U boku Beenhakkera
To jedyny człowiek z Polonii Warszawa, który może regularnie liczyć na powołanie do reprezentacji Polski. Kto? Piłkarz B klasy, taternik, biegacz średniodystansowy, a na co dzień... lekarz Jacek Jaroszewski.
Po mistrzostwach Europy z reprezentacji Polski odeszli nie tylko polscy asystenci Leo Beenhakkera, ale również lekarz Jerzy Grzywocz. Jego miejsce zajął Jacek Jaroszewski, wcześniej przez siedem lat pełniący taką funkcję w Groclinie Grodzisk. Po wchłonięciu „wozu Drzymały” przez Polonię 35-letni poznaniak stał się pracownikiem warszawskiego klubu.
Nowy lekarz bardzo szybko zdobył zaufanie Beenhakkera. – Sztab medyczny wykonał świetną pracę – podkreślił selekcjoner przed meczem ze Słowacją, gdy błyskawicznie postawiono na nogi Błaszczykowskiego i Murawskiego.
Najpierw była trema
– Jak trafiłem do kadry? Przez chwilę po Euro 2008 lekarzem reprezentacji był Tomasz Piontek z Lecha. I właśnie on, wspólnie z doktorem Grzywoczem, polecił mnie selekcjonerowi. Na początku sierpnia pojechałem do Wronek na rozmowę z Holendrem i... tak się zaczęło – wspomina Jaroszewski. – Miałem tremę przed spotkaniem z Beenhakkerem, ale okazał się świetnym fachowcem i człowiekiem. Zrobił duże wrażenie – dodaje.
W ten sposób do sztabu kadry dołączył człowiek nietuzinkowy. Bo czy każdy lekarz ma za sobą np. karierę piłkarską?
– Nie tylko za sobą, ja wciąż jestem piłkarzem B-klasowego Odlewu Poznań, choć na razie wstrzymałem karierę – śmieje się pan Jacek.
Rzeczywiście, na stronie internetowej Odlewu w składzie klubu widnieje nazwisko lekarza Polonii. Jako pomocnik rozegrał jedno spotkanie, trzy lata temu z rezerwami Lipna Stęszew...
– Odlew to klub z przymrużeniem oka. Złożony z miejscowych dziennikarzy i ich znajomych. Kibice na meczach skandują hasło „Odlew nigdy nie spadnie”. To prawda, bo nie ma niższej klasy – podkreśla.
Dodajmy, że poznaniacy zajmują trzecie miejsce. Tzn. trzecie od końca, ale na stronie Odlewu tabela jest odwrócona.
Zjazd z Mont Blanc
– Sport i rekreacja zawsze były obecne w moim życiu. Jestem taternikiem i skialpinistą (połączenie wspinaczki zimowej i zjazdu narciarskiego– przyp. red.). Zjeżdżałem z takich szczytów jak Mont Blanc i Elbrus. Poza tym przez dziesięć lat uprawiałem biegi średniodystansowe w Energetyku Poznań. Sukcesy? Ech, nic wielkiego. Zresztą po dawnej kondycji nie ma już śladu – uśmiecha się Jaroszewski. W końcu wyciskamy z niego, że był mistrzem Polski uniwersytetów medycznych na 1500 i 3000 metrów.
Lekarz Polonii na stałe mieszka w Poznaniu. W Warszawie pojawia się przy okazji meczów i zgrupowań „Czarnych koszul”.
– Klub nie musiał mi wynajmować mieszkania. W stolicy mam większość rodziny, więc jest gdzie przenocować – podkreśla. – A jeśli chodzi o akcenty polonijne w reprezentacji, to wkrótce przestanę być rodzynkiem. Jestem przekonany, że regularnie będzie w niej grał Radek Majewski – dodaje.
Na razie przygodę z kadrą zaczął obrońca „Czarnych koszul” Tomasz Jodłowiec (minuta w meczu z Czechami).
– Czy pomagam mu na zgrupowaniach? Nie muszę, Tomek to twardy góral. Może rozmawiam z nim ciut częściej niż z innymi, ale dlatego, że znamy się jeszcze z czasów Groclinu – przypomina lekarz. – Na razie nie mam dużo pracy w kadrze i oby tak zostało. Dla piłkarskiego lekarza nie ma bowiem nic gorszego niż spojrzenie w oczy zawodnikowi i oznajmienie mu, że np. zerwał wiązadła krzyżowe przednie – kończy Jaroszewski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.