Przeprowadzka „Utrwalaczy”
Był największym pomnikiem w powojennej historii Warszawy. Gabarytowo. I stał najkrócej spośród wszystkich symboli Polski Ludowej. Pomnik „Utrwalaczy” odjeżdża do Muzeum PRL-u.
Baza Zarządu Dróg Miejskich na Żeraniu. Drewniane belki, płyty chodnikowe, stare marmury. Ot, zwykłe budowlane składowisko. Ale spomiędzy stosów kostki i cegieł wystają potężne, odlane z brązu postaci. Milicjantów, ORMO-wców, żołnierzy, robotników i chłopów, a nawet przedstawicieli tzw. postępowej inteligencji. „Utrwalaczy” jedynego słusznego systemu.
Gigantyczne figury, pocięte i bezładnie obalone na składowisku, wcześniej ramię w ramię stały na postumencie przed pałacem Lubomirskich. Mieszkańcy nazywali je „UBeliskiem” lub pomnikiem „Utrwalaczy”. Oficjalna nazwa tego gigantycznego monumentu brzmiała Poległym w Służbie i Obronie Polski Ludowej. Odsłonięto go – jakżeby inaczej – w przededniu 41. rocznicy uchwalenia Manifestu PKWN. Rzeźba autorstwa prof. Bohdana Chmielewskiego stała nieco ponad pięć lat. W 1991 r. pomnik trafił na żerański śmietnik historii. Sąsiadem była rzeźba Feliksa Dzierżyńskego.
Felka nie bierzemy
Teraz „Utrwalacze“ jeden po drugim pakowani są na ciężarówki i wyprowadzają się do Rudy Śląskiej. Zamieszkają w Muzeum PRL-u. Tam już czekają na nich m.in. Lenin i Świerczewski, a także inni „bohaterowie walk o wolność i socjalizm“ z Zabrza. Dołączą także „Utrwalacze” z Ostródy.
– Dzisiaj zapakujemy żołnierza, na kobitę niech se jeszcze warszawioki popatrzom – zaciąga po śląsku jeden z robotników pracujących przy przeprowadzce.
Chwilę potem odpiłowana głowa niewiasty ląuje twarzą w trawie. Jej towarzysz już dynda na linie niczym na szubienicy, by za chwilę znaleźć miejsce na pace ciężarówki.
– Pomnik waży 60 ton z cokołem. Wszystkich od razu nie zabierzemy. Trzeba odbyć przynajmniej dziesięć kursów – mówi Jan Polej, organizator przeprowadzki pomnika.
Na ciężarówkę trafiają kolejne elementy: miejsce za kabiną zajął wąsaty robotnik w kaszkiecie, tuż za nim usadowił się oficer UB. Żołnierz pojedzie do Rudy Śląskiej na leżąco, by nie straszyć innych kierowców karabinem, który trzyma przy piersi. W jego otwartym tułowiu schowano ogromną dłoń.
– Po dowiezieniu na miejsce wszystkie postacie się poskręca, zespawa i zaszpachluje – opowiada Polej.
To ciężka robota. Monument składa się z 483 elementów.
– Złomiarze powykręcali śruby. Nie wiadomo, czy jakichś elementów nie pokradli. Nic dziwnego, jak tyle lat coś leży, to i kusi – martwi się Polej.
A co z Dzierżyńskim? Też wyjedzie?– Felka nie bierzemy, nie jest w naszym guście. Bandyta – żartują robotnicy.
Monika Żywot z Fundacji Minionej Epoki, która powołała do życia Muzeum PRL-u, chciałaby zabrać też ten pomnik: – Na Dzierżyńskiego po prostu nie mamy zgody. A ją załatwia się w trakcie wielomiesięcznych negocjacji. My zbieramy pomniki, nie ma tu miejsca na sympatie czy antypatie. Park Pomników to najlepsze miejsce dla takich reliktów.
Powrót do przeszłości
Placówka, która jest prywatnym przedsięwzięciem, została otwarta 4 czerwca. W pierwszych dwóch miesiącach miała ponad 2200 gości.
– Pomniki to tylko jeden z elementów. Można u nas zobaczyć, jak wyglądały mieszkania, telewizory, odkurzacze w tamtych czasach. Udało nam się kupić piękne samochody, motocykle czy ciężarówki – opowiada Żywot.
Eksponaty były gromadzone przez trzy lata. Pochodzą głównie z internetowych aukcji. Efekt jest imponujący. – Chcemy pokazać młodym ludziom urodzonym w latach 80. PRL-owskie realia – mówi Monika Żywot.
Z kolei na twarzach starszych zwiedzających pojawia się uśmiech, bo wracają pamięcią do czasów młodości.
Placówkę odwiedzają nie tylko Polacy, ale i goście z zagranicy: Irlandii, Hiszpanii, Włoch, Czech, Niemiec.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.