Tak śpiewa Aleksandra
Do Warszawy przyjechała na krótko Aleksandra Kurzak. Ci, którzy byli na niedzielnym przedstawieniu „Rigoletta”, przekonali się, że jest artystką światowego formatu. Inni mają szansę zrobić to w środę.
W Operze Narodowej występowała jedynie w „Strasznym dworze”. Wtedy mówiono o niej Ola Kurzak. Była u progu kariery. Teraz prezentuje się w roli ze światowych scen – Gildę w „Rigoletcie” Verdiego śpiewała niedawno w nowojorskiej Metropolitan.
W ciągu tych kilku lat jej głos nabrał dramatycznej wyrazistości, zachowując naturalną lekkość. A że Aleksandra Kurzak ma sceniczny nerw, jej Gilda nie jest skrzywdzoną niewinnością (jak w ujęciu innych artystek), ale dziewczyną przeżywającą dramat pierwszej miłości.
Opera Narodowa nadała odpowiednią oprawę występowi młodej sławnej Polki. Tenor Fernando Portari (Książę) dał lekcję ładnego, włoskiego śpiewania. Słabszy głosowo Christopher Robertson jako Rigoletto aktorsko był bez zarzutu. A kiedy dołączyła do nich Anna Lubańska (Magdalena) w słynnym kwartecie z ostatniego aktu, geniusz Verdiego zabłysnął w pełni. Zwłaszcza że nastroje jego muzyki potrafił też wyczuć dyrygent Gerd Schaller.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.