: Życie Warszawy

Powodem, dla którego tak trudno uwierzyć w materialne istnienie sportretowanych, jest… lśnienie. Niezwykły efekt, jaki Wojciech Ćwiertniewicz uzyskał w cyklu męskich aktów. Wystawą „Mężczyźni” krakowski artysta (rocznik 1955) przywołał tradycję sprzed setek lat.

Przez ostatnie pięć wieków sztukę plastyczną zdominował damski akt. Natomiast figura męska, w starożytności jeden z głównych tematów malarstwa i rzeźby, niemal całkowicie zniknęła z artystycznej areny. O ile pozująca w dezabilu dziewczyna jest czymś oczywistym, o tyle rozebrany chłopak staje się perwersyjnie podejrzany. I oto Ćwiertniewicz dowodzi, że może być równie neutralny znaczeniowo.

W aTAK oglądamy 18 ogromnych płócien; na każdym nagi mężczyzna, niekiedy dwóch, trzech. Tło za każdym razem takie samo – idealnie gładkie, białe. Puste. O modelach niewiele można powiedzieć, ich pozy i mimika niczego nie wyrażają. Pozbawione wyrazu twarze, opuszczone ramiona, lekko rozstawione nogi. Wydają się wyprani z emocji, myśli, odczuć. A także – aseksualni. Mimo to portrety przyciągają uwagę. Wydaje się, że przez postaci przenika światło. Ich napięta, gładka skóra niemal świeci. Im dłużej patrzy się na wizerunki, tym więcej dostrzega się między nimi różnic. Żaden z mężczyzn nie miałby szans na Mister Universum, choć nie są też pokraczni. Jeden zakrył twarz dłonią, następny nasunął na oczy czapkę. Ale większość patrzy prosto przed siebie. Chciałoby się powiedzieć – bezwstydnie. Jednak to niewłaściwe określenie. Artyście udała się rzecz nadzwyczajna: przywrócił modelom niewinność. Tę sprzed grzechu pierworodnego, kiedy nie istniało poczucie wstydu.

Ci mężczyźni zdają się nie mieć świadomości ciała i fizycznej niedoskonałości. Po prostu są, jak ich Pan Bóg stworzył. A malarz odtworzył.

Galeria aTAK, ul. Krakowskie Przedmieście 16/18, tel. 022 826 50 55; czynna do 30.04

Życie Warszawy

Najczęściej czytane