Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Grecka tragedia w mieście Mozarta

Maciej Białek 14-06-2008, ostatnia aktualizacja 16-06-2008 07:37

Marne to dla nas pocieszenie, ale jest na Euro 2008 zespół słabszy od Polaków. Broniący mistrzostwa Grecy przegrali w sobotę 0:1 z Rosjanami i tym razem nie zagrają nawet w ćwierćfinale.

Nieco ponad 150-tysięczny Salzburg to najstarsze miasto Austrii i jedno z najpiękniejszych w Europie. Zadbane, stylowe kamieniczki, rzeka Salzach pięknie wpisująca się w krajobraz i wznosząca się nad budynkami wielka forteca Hohensalzburg, której początki sięgają XI wieku. A jak komuś mało, to wystarczy podnieść wzrok i zobaczyć w tle malownicze Alpy.

Mieszkając w aucie

Miasto Wolfganga Amadeusza Mozarta opanowali w sobotę Rosjanie. Na 31-tysięcznym stadionie kibiców usiadło w sile ponad 20 tysięcy, a w całym mieście było ich co najmniej dwa razy więcej. – Ty z Polski, to tobie łatwiej. Ja przyjechałem z Samary nad Wołgą swoim pick-upem, który od 30 maja służy mi też jako mieszkanie. Wreszcie dotarłem – mówił mi młody rosyjski fan otulony narodową flagą. Jedni śpiewali „Kalinkę”, inni „Oczy czornyje”, a jeszcze inni popijali szampana prosto z butelki.

Świętowali sukces już przed meczem...

Polskich elementów było niewiele. Na jednym ze stoisk w centrum miasta można było kupić coś w rodzaju biało-czerwonego szalika, a niedaleko stadionu dwóch naszych rodaków zarabiało malowaniem twarzy w barwach flag obu państw.

– Chcemy w ten sposób zarobić na podróż powrotną do Polski – tłumaczyli. – Jak idzie interes? Średnio. Grecy w ogóle nie chcą się malować.

Rosjanie to co innego. Są tacy jak my. Co chwila podchodzą, żeby namalować im na policzku biało-niebiesko-czerwone barwy. Słowianie...Rosjanie zadbali o swoich fanów. W centrum miasta, na terenie Salzburg Congress, urządzili tzw. Rosyjski Dom, w którym kibice mogą spędzić czas, kupić pamiątki reprezentacji, napić się i zjeść obiad (głównie bigos).

Przy ścianach ustawiono wycięte z tektury imitacje największych zabytków Moskwy i Sankt Petersburga. Wynajęcie takiego obiektu na kilka tygodni to zapewne połowa rocznego budżetu polskiego klubu ligowego. Ale kto bogatemu zabroni?

Piłkarze Guusa Hiddinka nie rozczarowali fanów. Mimo braku trzech gwiazd (kontuzjowanego Pogrebniaka, zawieszonego za kartki Arszawina i obrażonego Denisowa) przez cały mecz mieli przewagę. Jej efektem był gol w 33. minucie Konstantina Żyrianowa, który wykorzystał niepotrzebne wyjście z bramki Antonisa Nikopolidisa i dokładne podanie Siergieja Siemaka.

Rosjanie wygraliby wyżej, gdyby umieli wykorzystywać przewagę w kontratakach. Na dodatek fatalną skuteczność prezentowali ci, którzy do linii pola karnego spisywali się znakomicie – Roman Pawliuczenko i Diniar Biljaliedtinow.

Powrót do normy

A Grecy? Mistrzowie Europy z 2004 roku wciąż grają w podobnym zestawieniu, co oznacza... obniżanie poziomu. W 23-osobowym składzie jest aż dziewięciu zawodników, którzy mają co najmniej 31 lat. Na stadionie w Salzburgu prezentowali schematyczny futbol, oparty głównie na długich podaniach do napastników. I chociaż grali ofensywniej niż w przegranym wcześniej spotkaniu ze Szwecją, to zasłużyli na miano najbardziej bezbarwnej drużyny mistrzostw.

Nawet gdy stwarzali sobie okazje, marnowali je w zatrważający sposób (zwłaszcza bohater Euro 2004 Angelos Charisteas).

– Cuda zdarzają się rzadko, może raz na 30 lat. Cztery lata temu zdobyliśmy mistrzostwo Europy, ale to się na razie nie powtórzy. W przeciwnym razie... cuda nie byłyby cudami – stwierdził filozoficznie trener Greków Otto Rehhagel.

Do awansu Rosjanom potrzeba zwycięstwa nad Szwecją. Słabym Grekom na pocieszenie pozostał fakt, że pożegnali się z turniejem w jednym z jego piękniejszych miejsc.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane