Anna Karenina u psychoanalityka
Spektaklem w Studio będą zawiedzeni ci, którym marzy się klasyczna interpretacja słynnego utworu Lwa Tołstoja
Kto na „Annie Kareninie" chciałby otrzeć łzę, oglądając historię nieszczęśliwej miłości, poczuje niedosyt. Choć reżyser Paweł Szkotak jest założycielem słynnego Teatru Biuro Podróży, nie ma tu – jak u Tołstoja – scen w pociągu, a bohaterka nie zginie pod kołami lokomotywy.
Warszawska „Anna Karenina" jest bowiem interpretacją dzieła Lwa Tołstoja dokonaną przez Helen Edmundson. Ta brytyjska autorka ceniona jest za adaptacje sceniczne światowej klasyki. Wśród nich wyróżniono zwłaszcza „Wojnę i pokój" oraz „Annę Kareninę".
Edmundson słusznie zauważyła, że ukazana przez Tołstoja „kobieta z wyższych sfer, która sama siebie zgubiła", to postać sugestywna, wielowymiarowa i wciąż uwodzicielska. W sztuce jest więc bohaterką równoprawną z Konstantym Lewinem.
To oni, siedząc na brzegu sceny, opowiadają swoje historie. Wymieniają się doświadczeniami i komentują sytuacje na scenie. Są równi sobie intelektualnie i duchowo. Mają też różne postawy życiowe.
Lewin w interesującym ujęciu Mirosława Zbrojewicza to romantyk, skryty za maską racjonalisty. Człowiek ambitny, który stara się nie rezygnować z marzeń. Uważa, że prawdziwa miłość możliwa jest tylko w małżeństwie. A żona najlepiej, gdyby była kopią jego matki. Postawa Lewina skonfrontowana jest z Anną zagraną z dużą wrażliwością przez Natalię Rybicką. Kobietą targaną namiętnościami, tęskniącą za prawdziwą miłością.
Oboje dyskutują o postawach człowieka, jego powinnościach wobec bliźnich. Dialogowi towarzyszą sceny z Tołstoja z udziałem kilkunastu aktorów. Niektóre przybierają formę pastiszu. Kiedy Karenina tańczy walca z Wrońskim nad ich głowami padają płatki sztucznego śniegu.
Spektakl jest ważnym sprawdzianem dla tworzonego przez Agnieszkę Glińską nowego zespołu Teatru Studio. Panowie (z wyjątkiem Mirosława Zbrojewicza, Krzysztofa Stelmaszyka i Stanisława Brudnego) wypadli dość blado. Z pań zasługują na uwagę Agata Góral, Monika Nockowska i Małgorzata Rożniatowska.
Niektórzy oczekiwali płomiennego romansu, a jest interesująca wizyta u psychoanalityka.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.