Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Okruchy Kwitnącej Wiśni

Dominika Węcławek 15-10-2009, ostatnia aktualizacja 16-10-2009 20:30

Do księgarń trafiły właśnie trzy wyjątkowe komiksy. Łączy je jedno – Japonia. Od lat w ten sposób promuje ją Radosław Bolałek ze swoim wydawnictwem Hanami.

źródło: materiały prasowe

Solanin 1”, „Ratownik” oraz antologia „Japonia widziana oczami 20 autorów” – to trzy najnowsze propozycje stołecznego wydawnictwa Hanami. Dają one szanse nie tylko obcować z opowieściami graficznymi ważnych i cenionych autorów z Kraju Kwitnącej Wiśni i Europy, ale też przybliżają obyczaje, mitologię i popkulturę ojczyzny kabuki, kendo i senchy.

Mistrzowskie obrazki

„Solanin 1” to opowieść Inio Asano, twórcy należącego do młodego pokolenia japońskich rysowników. Choć akcja komiksu rozgrywa się w realiach azjatyckich, pytania stawiane przez wchodzących w dorosłość bohaterów równie dobrze mogliby zadać polscy studenci. Choćby o to, co wybrać: stabilizację czy pasję. Niespełna 30-letni rysownik postawił na to drugie i udało mu się stworzyć jedną z ikon japońskiej popkultury – ptaszka Punpuna.

Komiks „Ratownik” wyszedł spod ręki Jiro Taniguchiego, którego fanom gatunku przedstawiać nie trzeba. Zdobywa prestiżowe nagrody, a jego opowieści – mimo wyraźnie japońskiego charakteru – są uniwersalne. „Ratownik” przewrotnie pokazuje miasto jako dziki organizm pełen niebezpieczeństw, w którym odnalezienie zaginionej dziewczyny okazuje się trudniejsze niż w górskich ostępach.

„Japonia widziana oczyma 20 autorów” to perełka. Francusko-japoński projekt, w którym wzięli udział m.in. Joann Sfar, Etienne Davodeau czy Nicolas De Crecy, a ze strony japońskiej wspomniany już Taniguchi, ale i młodzi, m.in. Kan Takahama. Polskie wydanie, jako jedyne na świecie, zostało wzbogacone o dwie opowieści naszych autorów – Michała „Śledzia” Śledzińskiego oraz duetu Jakuba Babczyńskiego i Radosława Bolałka.

To udało się osiągnąć właśnie dzięki temu ostatniemu. Bolałek, jako wydawca, zabiegał u właścicieli praw do tytułu o miejsce dla Polaków. Było warto, bo obydwie opowieści dodają nowe treści do zbioru. Jedna jest także debiutem Bolałka jako autora scenariusza.

Przełamać stereotypy

Twórca wydawnictwa Hanami skończył japonistykę na UW. Firma, którą od kilku lat prowadzi w Warszawie, to urzeczywistnienie jego marzeń. A powstała ona z potrzeby stworzenia sobie odpowiedniego miejsca pracy. – W Polsce dla japonistów rynek pracy jest mały. Poszukiwani są przede wszystkim tłumacze do fabryk, te zaś rozlokowane są w różnych zakątkach Polski. Razem z żoną, tłumaczką z japońskiego, nie chcieliśmy ruszać się poza Warszawę. Jedynym sposobem było założenie własnej firmy – mówi Bolałek.

Początkowo organizowali szkolenia oraz kursy, pomagali też Polakom i Japończykom prowadzącym wspólne interesy lepiej zrozumieć kulturę i tradycje obydwu narodów. Z czasem zajęli się wydawaniem książek i komiksów japońskich.

Kandydatów do wydania szukają przez Internet. – Do niedawna było to bardzo trudne, większość japońskich stron nie publikuje planszy z komiksu, wiele tytułów musieliśmy więc oceniać po okładce i recenzji. Potem przychodziła paczka z setką komiksów, z czego wybieraliśmy może dziesięć sztuk – opowiada wydawca.

Dobry gust i ostra selekcja opłaciły się. Wydawany przez Hanami „Balsamista” został obwołany mangą roku 2008, a czytelnicy traktują logo wydawnictwa jako znak jakości. To cieszy Bolałka, bo do publikacji zawsze wybiera takie komiksy, które zawierają – jak sam mówi – okruchy Japonii. Pozwalają zrozumieć panujące tam zasady, przybliżają mitologię czy religię. To ważne, bo – zdaniem wydawcy – Polacy o Japonii wiedzą mało. – Najchętniej wszyscy jedliby sushi. Poza tym króluje powierzchowność: jeśli film, to Kurosawa, jeśli literatura, to Murakami – punktuje Bolałek.

Sam nie jest fanatykiem, nie ma domu urządzonego na modłę japońską, wręcz przeciwnie, panuje w nim eklektyzm. W firmie też łączy japoński etos pracy z polską wszechstronnością. To dobre połączenie.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane