Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kwaidan – opowieści niesamowite *****

Anna Kilian 17-12-2009, ostatnia aktualizacja 17-12-2009 11:30

Kwaidan – opowieści niesamowite, reż. Masaki Kobayashi, wyk. Michiyo Aratama, Tatsuya Nakadai, Katsuo Nakamura, Osamu Takizawa, Japonia 1964, 183 min, dystr. Blink, premiera 14.12.

Kwaidan – opowieści niesamowite
źródło: materiały prasowe
Kwaidan – opowieści niesamowite

Absolutne arcydzieło. Rzadko zdarza się mieć poczucie aż takiej pewności, że obcujemy z obrazem absolutnie wyjątkowym. Cztery oddzielne i niepowiązane ze sobą historie, które składają się na „Kwaidan” (to japońskie słowo oznaczające opowieść o duchu) zostały spisane w XIX wieku przez niezwykłą postać – Lafcadio Hearna. Ten pół-Grek, pół-Irlandczyk tak pokochał Japonię, którą odwiedził po raz pierwszy w wieku 40 lat, że stała się jego przybraną ojczyzną. Wyboru jego opowiadań dokonał i wirtuozersko je zekranizował Masaki Kobayashi, wybitny reżyser m.in. „Harakiri” i „Buntu”.

We wszystkich historiach, które oglądamy, napięcie budowane jest powoli, za to nieubłaganie aż do niespodziewanego finału. „Czarnowłosa” opowiada o żałosnym upadku samuraja, który przed laty porzucił kochającą go żonę i wziął sobie inną – bogatą i należącą do elity. W „Pani Śniegu” nieuchronna kara za niedotrzymanie tajemnicy spotyka biednego drwala. Tytułowy bohater najdłuższej opowieści – „Hoichiego Bez Uszu” – jest zwodzony na manowce przez duchy zmarłych członków wielkiego rodu, zaś „W czarce herbaty” mamy do czynienia z wyrafinowaną grą rozgrywającą się w dwóch planach czasowych – w XVII w. i współcześnie dla Lafcadio Hearna, czyli w wieku XIX.

Osobliwością „Kwaidanu”, która przesądza o jego wizualnym pięknie mającym niewiele sobie równych w historii kina jest scenografia – niemal całkowicie skonstruowana w studio, ze sztucznym oświetleniem. Ten zabieg nawiązujący do ekspresjonizmu, wzmocniony rewelacyjnym zastosowaniem dźwięku, znakomicie się sprawdził w przypadku tego filmu. Zbudował atmosferę grozy i okrutnej baśni.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane