Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Patrz, jeszcze nie wieczór

Jolanta Gajda-Zadworna 12-05-2009, ostatnia aktualizacja 13-05-2009 19:55

Jedenaście lat mieszkańcy Domu Aktora czekali na premierę filmu „Jeszcze nie wieczór”. Przez miesiąc uczestniczyli w jego realizacji. Na kilka dni przed wejściem do kin zobaczyli go u siebie.

*Filmowe Barbara i Róża, czyli Danuta Szaflarska i Beata Tyszkiewicz
autor: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
*Filmowe Barbara i Róża, czyli Danuta Szaflarska i Beata Tyszkiewicz

Skolimów leży niedaleko Warszawy. Przed wojną był osobną osadą. Dziś znajduje się w obrębie Konstancina-Jeziorny, ale zachował nazwę m.in. z powodu aktorów.

W 1928 roku powstał tu Dom Artystów Weteranów Scen Polskich, potocznie nazywany Domem Aktora. – Kiedy zaczęliśmy podawać w adresie tylko: Konstancin-Jeziorna, ul. Kazimierza Pułaskiego 6, pytano nas, czy to jakieś nowe miejsce, więc dodajemy dawną nazwę – mówi dyrektorka Domu Aktora Grażyna Grałek.

Powrót do Domu

To tu odbyły się w poniedziałek niecodzienne pokazy. Brało w nich udział blisko 50 pensjonariuszy – aktorzy filmu, personel, rodziny i część obsady, która na plan dojeżdżała.

Znów, jak w czasie zdjęć, zebrali się w jadalni, pełniącej też funkcję salonu i sali koncertowo-widowiskowej. Po projekcji rozeszli się po rozległym ogrodzie – w filmie równie ważnym jak wnętrza.

– Pomysł na film powstał 13 lat temu. Dwa lata później zacząłem rozmowy w Skolimowie – miejscu, co sami możecie teraz ocenić, magicznym. I żałuję tylko, że nie wszyscy znakomici aktorzy, o których udziale marzyłem, doczekali zdjęć – mówi reżyser Jacek Bławut.

– „Jeszcze nie wieczór” to dobry tytuł – ocenia Jan Nowicki. – Ma ciekawe konotacje. Jest coś pięknego w ufności, że jeszcze tyle przed nami, iż nie czas odchodzić – uważa aktor, który w filmie gra niespokojnego artystycznego ducha. To przyjazd Jerzego wprowadza do Skolimowa ożywczy ferment. Podobne, pozytywne zamieszanie wniosła tu – co podkreślają zgodnie mieszkańcy i personel – ekipa Bławuta.

Byli tu przez miesiąc, angażując do współpracy chętnych pensjonariuszy, otwarci na tych zdystansowanych, którzy po latach zawodowej przerwy znów stawali na scenicznych deskach i przed kamerą.

W paradokumentalny sposób, z niemal stale włączonymi kamerami, Bławut filmował nie tylko ujęte w scenariuszu próby do „Fausta”, wystawianego przez mieszkańców Domu Aktora, ale też czujnie rejestrował relacje na planie i poza nim.

Jak przystało na debiutującego w fabule dokumentalistę, reżyser nie lekceważył „podarków”. Tak nazywa celne improwizacje czy interakcje między aktorami. Takim „podarkiem” był... kryzys, jaki przytrafił się Danucie Szaflarskiej, tryskającej energią, pełnej pogody ducha profesjonalistce.

– Mój partner Fabian Kiebicz był bardzo chory – wspomina pani Danuta. – Nie potrafił nauczyć się nawet zdania, choć bardzo się starał. Grał gestem, był wzruszający... Któregoś jednak dnia, kiedy kontakt z nim był szczególnie trudny, trochę się załamałam. A miałam grać kochającą żonę. Reżyser poradził mi, bym porozmawiała o tych wątpliwościach z księdzem Orzechowskim. I wstawił tę scenę do filmu – dodaje.

Ładne okoliczności

Irena Kwiatkowska, która w „Jeszcze nie wieczór” wystąpiła już jako pensjonariuszka Domu Aktora, powiedziała nam, że najbardziej podobają się jej w tym miejscu atmosfera, ludzie i alejki. – Bardzo lubię spacerować. Dużo chodzić, przebywać na powietrzu. W ładną pogodę mogłabym być na dworze cały dzień – twierdzi.

Zdaniem dyrektorki Domu Aktora, film bardzo ładnie oddaje atmosferę miejsca, w którym mieszkańcy – ludzie sztuki – wchodzą w relacje wręcz rodzinne, zżywają się ze sobą. – Dobrze, że ten film powstał – uważa jedna z sympatycznych salowych. – Pokazuje prawdę: trudny charakter nie jest przypisany do wieku. Pracujemy tu z miłymi, wdzięcznymi ludźmi.

– Tyle znakomitych osób, aktywnych, mimo wieku niezatrzymujących się na wspomnieniach, ale żyjących przyszłością... To budujące – uważa Beata Tyszkiewicz.

– Skolimów jest z pewnością miejscem potrzebnym. I miłym. Najprawdopodobniej tym milszym, im częściej się tu wpada, a w którym nie trzeba być – kwituje sarkastyczny, jak w filmie, Nowicki. „Jeszcze nie wieczór” od piątku w kinach.

Proceente feat. Jan Nowicki i klip "Podróż do źródeł czasu", promujący film Jacka Bławuta "Jeszcze nie wieczór"

Życie Warszawy

Najczęściej czytane