Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wszystko kończy się za szybko

Agnieszka Rataj 15-10-2008, ostatnia aktualizacja 15-10-2008 22:31

„Alicja” to chwilami zaskakująca bajka dla dorosłych. Brawa przede wszystkim dla aktorów, którzy odnaleźli się w świecie Lewisa Carrolla.

Z obu powieści – „Alicja w krainie czarów” i „Alicja po drugiej stronie lustra” – Dorota Sajewska i Paweł Miśkiewicz zbudowali historię o poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: „kim naprawdę jestem?” i „czy to ja śnię ten dziwny świat zbudowany z pokrętną logiką, czy ktoś wyśnił sobie mnie?”. Zadaje je sobie zarówno młoda Alicja (niewinno-perwersyjna Klara Bielawka), jak i starsza, zamknięta w przestrzeni wagonu zmierzającego donikąd (pięknie zadziwiona światem Barbara Krafftówna). Nieustannie ktoś poddaje w wątpliwość jej istnienie, nawet postaci tak absurdalne jak kot z Cheschire (Krzysztof Dracz jest kocurem niemal doskonałym) czy zagubiona wśród wydarzeń przeszłych i przyszłych Biała Królowa (Joanna Szczepkowska).

Odpowiedzi na swoje pytania Alicja nie znajdzie, może dlatego tak przejmująco brzmią śpiewane pod koniec spektaklu przez Barbarę Krafftównę słowa ze „Speak low” standardu Weilla: „…everything ends too soon, too soon…”.

Spektakl Miśkiewicza wydaje się pęknięty. Początkowo toczy się sprawnie, oddając świetnie atmosferę absurdu, w której osadzone są książki Lewisa. Wydobywa ich podskórne okrucieństwo, przypominając chwilami świat filmów Davida Lyncha. Reżyser kondensuje bowiem akcję do relacji pomiędzy kilkoma najważniejszymi postaciami.

I choć w książce Carrolla to zawsze Czerwona Królowa (Katarzyna Figura) wydawała się postacią bardziej wyrazistą, to w przypadku tego przedstawienia Królowa Biała bije ją na głowę. Joanna Szczepkowska wydaje się wkraczać na scenę wprost z kart książki, łącząc szaleństwo i nagły dystans wobec swojej postaci.

Pod koniec jednak tempo zwalnia, zabawę absurdem zastępuje filozofowanie na temat prawdziwości bytu i wychodzą na wierzch szwy, które połączyły obie części. Najwyraźniej zabrakło konsekwencji w doborze poszczególnych scen i wyrazistej puenty. A może to wyszło tak jak w życiu? Jemu też jej czasem brakuje, a kończy się za szybko.

„Alicja”, reż. Paweł Miśkiewicz, wyk. B. Krafftówna, K. Bielawka, J. Szczepkowska, K. Figura, K. Dracz. Najbliższe spektakle: 14 – 16.11.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane