Przedmioty na cmentarzu czarnych ciał
Trwa 6. Europejski Festiwal Sztuki Performance EPAF 2011. Jako ostatnia w sobotę ok. godz. 21 wystąpi Nathalie Mba Bikoro. Z performerką, fotografem, muzykiem i filmowcem rozmawia Anna Kilian.
Wykłada pani filozofię kultury na uniwersytecie w Greenwich. A z jaką kulturą pani się utożsamia, będąc wykształconą w Wielkiej Brytanii Gabonką?
Nathalie Mba Bikoro: Najciekawsze w relacji do swoich korzeni jest łatwość ich zdefiniowania, gdy jest się z dala od swego kraju. Ja już jako ośmiolatka pierwszy raz wyjechałam z Gabonu, by leczyć białaczkę w Holandii. Praktycznie przez dwa lata mieszkałam w szpitalu. Potem przebywałam we Francji, ale dopiero w Londynie, gdzie studiowałam i gdzie robię doktorat, poczułam tę wspaniałą wieloetniczną atmosferę. Czerpię inspirację z gabońskiego folkloru, ale się do nich nie ograniczam. O mojej sztuce mogę mówić w sposób złożony i przywoływać różne konteksty interpretacyjne, ale mogę ją też podsumować prosto – chodzi w niej o miłość i rodzinę.
Wideo towarzyszące pani występowi zostało zainspirowane postacią Saartjie Baartman, słynnej „hotentockiej Wenus".
W Afryce każdy ją zna. Dzięki filmowi „Czarna Wenus" Abdela Kechiche'a dowiedziało się o niej w zeszłym roku także wielu Europejczyków. Nie mówi się tylko o tym, że jej szczątki wróciły z Francji do RPA w tragicznym stanie, zostały celowo zniszczone...
Czy kwestia podmiotowości ciała, czarnego ciała, wygląda tak samo w Afryce i Europie?
W Europie wygląda to gorzej. Zaczęło się od XX-wiecznych ruchów awangardowych, kiedy dadaiści i ekspresjoniści „odkryli" kulturę Afrykańczyków dla sztuki. Ale jednocześnie uprzedmiotowili nasze ciała, które razem z tą sztuką trafiły do muzeów, swoistego cmentarza ciał. Stereotypy pokutują wszędzie, ale z pewnymi już się uporaliśmy dawno temu. Dlatego wielkim zaskoczeniem był dla mnie trailer „Wojny żeńsko-męskiej" (film Łukasza Palkowskiego – przyp. red.), w którym czarnego mężczyznę charakteryzują uwagi na temat rozmiarów jego penisa, a do tego każe się mu mówić łamaną polszczyzną. Takie uproszczenia zdarzały się jeszcze w latach 50. XX w. Ale dziś?! Proszę tego nie odbierać jako krytyki Polski, z którą jestem mocno związana dzięki mojemu przyszłemu, polskiemu mężowi. Przyjeżdżam tu nie po raz pierwszy, uczyłam się też polskiego. Jestem bardzo ciekawa, jak na mój performance zareaguje tutejsza publiczność.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.