Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Jest fontanna, ale czy ta...

Rafał Jabłoński 27-04-2012, ostatnia aktualizacja 27-04-2012 22:10

Już 3 maja rusza na Podzamczu po zimowej przerwie Park Fontann. Ta widowiskowa atrakcja miała swoją nie mniej ciekawą poprzedniczkę, lecz wiedza o niej jawi się jako co najmniej niepełna

Poemat barw i strumieni na Podzamczu, czyli największa stołeczna fontanna
autor: Przemek Wierzchowski
źródło: Fotorzepa
Poemat barw i strumieni na Podzamczu, czyli największa stołeczna fontanna
Pl. Bankowy w latach międzywojennych
źródło: nac
Pl. Bankowy w latach międzywojennych
Wiek XIX. Na skwerze, gdzie dziś jest pomnik Mickiewicza, stoi ten sam wodotrysk, co na zdjęciu po lewej stronie. Tylko strugi wody rozkładają się inaczej reprodukcja
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Reprodukcja Jakub Ostałowski
Wiek XIX. Na skwerze, gdzie dziś jest pomnik Mickiewicza, stoi ten sam wodotrysk, co na zdjęciu po lewej stronie. Tylko strugi wody rozkładają się inaczej reprodukcja

Niby nic prostszego od wyliczenia stołecznych wodotrysków, lecz zbieranie informacji o nich przypomina nieco tropienie tajemnicy. W „Encyklopedii Warszawy" odnajdujemy jedynie hasło mówiące, iż fontanna przed kinem Muranów została tam przeniesiona po wojnie z placu Bankowego, na który wcześniej trafiła ze skweru, gdzie stoi pomnik Mickiewicza. Tymczasem relacje mówią o czymś innym.

Wodotrysk (drzewiej stosowano tę nazwę wymiennie z fontanną, i co ciekawe – nawet dla wody źródlanej) jest podobny, ale... Pierwszą informację znajdujemy w „Kurierze Warszawskim" z roku 1897 – otóż trzeba było go rozebrać, gdyż należało przygotować miejsce pod pomnik – „fontanna ustawiona będzie w roku przyszłym na tym samym skwerze w pobliżu figury Matki Boskiej". Czy została ustawiona? – nie mam pojęcia. Ta sprawa wymaga wyjaśnień, gdyż kiedyś natrafiłem na informację, że „Pomnik Wdzięczności Ameryce" wystawiono tam na początku lat 20. zeszłego wieku w miejscu jakiegoś basenu z wodą (całość była nader szpetna i rozleciała się po paru latach).

Co więc stanęło na pl. Bankowym? W roku 1911 „Kurier Polski" poinformował, że „na skwer od Senatorskiej ma być przeniesiona z pl. Teatralnego" fontanna. Skąd się tam wzięła? – ponad pół wieku wcześniej podano, iż, (...) linia wodociągowa od pałacu Bruhlowskiego (...) aż do środka placu między Ratuszem a korpusem Teatru, czyli do punktu, w którym wzniesiony będzie wodotrysk, prawie ukończoną została". Problem w tym, że nie jest to fontanna sprzed kina Muranów. Ta ma jedną płaską czarę i trzy pseudobarokowe figury, a ta z placu Teatralnego miała dwie czary, z których dolna  podtrzymywana była przez sześć postaci. Rzecz próbował też wyjaśnić „Kurier Warszawski" – „Przed Teatrem Wielkim zaprojektowane były przez Corazziego dwa wodotryski". Jeden z nich stał przed dawnym Marywilem (budynek handlowy, którego część wkomponowano od zachodu w gmach teatru), a drugi, opisany już tutaj, na samym placu. I ten sprzed Marywilu „powędrował na plac Bankowy". Co się stało z tym sprzed  teatru – nie wiem. Rzekomo rozebrany został pod koniec XIX w. i złożony w składzie przy ul. Lipowej 2. A może dawni reporterzy mylili się albo też interesująca nas fontanna „muranowska" pojawiła się na krótko w paru miejscach?

Weź ze sobą dzban

Drzewiej fontanny służyły nie tylko ku ozdobie, ale i dla dostarczania wody pitnej, więc co biedniejsi przychodzili doń z dzbanami. W gorące dni wodotryski rozpryskiwały krople wokoło, obniżając nieco temperaturę.

O najdawniejszych stołecznych urządzeniach tego typu wiemy niewiele. Gazety sprzed ponad stu lat opisywały, że „jeszcze za Wazów pałace miały dzbany i czary, z których woda spływała". A później „August II Sas zaprojektował pyszne wodospady i fontanny wokół zamku od strony Wisły". Może na jakimś miedziorycie odnajdzie się  je kiedyś...

W roku 1875 dokonano ciekawego odkrycia podczas budowy synagogi na Tłumackiem (używano i takiej nazwy). Otóż znaleziono słup kamienny idący na sześć łokci w głąb ziemi, a złożony z trzech kawałków. Przez środek przychodziła zalutowana rura cynowa,  po której rozebraniu natrafiono na sklepienie pomieszczenia, gdzie słyszano plusk wody. Była ona „nadzwyczaj zimna i klarowna, jak zdrojowa". Uznano, że to resztki dawnego wodociągu biegnącego w stronę Starego Miasta. Otóż niegdyś w rejonie obecnego kościoła ewangelickiego przy al. Solidarności znajdowały się stawy i źródła, stąd i pochodzenie wody miejskiej. Kiedy zagłębiono się w dawne plany, odnaleziono przebieg rur, dochodzących do pałacu hetmana Józefa Mniszcha na Tłumackiem. W roku 1730 zachwycano się, bo, (...) założył przepyszny i kosztowny ogród, jakiego dotąd Warszawa nie widziała, a to z powodu zbudowanej katarakty z wielkiego głazu, która z wyższych źródeł sprowadza wodę do rezerwoaru kamiennego".

W roku 1851 „Kurier Warszawski" napisał: „Fontanna przy ulicy Oboźnej, istniejąca obok ogrodów gmachów Kazimierowskich od r. 1837, a zasilana wodami źródeł gór Sewerynowa (Denassowskich), naprawiana jest w tej chwili. Przygotowano nową wannę z ciosu...". Nikt już tej nazwy nie pamięta, ale spacerując na tyłach Teatru Polskiego, odnajdziemy niewielką uliczkę Sewerynów i już wiemy, skąd nazwa. Woda płynęła ze skarpy, która nie była tak sucha, jak obecnie, ale to tylko źródło nazywane nieco na wyrost. Ponad 300 lat temu pierwsze wodotryski wystawiano w ogrodach poniżej rzeczonej skarpy – ciśnienie hydrostatyczne robiło swoje.

Do Wilanowa

W połowie wieku XIX stołeczne gazety doniosły: „P. Schramka zajął się już wykonaniem poruczonych mu prac hydraulicznych w Wilanowie (...) zaczęto kopać fundamenta pod budowę, mieścić mającą machinę parową o sile dwunastu koni, przeznaczoną do zasilania kilku wodotrysków (...) i zalewania w potrzebie (dla irrygancyi) całego ogrodu. Z tych wodotrysków jeden umieszczony będzie na trawniku w dziedzińcu przedpałacowym, a trzy na tarasie od strony ogrodu (...) woda z nich wszystkich ma wznosić się na 30 do 35 stóp w górę. Nadto woda wytryskiwać będzie przez paszcze dwóch lwów z marmuru kararyjskiego, umieszczonych przy wejściu do verandy, dotykającej skrzydła południowego pałacu".

Dopiero po wybudowaniu wodociągów Marconiego dostaliśmy w mieście wodę pod niskim ciśnieniem. Około 1855 roku zbudował on pierwszy, nowoczesny system zasilający część stolicy w wodę. Główny zbiornik był (i jest) w Ogrodzie Saskim, a obok wystawiono istniejącą do dziś wspaniałą fontannę – pierwszą w Warszawie z prawdziwego zdarzenia. Ale niejedyną, bo oprócz pl. Teatralnego mieliśmy też wodotryski około kolumny Zygmunta i na Starym Mieście. Przez następne trzydzieści lat przybyły tylko trzy.

Duże ciśnienie

Uruchomienie wodociągów Lindleyowskich w latach 80. wieku  XIX zupełnie zmieniło relacje wodne w stolicy. Wysokie ciśnienie sprawiło, że można było wystawiać różne wodotryski bez lokalnej przepompowni. Ale jakoś nie skorzystano z tego i zdaniem felietonistów z początku poprzedniego stulecia, nasza stolica nie przypominała nawet prowincjonalnych miast zachodniej Europy. Po prostu mieliśmy mało fontann. W okresie międzywojennym przybyło ich nieco, ale nie powalały one na kolana, gdyż były to rachityczne baseniki z ledwie sikającą wodą.

Po ostatniej wojnie, w ramach szaleństwa socrealizmu, zbudowano nieco pseudobarokowych i pseudoklasycystycznych zbiorniczków, jak choćby w dawnym parku Doliny Szwajcarskiej czy też w basenie wodnym koło mauzoleum trzech bojowników komunistycznych, w fosie cytadeli. Ostatnim akcentem socrealistycznej koncepcji  było wybudowanie pięciu fontann, w tym jednej, wielkiej basenowej, wokół Pałacu Kultury. Do tego doszły dwa zbiorniki na wodę od strony Al. Jerozolimskich,  w których dziś rosną krzaczki.

Potem na niemal pół wieku zapomniano o sikającej wodzie. Dopiero od początku lat 90. zaczęło się reanimowanie części fontann, m.in. u wylotu ul. Prusa w dawnym parku Kultury, gdzie dziś mienią się barwy. Ale nic nie było tak ekscytujące, jak sterowane elektronicznie i podświetlane na wiele kolorów baseny na Podzamczu. Są one wspaniałe, ale gdzie im do wodotrysku w Ogrodzie Saskim.

Najbliższa gawęda o stolicy już w środę (2 maja)

Życie Warszawy

Najczęściej czytane