Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Maciej Pałka, „Laleczki” , *** i pół

Dominika Węcławek 18-11-2010, ostatnia aktualizacja 18-11-2010 16:58

Jeśli lubisz ładne obrazki i miłe historie, to nie sugeruj się słodkim tytułem. „Laleczki” nie są dla Ciebie. Komiks przemyca mroczną i brutalną wizję przyszłości.

Maciej Pałka, „Laleczki” , *** i pół
źródło: materiały prasowe
Maciej Pałka, „Laleczki” , *** i pół

Na początek zostajemy wepchnięci w zupełnie obce realia. Trafiamy na statek-wyspę, który dryfuje nad zniszczoną kataklizmami ziemią. A potem poznajemy tych, którzy walczą na niej o przetrwanie. O realiach wiemy tyle, ile bohaterowie zechcą nam powiedzieć sami, reszty musimy się domyślać.

Wiemy jedno, tutaj zdegenerowane mutanty leczą się tylko w jeden sposób - dzięki czystej ludzkiej krwi i tkankom. Z czasem wśród kolejnych pojawiających się na kartach postaci trafiamy na jedną z głównych bohaterek, Maczetę, która pomaga ludziom przedostać się z zepsutego rozpustą Babilonu, przez pustynię do Lazurowej Przystani. Uciekinierzy płacą własnym ciałem. Dosłownie. By jednak zyskać choćby obietnicę lepszego życia, gotowi są oszpecić się i okaleczyć.

Postapokaliptyczne krajobrazy, szkaradni bohaterowie, których przy pierwszym czytaniu czasem trudno od siebie odróżnić i ilustracje, które niekiedy przywodzą na myśl bazgroły sprawiają, że do stylu Macieja Pałki albo się przekonasz, albo go znienawidzisz. Jednak ostra, dynamiczna cienka kreska, rozpełzający się tusz, szary raster i cała ta dosyć obskurna zinowa estetyka pasują do wymowy albumu.

Wszystko dzięki temu jest dwa razy brzydsze i takie ma być, bo to nie jest bajka o motylkach, tylko przypowieść o ciemnej stronie ludzkiej natury.

Od tego wszystkiego nawet papier żółknie - i o to chodzi. To coś jak przestery w punkowych nagraniach, albo rysy i brudy na taśmie filmowej pokazującej zwisającego na jelitach jegomościach w filmach Rodrigueza. Tylko „Laleczki” nie są tak groteskowe, a po prostu straszne.

Co ciekawe, jest to już drugie wydanie tego komiksu. Maciej Pałka zaprosił do współpracy kilku dodatkowych scenarzystów, którzy dopowiedzieli co nieco, a sam rysownik spróbował nieco ujednolicić graficznie całość. Dzięki temu otrzymaliśmy bardziej spójną, choć nie pozbawioną wad opowieść. Pogratulować sprytu, gdyż konwencja pozwala obrócić wszystkie niedociągnięcia w zalety. Sama wizja okazuje się na tyle frapująca, że potrafi spędzić sen z powiek i pomimo turpistycznych ciągotek autora, pozostawić z poczuciem niedosytu. Stworzony świat przekonuje na tyle, że aż chciałoby się go dookreślić, poznać inne historie w nim osadzone.

„Laleczki”, Maciej Pałka, Wydawnictwo Roberta Zaręby, Cena 20 zł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane