Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

O misiu, co się kulom nie kłaniał

Magdalena Zapart 26-01-2008, ostatnia aktualizacja 28-01-2008 09:54

Jak każdy żołnierz, uwielbiał zrelaksować się z papierosem i butelką piwa. W ogniu walki nieustraszenie nosił skrzynki z amunicja, za nic sobie mając ciągły ostrzał. Wszyscy żołnierze z II Korpusu we Włoszech wspominają, że poborowy Wojtek był wymarzonym towarzyszem walki. I nie przeszkadza im, że Wojtek był... niedźwiedziem.

źródło: Daily Mail

Słynny z lat wojny brunatny niedźwiedź, nieodłączny towarzysz Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie i II Korpusu we Włoszech, może zostać uhonorowany własnym pomnikiem w Edynburgu za wkład w zwycięstwo aliantów nad Niemcami - napisał brytyjski dziennik "Daily Mail".

Akcję na rzecz postawienia Wojtkowi pomnika w Szkocji prowadzi Aileen Orr z miejscowości Hutton, którą zafascynowała historia bohaterskiego niedźwiedzia. W lutym na brytyjskim rynku ukazać się ma także nowa książka o Wojtku - "Voytek - The Soldier Bear" pióra Garry'ego Paulina.

Pani Orr sądzi, że Wojtek zasługuje, by uhonorować go pomnikiem w szkockiej stolicy np. w królewskim parku Hollyrood w centrum miasta.

Wojtek był zaledwie małą, okrągłą kulką sierści, kiedy w 1943 r. został przygarnięty w Iranie przez polskich żołnierzy, po tym jak jego matkę zabili kłusownicy. Niedźwiadek otrzymał przydział do 22 kompanii zaopatrywania artylerii, rangę i numer oraz przeszedł wraz z nią cały szlak bojowy z Iranu do Iraku, Palestyny, Egiptu i Włoch, gdzie odznaczył się w walkach pod Monte Cassino nosząc ciężkie skrzynki amunicji pod ostrzałem wroga. Żołnierze wspominali, że ani razu ich nie zawiódł i nie upuścił żadnej skrzynki.

Wojtek odżywiał się marmoladą, miodem, syropem i owocami. W nagrodę otrzymywał piwo, które stało się jego ulubionym trunkiem. Nauczył się też palić papierosy. Dbał o higienę - gdy tylko było to możliwe, brał kąpiel.

Po wojnie został honorowym członkiem Polsko-Szkockiego Stowarzyszenia. Wielką popularność zyskał sobie wśród mieszkańców Hutton w Szkocji, gdzie jego jednostka stacjonowała po ewakuacji z Włoch.- Był jak duży pies, nikt się go nie bał - wspomina Augustyn Karolewski, towarzysz broni Wojtka, który nadal mieszka w Hutton.

W 1947 r. oddano go edynburskiemu ZOO, w którym zakończył żywot w 1963 r. w wieku 22 lat. Do końca życia reagował na polecenia w języku polskim. - Kiedy go odwiedziłem, natychmiast rozpoznał język polski i zaczął prosić o papierosa. Nie było łatwo mu go podać, ale za którymś razem się udało - opowiada Karolewski.

Miś był też popularny wśród Brytyjczyków, pisała o nim prasa i wystąpił nawet w programie BBC.

Wojtek ma swoją rzeźbę w siedzibie Muzeum i Instytutu im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, kilka pamiątkowych tablic. Jego wojenne losy opisał żołnierz II Korpusu Wiesław Lasocki w książce "Wojtek spod Monte Cassino: Opowieść o niezwykłym niedźwiedziu". Niedźwiedź niosący pocisk artyleryjski jest oficjalnym emblematem 22 kompanii zaopatrywania artylerii przemianowanej na 22 kompanię transportową.

Daily Mail

Najczęściej czytane