Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Tak śpiewa Aleksandra

Jacek Marczyński 11-05-2009, ostatnia aktualizacja 12-05-2009 15:28

Do Warszawy przyjechała na krótko Aleksandra Kurzak. Ci, którzy byli na niedzielnym przedstawieniu „Rigoletta”, przekonali się, że jest artystką światowego formatu. Inni mają szansę zrobić to w środę.

autor: Bartek Sadowski
źródło: Fotorzepa

W Operze Narodowej występowała jedynie w „Strasznym dworze”. Wtedy mówiono o niej Ola Kurzak. Była u progu kariery. Teraz prezentuje się w roli ze światowych scen – Gildę w „Rigoletcie” Verdiego śpiewała niedawno w nowojorskiej Metropolitan.

W ciągu tych kilku lat jej głos nabrał dramatycznej wyrazistości, zachowując naturalną lekkość. A że Aleksandra Kurzak ma sceniczny nerw, jej Gilda nie jest skrzywdzoną niewinnością (jak w ujęciu innych artystek), ale dziewczyną przeżywającą dramat pierwszej miłości.

Opera Narodowa nadała odpowiednią oprawę występowi młodej sławnej Polki. Tenor Fernando Portari (Książę) dał lekcję ładnego, włoskiego śpiewania. Słabszy głosowo Christopher Robertson jako Rigoletto aktorsko był bez zarzutu. A kiedy dołączyła do nich Anna Lubańska (Magdalena) w słynnym kwartecie z ostatniego aktu, geniusz Verdiego zabłysnął w pełni. Zwłaszcza że nastroje jego muzyki potrafił też wyczuć dyrygent Gerd Schaller.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane