Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Beckham: Na Euro wyjdziecie z grupy

Marcin Harasimowicz (Los Angeles) 12-05-2008, ostatnia aktualizacja 19-05-2008 13:12

To, że Polacy jadą na mistrzostwa, a Anglicy nie, świadczy samo za siebie – mówi specjalnie dla „ŻW” pomocnik Los Angeles Galaxy.

źródło: Życie Warszawy

Czy już oswoił się pan z myślą, że podczas finałów mistrzostw Europy nie tylko będzie pan przebywał na drugim końcu świata, ale na dodatek jeszcze w tym czasie grał w piłkę?

David Beckham: To bardzo dziwne uczucie. Jestem tą całą sytuacją rozczarowany. To przykra sprawa, trudno mi się z tym pogodzić. Nie zostaje mi nic innego, jak zacisnąć zęby i skoncentrować się na występach w Galaxy.

Skoro sam nie mogę pojechać na Euro, będę kibicował przed telewizorem. Komu? Oczywiście reprezentacji Hiszpanii, gdzie mam kilku dobrych kolegów.

Kto jest pańskim faworytem do zwycięstwa na Euro?

W Austrii i Szwajcarii zagra tyle świetnych drużyn, że ciężko wskazać zdecydowanego faworyta. W pierwszej kolejności powinienem wymienić Włochów. Tak jak wspomniałem, dobrze życzę także Hiszpanom i wierzę, że po wielu latach rozczarowań są w stanie wreszcie sięgnąć po tytuł.

Osobiście bardzo się cieszę, że do reprezentacji wrócił Raul, bo w pełni na to zasługiwał. To mój przyjaciel, więc tym bardziej będę trzymał za niego kciuki. Zresztą Hiszpania to kraj mocno zakochany w futbolu i spragniony sukcesów, z którym nadal jestem silnie związany emocjonalnie.

Kogo jeszcze widzę w gronie kandydatów do mistrzostwa Europy?

Na pewno Francuzów, którzy mają dojrzały, mocny zespół. To będą bardzo ciekawe mistrzostwa Europy, najciekawsze od lat. Szkoda, że tym razem bez Anglii.

A jak pan ocenia szanse reprezentacji Polski?

To naprawdę mocna drużyna. Macie klasowych zawodników i duże szanse na wyjście z grupy. Sam fakt, że na Euro jadą Polacy, a zabraknie nas, Anglików, też sporo mówi na ten temat…

Czy gratulował pan już swoim byłym kolegom z Realu Madryt skutecznej obrony mistrzostwa Hiszpanii?

Tak. Rozmawiałem ostatnio przez telefon z Raulem i Mahamadou Diarrą. Kilku innym zawodnikom wysłałem SMS-y. Napisałem „dobra robota, jestem z was dumny“.

No i najważniejsze, że nie pozwolili się pokonać Barcelonie. To, że pokonali Katalończyków 4:1 w ostatnim spotkaniu, sprawiło wszystkim kibicom Realu sporą frajdę, nawet jeśli był to mecz bez znaczenia.

To już pana drugi sezon w Los Angeles Galaxy. Czy jest pan zadowolony z dotychczasowego pobytu w USA i swojej gry w MLS?

Ten sezon jest dla mnie bez wątpienia bardziej udany od poprzedniego. Gdy przyjechałem do Ameryki, sezon już trwał. Ciężko jest wejść w rytm, gdy zespół jest w połowie rozgrywek. Na dodatek przez pierwsze miesiące ciągle zmagałem się z kontuzjami. Teraz jestem już zdrowy i nieźle mi idzie.

Cieszę się, że większość bramek dla Galaxy pada po moich strzałach, podaniach albo akcjach, które rozpoczynam na prawym skrzydle. Bardzo dobrze układa mi się współpraca z Landonem Donovanem.

Jednak najważniejsze jest zdrowie. W końcu nie narzekam na żadne urazy, mogę trenować codziennie z kolegami, a także grać z nimi w kolejnych meczach. Tego brakowało mi najbardziej rok temu, gdy przez pierwsze tygodnie albo chodziłem na rehabilitację, albo truchtałem sam gdzieś z boku.

Czy zespół Galaxy może wygrać mistrzostwo ligi MLS?

W tym zespole jest kilku weteranów, którzy mają za sobą grę w Europie – nie tylko ja czy Donovan, ale też Portugalczyk Abel Xavier czy Kanadyjczyk Ante Jazić.

Mamy także wielu młodych zawodników, którzy dopiero się uczą. W Los Angeles piłka nożna jest coraz bardziej popularna. Ludzie dużo od nas oczekują, poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Na razie brakuje nam jeszcze systematyczności, nie zawsze gramy na równie wysokim poziomie przez cały mecz, ale jest coraz lepiej.

Ostatnio bardzo często można pana spotkać na meczach Los Angeles Lakers.

Zawsze bardzo lubiłem koszykówkę. Przecież numer 23, z którym grałem w Realu i z jakim występuję teraz w Los Angeles, to hołd dla Michaela Jordana. Kiedyś chodziłem na mecze od czasu do czasu, ale teraz stałem się prawdziwym fanem. Mecze Lakers to fascynujące spektakle, a Kobe Bryant to wielka gwiazda ligi. Kibicuje im, żeby zdobyli mistrzostwo.

Skomentuj ten tekst

Życie Warszawy

Najczęściej czytane