Penelope Green "Rzymskie dolce vita" ****
Włochy fascynują Anglosasów - i nie tylko ich, bowiem nie można nie ulec promiennemu urokowi tego kraju– od ponad dwustu lat. To wyjątkowe miejsce, które poza bogatą historią i zapierającą dech architekturą ma do zaoferowania wspaniałą kuchnię, cudowną pogodę i ponadprzeciętną jakość życia.
Ponadto umiejętność celebrowania prostych przyjemności została we Włoszech wywindowana na wyżyny sztuki. "Oto powiastka o tym, co mnie spotkało, gdy porzuciłam wszystko - pracę, elegancki apartament, rodzinę i przyjaciół - by gonić za romantyczną ułudą w nadziei, że zmieni moje życie na lepsze, chociaż nie miałam bladego pojęcia, co tak naprawdę mogłoby mnie uszczęśliwić". I właśnie Włochy były pierwszym wyborem Penelope Green, gdy postanowiła ulepszyć swoją egzystencję.
Z punktu widzenia ogromnej większości z nas nie była ona wcale taka zła. Jeszcze przed trzydziestką Penny pracowała jako dyrektorka Działu Prasowego najlepszej agencji PR w Sydney (jednego z najcudowniejszych miast w jednym z najpiękniejszych państw na ziemi - moja subiektywna opinia), co sprowadzało się mniej więcej do - na przykład - doglądania kampanii reklamowej nowej linii sportowych ubrań Sereny Williams, wizytowania sesji zdjęciowych supermodelek i gwiazd hollywoodzkich i przygotowywania oprawy medialnej ważnego festiwalu mody.
Green zatraciła jednak radość życia i frajdę ze swojego zajęcia. Wysoką pensję i piękne wynajmowane mieszkanie zamieniła na włoską wielką niewiadomą - podczas pierwszego miesiąca pobytu na szkołę językową dla obcokrajowców w Perugii (przed wyjazdem z Australii nie znała słowa po włosku) a potem klitkę w Rzymie i pracę kelnerki. To na początek.
Atutem Penelope jest jej nietuzinkowa, szczera i bezpretensjonalna osobowość pozbawionej kompleksów i neuroz, zdroworozsądkowej i wyluzowanej Australijki.
W dodatku ta bardzo atrakcyjna ciemnowłosa kobieta ma poczucie humoru, co w przypadku podróżniczych pamiętników i zwierzeń na temat życia w obcym kraju jest bezcenne. Penny w swoim pisarstwie nie idzie na łatwiznę - nie uogólnia, nie feruje wyroków opartych na narodowych stereotypach, nie podsumowuje mentalności i zachowania Włochów.
Fantastycznie opisuje poszczególne osoby i szczerze podsumowuje wszystkie swoje małe i większe triumfy i wpadki.
Najprzyjemniejsze w "Rzymskim dolce vita" jest to, że książka ma swoją kontynuację. To pierwsza część trylogii, która niedługo ukaże się w całości. Green spędziła bowiem w Rzymie trzy lata, a później przeniosła się do Neapolu, by pracować w największej włoskiej agencji dziennikarskiej ANSA – Agenzia Nazionale Stampa Associata. Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Penelope!
Penelope Green, "Rzymskie dolce vita", wyd. Prószyński i S-ka, premiera maj 2010
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.